Wywiad z Matessino. Nie będę udawał, że zrozumiałem wszystko z tego technicznego żargonu (pewnie Tomek Goska będzie dużo lepiej się orientował)

Jedno jest pewne - olbrzymia praca tu została wykonana, tym bardziej, że on oprócz pomocy Botnicka przy montażu/miksie, zrobił tu wszystko w zasadzie sam, nawet świetne teksty/opisy do książeczki. Wydawać się może, że to "prosta" ścieżka, wszystko już na temat ET w zasadzie wyczerpały poprzednie wydania, ale ileż tam zawiłości było, poszukiwań materiału, różnorakich wersji itp. itd. Jak mówi, samo porównanie dokładne poprzednich wydań zajęło mu bite cztery dni. Wywiad daje też do myślenia jak czasochłonne to jest i jak trzeba być niezwykle precyzyjnym i dokładnym. I ile przezwyciężyć zewnętrznych czynników (choć jak ma się wsparcie Spielberga, Williamsa i studia to pewnie jest dużo łatwiej).
W ogóle wszedłem na jego stronę i ilość wydań, przy których on rocznie pracuje jest oszałamiająca. Jak on znajduje czas na życie?

A przecież gość to najwyższa półka i standard wręcz referencyjny w kategorii producenckiej jeżeli chodzi o branżę.
I coś czuję z jego zapowiedzi, że szykować należy się na jakieś 3-płytowe "Bliskie spotkania", bo raz że mówi, żeby odkładać hajs, dwa, że zaproponował Williamsowi jakieś zupełnie inne podejście do prezentacji muzyki
Co do samego wydania E.T., które jest już w moim posiadaniu. Designersko znakomicie (Titus), dźwięk krystalicznie czysty w większości, ale cóż, po raz kolejny należy chyba podnieść kwestię cienkich płyt i pudełek, które niby błyszczą i lśnią, ale nie jestem fanem tego ich plastiku, który szybko łapie rysy i przetarcia. Cała ta ekskluzywność i prestiżowiec tych ich wydań będzie na nic, jeżeli one po prostu nie przetrwają próby czasu. Taka refleksja mnie dopadła...