Danny Elfman - Justice League (2017)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9331
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Elfman obiecywał temat Wonder Woman.
- PonuryShepard
- Parkingowy przed studiem nagrań
- Posty: 27
- Rejestracja: śr kwie 09, 2014 23:13 pm
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Jestem co prawda dopiero na początku płyty, ale temat Wonder Woman już się pojawił. Jest on w pełni rozpisany na orkiestrę, więc brak tutaj tej charakterystycznej gitary.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Jest gitara ale schowana w miksie.PonuryShepard pisze: ↑czw lis 09, 2017 18:07 pmJestem co prawda dopiero na początku płyty, ale temat Wonder Woman już się pojawił. Jest on w pełni rozpisany na orkiestrę, więc brak tutaj tej charakterystycznej gitary.

Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Cza posypać łeb popiołem bo Danny wreszcie po stu latach zrobił jakiś dobry score. No łał, bijmy więc brawo że był tak łaskawy. Łeb boli oczywiście od ilości, chaosu i natłoku orkiestry, jak to u niego z reguły za starych dobrych lat było, ale wstydu nie ma a i wirtuozeria tabunów orkiestratorów w tym jakas jest. Starych szumnie reklamowanych tematów to tu nie wiem czy z minuta jest łącznie... Score dobry technicznie i na wielką orkiestrę, czyli w usa będą na to się trzepać. Tematów w zasadzie brak poza tymi starymi znanymi. Szitowy główny przemilczę.. Ale można dać 4/5 całościowo bo czuc tutaj nostalgię do prac sprzed 2 dekad no i nie ma tych szitów od Junkiego i hałastry z RCP.
#FUCKVINYL
-
- Spec od additional music
- Posty: 668
- Rejestracja: pn lut 13, 2017 13:02 pm
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Do tej pory zbieram szczękę z podłogi
,a niech to zrobiłeś to tak jak chciałem Danny ty stary draniu.

Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Temat WW jest ale jakiś taki z lekka niedo****ny i nawet nie chodzi o zmianę na orkiestrę bo w sumie na to liczyłem, ale jest dziwnie urywany i nie może do końca wybrzmieć (no i pojawia się tylko raz). W sumie to samo co Batman w większości przypadków i Superman od Williamsa, który jest tylko sygnalizowany, a jak dla mnie można było z tym iść na całośc.
Tak czy inaczej całościowo znacznie to lepsze niż score do BvS.
Tak czy inaczej całościowo znacznie to lepsze niż score do BvS.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Za bardzo się chyba przyzwyczailiśmy do łopatologicznego wykładania na tacę palety tematycznej. Elfman to troszkę inna klasa. A jak sobie wrócicie do jego Batmanów, to tam poza kilkoma wejściami głównego, reszta jest właśnie takim majstersztykiem aranżacyjnym - sugestywne wejścia, zabawa melodyką i orkiestracjami.Gieferg pisze: ↑czw lis 09, 2017 20:23 pmTemat WW jest ale jakiś taki z lekka niedo****ny i nawet nie chodzi o zmianę na orkiestrę bo w sumie na to liczyłem, ale jest dziwnie urywany i nie może do końca wybrzmieć (no i pojawia się tylko raz). W sumie to samo co Batman w większości przypadków i Superman od Williamsa, który jest tylko sygnalizowany, a jak dla mnie można było z tym iść na całośc.
Tak czy inaczej całościowo znacznie to lepsze niż score do BvS.
Poza tym to, że większość tematów jest tylko połowicznie wykorzystywana można tłumaczyć tym, że to film o kilku herosach, a nie o jednym. Pójście w odtwarzanie 1:1 wszystkich melodii spłaszczyłoby tę partyturę.

- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Okej, po kilku odsłuchach można coś więcej powiedzieć.
Podtrzymuję twierdzenie, że nie jest to łatwa praca. Takich monolitów symfonicznych już się nie pisze, dlatego ciężko co niektórym przeprawić się przez tak intensywną i bogato rozpisaną pracę. Bez ironii w wypowiedzi, Adam. Łeb wcale nie boli, bo po niektórych kawałkach Tylera bardziej mózg kiśnie niż po tym soundtracku.
Chciałoby się w tym miejscu powiedzieć "a nie mówiłem", gdy po ukazaniu się tematu głównego poleciał rzyg hejtu pod adresem Elfmana. Kilkukrotne wejście w ten motyw pozwoliło rzucić troszkę światła na jego naturę. Dziwicie się czemu taka ostinatowa popierdółka. A ja się nie dziwię. Jak sobie spojrzymy na paletę bohaterów, to co najmniej dwóch miało już wcześniej swoje motywy gdzieś na tym zakorzenione. Szybkość, dynamika - Flash, Cyborg...miejscami również WW. Odsyłam tutaj do serialu, bo ewidentnie wszystkie ostinana idą w kierunku tego, co wypracował Blake Neely. Oczywiście u Elfmana jest bardziej organicznie, przypomina przez to niektóre frazy Hulka, co ma prawo budzić pretensje.
Ale jedziemy dalej ze strukturą ścieżki. Czemu każdy z motywów jest tak skąpo dawkowany? Jak wcześniej napisałem, tworząc taki spęd superbohaterów trudno jest odjeść w jakąś konkretną stronę i rozczulać się nad wybraną melodią. Danny poszedł w bardziej skomplikowany sposób opisywania filmowej rzeczywistości, stawiając na intensywny i bardziej subtelny sposób kreślenia melodyki. Wszystko to ma prawo tworzyć poczucie chaosu, ale heloł... tak właśnie Elfman pisał na przełomie lat 80/90 i za to właśnie go pokochaliśmy. To tak jakby czepiać się Davisa, że w Matrixach zbyt dużo kakofonii, albo pocisnąć po Goldenthalu, że w po wysłuchaniu Aliena 3 lub jego Batmanów głowa boli.
Jestem cholernie kontent z tego, co tutaj stworzył Danny. To kop w zad wymierzony wszystkim klonom Zimmera, którzy kaleczyli DC prostą melodyką, ale istną rzeźnią w strukturze. Tutaj mamy coś zupełnie innego. Nie powiedziałbym, że świeżego, bo przecież wszystko to już było. Aczkolwiek cieszy powrót do tradycji w kinie superhero i to w wydaniu DC, bo przecież to ta komiksowa marka wyznaczała kiedyś standardy w branży.
Sama płyta jest trudnym doświadczeniem. Jak już wspomniałem wcześniej, pozbyłbym się wszystkich piosenek, zamienił albumowe The Tunnel Fight oraz The Final Battle na ich pełne wersje i byłby to krążek do ustawicznego zajeżdżania. Ale i tak nie jest źle. Moim zdaniem (mimo fatalnej, obrzydliwej, tragicznie zrobionej okładki) jest to album, który trzeba po prostu mieć.
A co do muzyki, jako całokształtu... Jak w filmie wybrzmi równie okazale, to będzie mocny kandydat do ścieżki roku.
Już nie mogę się doczekać seansu!
Podtrzymuję twierdzenie, że nie jest to łatwa praca. Takich monolitów symfonicznych już się nie pisze, dlatego ciężko co niektórym przeprawić się przez tak intensywną i bogato rozpisaną pracę. Bez ironii w wypowiedzi, Adam. Łeb wcale nie boli, bo po niektórych kawałkach Tylera bardziej mózg kiśnie niż po tym soundtracku.
Chciałoby się w tym miejscu powiedzieć "a nie mówiłem", gdy po ukazaniu się tematu głównego poleciał rzyg hejtu pod adresem Elfmana. Kilkukrotne wejście w ten motyw pozwoliło rzucić troszkę światła na jego naturę. Dziwicie się czemu taka ostinatowa popierdółka. A ja się nie dziwię. Jak sobie spojrzymy na paletę bohaterów, to co najmniej dwóch miało już wcześniej swoje motywy gdzieś na tym zakorzenione. Szybkość, dynamika - Flash, Cyborg...miejscami również WW. Odsyłam tutaj do serialu, bo ewidentnie wszystkie ostinana idą w kierunku tego, co wypracował Blake Neely. Oczywiście u Elfmana jest bardziej organicznie, przypomina przez to niektóre frazy Hulka, co ma prawo budzić pretensje.
Ale jedziemy dalej ze strukturą ścieżki. Czemu każdy z motywów jest tak skąpo dawkowany? Jak wcześniej napisałem, tworząc taki spęd superbohaterów trudno jest odjeść w jakąś konkretną stronę i rozczulać się nad wybraną melodią. Danny poszedł w bardziej skomplikowany sposób opisywania filmowej rzeczywistości, stawiając na intensywny i bardziej subtelny sposób kreślenia melodyki. Wszystko to ma prawo tworzyć poczucie chaosu, ale heloł... tak właśnie Elfman pisał na przełomie lat 80/90 i za to właśnie go pokochaliśmy. To tak jakby czepiać się Davisa, że w Matrixach zbyt dużo kakofonii, albo pocisnąć po Goldenthalu, że w po wysłuchaniu Aliena 3 lub jego Batmanów głowa boli.
Jestem cholernie kontent z tego, co tutaj stworzył Danny. To kop w zad wymierzony wszystkim klonom Zimmera, którzy kaleczyli DC prostą melodyką, ale istną rzeźnią w strukturze. Tutaj mamy coś zupełnie innego. Nie powiedziałbym, że świeżego, bo przecież wszystko to już było. Aczkolwiek cieszy powrót do tradycji w kinie superhero i to w wydaniu DC, bo przecież to ta komiksowa marka wyznaczała kiedyś standardy w branży.
Sama płyta jest trudnym doświadczeniem. Jak już wspomniałem wcześniej, pozbyłbym się wszystkich piosenek, zamienił albumowe The Tunnel Fight oraz The Final Battle na ich pełne wersje i byłby to krążek do ustawicznego zajeżdżania. Ale i tak nie jest źle. Moim zdaniem (mimo fatalnej, obrzydliwej, tragicznie zrobionej okładki) jest to album, który trzeba po prostu mieć.
A co do muzyki, jako całokształtu... Jak w filmie wybrzmi równie okazale, to będzie mocny kandydat do ścieżki roku.
Już nie mogę się doczekać seansu!

- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3217
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Jak obejrzałem sobie te klipy z filmu, to tam muzyka była całkiem dobrze jak na standardy blockbusterów wyeksponowana, więc być może w całym filmie też tak będzie.
Tak przy okazji, WaterTower wrzucił score na swój kanał na YouTube.
Tak przy okazji, WaterTower wrzucił score na swój kanał na YouTube.
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Właśnie tak sobie słuchając, już myślałem, że Hulk zaliczył jakieś cameo w Justice LeagueOczywiście u Elfmana jest bardziej organicznie, przypomina przez to niektóre frazy Hulka, co ma prawo budzić pretensje.


- Radek
- Spec od additional music
- Posty: 670
- Rejestracja: pt cze 23, 2017 18:34 pm
- Lokalizacja: Otwocki Rów
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
To co się dzieje w sekcji komentarzy pod tymi filmami jest straszne. Takiego ataku Junkmmer'ów dawno nie widziałem. Przynajmniej jest się z czego pośmiać

Przykład: "Please bring back Junkie XL, his work in Deadpool was decent."
A co do muzyki to czuć, że Danny się świetnie bawił podczas komponowania. Na razie jestem po dwóch odsłuchach i jestem że tak powiem zgnieciony tą ścieżką. Tyle się tam dzieje, że nie wiem czy po 20 odsłuchach wszystko ogarnę i zrozumiem. Najbardziej podoba mi się The Final Battle i to żonglowanie tematami. Na film się przejdę chyba tylko dla tej ścieżki, bo wiem, że będzie działać znakomicie.
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
BRING BACK JUNKIE XL



Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
Na Superherohype od wczoraj totalny, zmasowany ból dupy i płacz za Zimmerem 

- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3217
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: Danny Elfman - Justice League (2017)
https://www.youtube.com/playlist?list=P ... lf78b8IEvT
Zrobiłem playlistę z tym soundtrackiem na swoim kanale, więc jak ktoś chce to proszę bardzo. Kolejność taka sama jak na oficjalnym albumie, bez piosenek, "The Tunnel Fight" i "The Final Battle" zamienione na wersje bonusowe i wyrzucone wersje podstawowe tych utworów.
Nie wiem czy "Mother Russia" jest dobrym utworem, nie było go w tym co WaterTower wrzucił.
Zrobiłem playlistę z tym soundtrackiem na swoim kanale, więc jak ktoś chce to proszę bardzo. Kolejność taka sama jak na oficjalnym albumie, bez piosenek, "The Tunnel Fight" i "The Final Battle" zamienione na wersje bonusowe i wyrzucone wersje podstawowe tych utworów.
Nie wiem czy "Mother Russia" jest dobrym utworem, nie było go w tym co WaterTower wrzucił.