IT (2017) - Benjamin Wallfisch
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33982
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Bardziej piłem do tego 30sekundowego wyczynu Abla z sesji nagraniowej "The Nun". I aby też nakreślić ten problem o nierównościach, jak czasami traktowani są kompozytorzy. I standardowa zagrywka z miliona ścieżek do horrorów w wykonaniu Benjamina Wallfischa jest sztampą, ale już w wypadku Abla Korzeniowskiego staje się polem do dywagacji i pomijając zachwyty staje się też polem do różnych teorii i definicji. I nie twierdzę, że nie można ich prowadzić lub są one złe, ale wtedy bądźmy sprawiedliwi i traktujmy równo.
Albo ustalamy, tu i tu klisza, schemat i po sprawie
Albo ustalamy, tu i tu klisza, schemat i po sprawie
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
ciekawe kto robi score do nowej Piły bo wczoraj widziałem w kinie zwiastun, to chyba jakaś 19-sta część już ?
#FUCKVINYL
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Pewnie ten, który zrobił 7 poprzednich odcinków, Charlie Clouser. Swoją drogą premiera ostatniej częsci była w 2010 Ta nowa, to już chyba jakiś reboot czy inny softboot
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Masz słuszność, trochę tak trzeba przyznać, że jest... Pierwsza płyta z "Penny Dreadful" była dość ciekawa, choć miała swoje ciężkie momenty, ale już 2-płytowe wydanie dotyczące kolejnych sezonów, było dla mnie za bardzo nie do przejścia, było tam już zdecydowanie więcej typowej horrorowej formy, pod kątem oryginalności też nie było jakichś rewelacji, stąd jeżeli miałbym przyrównać "To" to bardziej do muzyki z kolejnych sezonów. Natomiast, pierwsza Penny > To (ciekawsze, stworzenie specyficznego brzmienia, pewnej "epokowości" w muzyce, tworzenie klimatu). Wallfischowi nie udało się tego stworzyć, oprócz tych szokujących w momentach, diabolicznych chórków. Swoją drogą przesadzonych trochę, bo w "To" nie ma żadnych religijnych aspektówWawrzyniec pisze: ↑ndz wrz 17, 2017 02:42 amBardziej piłem do tego 30sekundowego wyczynu Abla z sesji nagraniowej "The Nun". I aby też nakreślić ten problem o nierównościach, jak czasami traktowani są kompozytorzy. I standardowa zagrywka z miliona ścieżek do horrorów w wykonaniu Benjamina Wallfischa jest sztampą, ale już w wypadku Abla Korzeniowskiego staje się polem do dywagacji i pomijając zachwyty staje się też polem do różnych teorii i definicji. I nie twierdzę, że nie można ich prowadzić lub są one złe, ale wtedy bądźmy sprawiedliwi i traktujmy równo.
Albo ustalamy, tu i tu klisza, schemat i po sprawie
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Tam były jakieś chórki? Pamiętam tylko że był jakiś motyw na fortepian, całkiem przyjemny brzmieniowo temacik liryczny (choć melodia totalnie ulotna), jakiś flet gdy kobieta z tymże instrumentem zeszła z obrazu no a w warstwie typowo horrorowej nie pamiętam dosłownie niczego. Może nie było wiele miejsca na mocniejsza tematykę, może nie wyszło to Wallfischowi najgorzej, ale podtrzymuję to co wcześniej pisałem. Pierwszy lepszy Velazquez zrobiłby to lepiej.
Aczkolwiek film jakiś wybitny nie jest to nie będę płakał, że muza też nie.
Aczkolwiek film jakiś wybitny nie jest to nie będę płakał, że muza też nie.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Na ciekawy temat zawsze się znajdzie miejsce, już go nie tłumaczmy ani filmowców/producentów Ja te chórki szczerze mówiąc dopiero chyba na odsłuchu po filmie zwróciłem uwagę - myślę, że one są w filmie zbyt mocno "zagrzebane" w miksie muzyki oraz efektów dźwiękowych i często od tychże nierozróżnialne. Może trochę niefortunnie nazwałem to chórkami - bardziej takie wokalizacje.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Może być. Muschietti daje chyba lepiej wybrzmieć lirycznych częściom scoru.
a takie pytanie do osób, które czytały książkę Kinga... Czy ona też się zaczyna od scenki z Georgiem, który najpierw idzie do piwnicy a potem po sklejeniu przez chorego brata stateczku, idzie w ŻÓŁTYM płaszczyku puszczać ów stateczek na deszczu, na ulicy, na której trwa jakiś remont? Bo te sceny w filmie z 1990 i z 2017 są niemal identyczne. W 2017 rozbudowano tylko sekwencję w piwnicy, zresztą moim zdaniem niepotrzebnie.
EDIT" A, nie przepraszam, w wersji z 1990r. scena z Georgiem nie jest pierwsza. Ale pomijając to właściwie identiko: https://www.youtube.com/watch?v=aUPq6X-Y1Kg
a takie pytanie do osób, które czytały książkę Kinga... Czy ona też się zaczyna od scenki z Georgiem, który najpierw idzie do piwnicy a potem po sklejeniu przez chorego brata stateczku, idzie w ŻÓŁTYM płaszczyku puszczać ów stateczek na deszczu, na ulicy, na której trwa jakiś remont? Bo te sceny w filmie z 1990 i z 2017 są niemal identyczne. W 2017 rozbudowano tylko sekwencję w piwnicy, zresztą moim zdaniem niepotrzebnie.
EDIT" A, nie przepraszam, w wersji z 1990r. scena z Georgiem nie jest pierwsza. Ale pomijając to właściwie identiko: https://www.youtube.com/watch?v=aUPq6X-Y1Kg
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33982
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Co do wierności z materiałem literackim to jednak wątpię, aby najnowsze "IT" było 100% wiernym odwzorowaniem książki. Gdyż to oznaczałoby, że musiałaby się w filmie pojawić scena, kiedy nasi mali bohaterowie biorą udział w orgii seksualnej. King jakoś argumentował, że ten wspólny seks dzieciaków ma symbolizować chyba ich przywiązanie do siebie, ale też pierwszy krok w stronę dorosłości. W każdym razie wątpię, aby w tym filmie znalazło się miejsce na grupową scenę seksu niepełnoletnich.
W ogóle to czasami najlepsze adaptacje Kinga są właśnie te, gdzie jednak filmowcy zmieniają trochę literacki pierwowzór.
Najlepszy i oczywisty przykład to wiadomo "Lśnienie" Kubricka, które Kingowi się nie podoba. W literackiej "Christine" zabójczy samochód komunikował się za pomocą zwłok dawnego właściciela leżących na tylnym siedzeniu, ale Carpenter uznał to za zbyt głupie.
A np. "The Mist" , gdzie największą siłą robi przerażające i dołujące zakończenie (spora zasługa należy się Dead Can Dance za "Host of Sepharim - wybitny utwór!), zaś u Kinga koniec jest zupełnie inny.
Nie wspominając, że sam czasami mam problemy ze stylem Kinga i jego dokładnym opisywaniem wszystkiego łącznie z tym co dzieje się z jądrami Rolanda w "Mrocznej wieży" po tym kiedy zanurzyły się w zimnej wodzie.
W ogóle to czasami najlepsze adaptacje Kinga są właśnie te, gdzie jednak filmowcy zmieniają trochę literacki pierwowzór.
Najlepszy i oczywisty przykład to wiadomo "Lśnienie" Kubricka, które Kingowi się nie podoba. W literackiej "Christine" zabójczy samochód komunikował się za pomocą zwłok dawnego właściciela leżących na tylnym siedzeniu, ale Carpenter uznał to za zbyt głupie.
A np. "The Mist" , gdzie największą siłą robi przerażające i dołujące zakończenie (spora zasługa należy się Dead Can Dance za "Host of Sepharim - wybitny utwór!), zaś u Kinga koniec jest zupełnie inny.
Nie wspominając, że sam czasami mam problemy ze stylem Kinga i jego dokładnym opisywaniem wszystkiego łącznie z tym co dzieje się z jądrami Rolanda w "Mrocznej wieży" po tym kiedy zanurzyły się w zimnej wodzie.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Trudno skondensować 1100 stron do 2 godzinnego filmu. Adaptacja zachowuje klimat książki Kinga, ale powiedziałbym, że bardziej pod względem wizualnym (sceneria, scenografia). Zabrakło tu wg mnie potężnej dawki grozy i niesamowitości, obecnej w książce. Owej sceny w filmie nie ma - jak sobie to wyobrażałeś? Nie jest ona potrzebna, by zrozumieć motywy i działania bohaterów, zresztą w konwencji książki gra ona bardziej metaforyczną rolę, King nie szuka nią jakiejś łatwej sensacji. Co do sceny otwierającej, to jest w zgodzie z książką (minus chwila w piwnicy - zgadzam się, nie wiadomo po co).
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10246
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Film całkiem spoko, choć bałbym się teraz to porównywać z książkowym oryginałem, bo czytałem to naście lat temu i pamiętam jak przez mgłę.
Największy zarzut to do długości - można było troszkę upłynnić, stworzyć jakieś przejścia, skróty... Nikt nie oczekiwał, że będzie to jota w jotę odwzorowanie książkowych wydarzeń. No ale film jako tako się udał. Nawet nie ma wstydu względem pierwszej ekranizacji. A jako sezonowy straszak z pewnością wygrywa z Anabelle Creation.
Muzyka w filmie zacnie wyeksponowana, ale nie przypisywałbym jej większej roli poza sprawnym poruszaniem się pomiędzy scenami grozy, a montażami ukazującymi przemieszczających się na rowerach dzieciaków. Kilka ładnych lirycznych scen i w zasadzie to wszystko. Lepiej słucha się tego w filmie, niż na kolosalnym albumie.
Największy zarzut to do długości - można było troszkę upłynnić, stworzyć jakieś przejścia, skróty... Nikt nie oczekiwał, że będzie to jota w jotę odwzorowanie książkowych wydarzeń. No ale film jako tako się udał. Nawet nie ma wstydu względem pierwszej ekranizacji. A jako sezonowy straszak z pewnością wygrywa z Anabelle Creation.
Muzyka w filmie zacnie wyeksponowana, ale nie przypisywałbym jej większej roli poza sprawnym poruszaniem się pomiędzy scenami grozy, a montażami ukazującymi przemieszczających się na rowerach dzieciaków. Kilka ładnych lirycznych scen i w zasadzie to wszystko. Lepiej słucha się tego w filmie, niż na kolosalnym albumie.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Aż sobie odświeżyłem filmową wersję Wallace'a z 1990r. i pod paroma względami jest jednak lepsza, bardziej subtelna, gdy w nowej we wszystkim starali się być bardziej (dzieciaki są bardziej cool, badguye są bardziej bad, Pennywise jest bardziej przerażający, w sekwencji w łazience krwi jest 50 razy więcej etc.). Score Bellisa ze starej wersji to może nic nadzwyczajnego (synthy i skromna orkiestra) ale przynajmniej ma jeden charakterystyczny temacik - taką sygnaturkę dla Pennywise'a. No ale ogólnie poza tym poziom muzyki podobny, więc brawa dla Wallfisha że niemal doskoczył poprzeczki, którą zawiesił mu jakiś kompozytorski noname z lat 90.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10246
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
To co, piszesz reckę?
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
Niewątpliwie udany film, doskonale obsadzony i zagrany (tyko murzynek odstawał od reszty, żydek w sumie też ) Fajnie, że bez politycznej poprawności, widać, że robili go ludzie spoza Hollywood (reżyser i główna producentka to rodzeństwo Muschietti z Argentyny). Ładnie jechał na nostalgii lat 80, nie tak wykalkulowanie jak "Stranger Things", trochę taki "Stand By Me" w horrorowym wydaniu, choć obok tego sporo tu też przygody, a nawet humoru (świetne, świńskie teksty i dialogi) i jak tak oglądałem, to aż zamarzył mi się jakiś remake albo kontynuacja Goonies Cieszy sukces, bo to co się wyrabia w b.o. Usa jest niesamowite, no i naturalnie czekam na część 2 i nową obsadę.
Muzyka się spisywała, klasyczna forma zadowalała, liryka była konkretna, nawet dało się zauważyć lejtmotywikę, a zmiksowane głosy działały. Płyta jak sam film za długa, ale skrócenie na za wiele by się nie zdało, bo highlightów, głównie tych lirycznych jest tu za mało, żeby bawić się w jakieś skrócone wersję, także nie podejmę się tego zadania, a jak komuś wadzą gabaryty niech po prostu przesłucha tracków z ważniejszych scen, łatwo zidentyfikować je po nazewnictwie, a te są bardziej reprezentatywne. Także ogólnie jest ok, ale szkoda, że nie ściągnięto tu Velazqueza.
Muzyka się spisywała, klasyczna forma zadowalała, liryka była konkretna, nawet dało się zauważyć lejtmotywikę, a zmiksowane głosy działały. Płyta jak sam film za długa, ale skrócenie na za wiele by się nie zdało, bo highlightów, głównie tych lirycznych jest tu za mało, żeby bawić się w jakieś skrócone wersję, także nie podejmę się tego zadania, a jak komuś wadzą gabaryty niech po prostu przesłucha tracków z ważniejszych scen, łatwo zidentyfikować je po nazewnictwie, a te są bardziej reprezentatywne. Także ogólnie jest ok, ale szkoda, że nie ściągnięto tu Velazqueza.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: IT (2017) - Benjamin Wallfisch
LITOŚCIMystery pisze:to aż zamarzył mi się jakiś remake albo kontynuacja Goonies
1. Emerytura.
2. To już bym wolał pisać recke scoru Bellisa niż dobrego technicznie Wallfischa.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński