#507
Post
autor: Mystery » wt sie 08, 2017 11:17 am
O czym my tu mówimy, film za ponad 200 mln$ musi zarobić co najmniej 600, żeby zacząć się zwracać... 88 mln po 2 tygodniach wygląda kiepsko, ale jeszcze sporo dużych rynków przed nim (Australia, Brazylia, Rosja, Chiny, Korea), no i zobaczymy jak zachowa się we Francji, Avatar potrafił tam wygenerować 175 mln, no ale on wszędzie sprzedawał się znakomicie.
Sam film mocno średni, beznamiętny i nieangażujący, dłużył się i nudził. Efekty fakt, miłe dla oka, podobnie jak cały przedstawiony świat, ale tak się na nim skupiono, że zapomniano o czynniku ludzkim i fabularnym. Cała obsada, nie tylko dwójka głównych bohaterów, wypadła słabo, ludzie od castingów powinni za to polecieć, no i na tym bezrybiu rzeczywiście Cara wypadła chyba najlepiej. Scenariusz kiepski, sama historia jeszcze, jeszcze, ale przechodzenie do kolejnych etapów planu wydarzeń, szło jak krew z nosa, o recytowanych dialogach i suchych tekstach nie wspomnąć, Beson nie oglądał chyba Jupitera, bo popełnił wszystkie błędy tamtej produkcji i tak jak tam wyszła nam piękna wydmuszka.
Muzyka w filmie dobra, ale tak jak na płycie, mało charakterystyczna, nie spodziewałem się, aż tak czystego rzemiosła od Desplata i to w obrazie dającym takie możliwości.
Sam score jest spoko, ale cierpi na brak mocniejszej tematyki. Na dobrą sprawę temat mamy tu jeden, temat pereł, a i on nie jest niczym zachwycającym, reszta to tak naprawdę bardziej motywy, fajnie, że Desplat stworzył coś dla Marketu, ale nuta Valeriana jest doprawdy skąpa i tytułowa postać zasługiwała na więcej, mimo, iż "Valerian's Armor" jest tu najlepszym utworem. Najbardziej spodobał mi się chyba motyw akcji rodem z Godzilli na dęciaki, szczególnie fragment z "Spaceship Chase", zajebioza. Bieżący odsłuch dostarcza wielu atrakcji, ale po ostatnim tracku jakoś wiele nie zostaje. Owszem trafiają się smakowite kąski, jak wspomniane przebojowe "Valerian's Armor" czy mocne "Spaceship Chase", a i dorzuciłbym epickie "Pearls Power" czy dodające kolorytu "Medusa" i "Le Souper du Roi", ale i sporo też mało wnoszących tracków (Arriving on Alpha, Shoot, Bubble). Mimo, iż muzyka jest różnorodna, instrumentarium bogate, a Desplat korzysta z elektroniki (co prawda biednej, coś a'la tetrycy Silvestri i Horner), to jednak nie udało mu się wytworzyć specyficzniejszego klimatu dla tej ścieżki i brzmi ona jak wiele innych. Tak też, Valerian nie będzie topem moich ulubionych prac Francuza i jak wielu oczekiwałem tu więcej, ale tym co dostałem i tak potrafię się zadowolić.