#85
Post
autor: Ghostek » sob kwie 29, 2017 16:44 pm
Długo się zbierałem do przesłuchania, ale w końcu udało się...
Może to kogoś zdziwi, a może nie, ale źle nie jest.
Nie jest również za dobrze.
Ot taki średniak, którego ratuje konsekwentne budowanie klimatu i sporo nawiązań do klasyki.
Mniej więcej do 8 kawałka jest naprawdę zacnie. Klimacik i temaciki znane z goldsmithowej ścieżki, troszkę dystansu do filmu, sporo przestrzeni... czyli jak być powinno. Później zaczynają się lekkie schodki, jak uruchamia się cały wątek grozy. Nie mówię, że jest źle, że lepsze byłoby tutaj uber-poprawne granie w duchu klasyków. Jest po prostu inaczej. Tak, jak w przypadku Assassyna, klimat budowany jest tutaj na surowych teksturach ambientowych z jakimiś wybijającymi się samplami/dźwiękami. Środek płyty jest pod tym względem najbardziej monotonny, pozbawiony większej treści i oparty na sonoryce oraz budowaniu nastrojów. Choć i zdarzają się pozornie nudne kawałki, które ciekawią nietypowym brzmieniem, jak Payload Deployment. JEst tu troszkę "asasynizmów" i to niestety w muzyce akcji, która jest tak samo monotonna, oparta na budowaniu rytmiki, jak w AC. No i tutaj kłania się końcówka albumu, która moim zdaniem jest najmniej ciekawą jego częścią. I tu po raz kolejny mnóstwo dziwnych eksperymentów ze smyczkami i elektroniką. Niektóre mogą wydać się interesujące, inne wkur***ące. Pewnie kolejne odsłuchy coś więcej tutaj wyklarują.
Ogólne wrażenia są takie, że to baaardzo wycofany w tło score, skupiający się na tworzeniu klimatu, podkreślania pewnych apsektów filmu, ale nie mający żadnej większej siły przebicia. Na płycie jest senny, apatyczny, w sam raz na zimne majówkowe wieczory, ale raczej nie do czerpania zeń przyjemności. No może jest tutaj kilka lirycznych kawałków odcinających się od zimnej reszty soundtracku, ale niewiele one zmieniają.
Jak w filmie zadziała, to będzie można postawić tróję, zapomnieć i dalej scrollować w poszukiwaniu lepszych soundtracków.
