Tomek pisze:Zwerbowali Titusa do projektowania bookletów? To pierwsza jego praca dla nich czy były jakieś poprzednie?
Nie pamiętam by wcześniej z nimi pracował, to chyba pierwszy raz, choć nie wiem czy chodzi tylko o okładkę czy design całości
Co do bookletów myślę że warto abym powiedział parę zdań o sprawie, o której tutaj wcześniej chyba nie mówiłem.
Niektórzy w Praskich nagraniach narzekają na booklety, okładki, design itd, sugerując że to "wina Fitza" że jest taki/siaki itd.
Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
Wydania re-reców od Prażan, które wychodzą pod egidą Tadlowa, są od A do Z, produkowane przez Fitzpatricka, który to decyduje o wszystkim dotyczącym ich. Wówczas to James "odpowiada" za design, okładkę wydania taką a nie inną, obecność fot z filmu w booklecie itd. Warto zobaczyć jak elegancko wyglądają El Cid, Taras Bulba, czy Blue Max.
Z kolei wydania które ukazują się pod egidą Prometheusa, są produkowane przez właściciela firmy, Luca Van de Vena. W tym przypadku James Fitzpatrick przyjmuje wyłącznie rolę producenta muzycznego odpowiada w całości za rekonstrukcje partytury, nagranie jej itd. Luc Van de Ven współfinansuje wszystko, ale kontrolę nad nagraniem w całości oddaje Jamesowi.
Jeśli jednak chodzi o sprawy wydawnicze jak booklety, okładki i zdjęcia z filmów to ich obecność uzależniona jest tylko i wyłącznie od Luca Van De Vena. James przedstawia oczywiście swoje propozycje co do okładek ale czy się ukażą czy też nie i czy będą wyłożone pieniądze na zdjęcia z filmu i promosy filmowe - to już tylko i wyłącznie od Luca Van de Vena zależy i w sumie nie zawsze (nie zawsze bowiem wytwórnie filmowe idą na współpracę, bądź też ceny są zaporowe i kompletnie przeadzone i wówczas zdjęć nie ma).
Zazwyczaj sprawa wygląda tak że obie wersje okładek trafiają do bookletów, ale "oficjalna" jest zazwyczaj ta, której projekt zlecił i zaakceptował Luc Van de Ven. Np. piękna okładka "Sodom and Gomorrah" (obraz Johna Martina) była w całości pomysłem Jamesa na który Luc się zgodził. Ale np. w przypadku "Alamo", James mówił mi że on chciał inną okładkę (z dwiema flagami, jest w odwrocie) a ta oficjalna (brzydka, nie ma co ukrywać) była decyzją Luca.
Co do designu wewnętrznego wydań Prometheusa - warto zauważyć że zarówno Praskie nagrania jak i "normalne" wydania Prometheusa (np. Farewell to the King) zazwyczaj miały zawsze identyczną czcionkę, podobny projekt i układ tekstu, czy projekt tylnego coveru - wynika to po prostu z faktu że Prometheus ma podpisaną umowę z jedną firmą (Ginko Digi, czy jakoś tak) z którą pracuje wiele lat - i skoro Luc van De Ven stawia na taką formę to już tak musi zostać.
Choć ja osobiście uważam że pomimo pewnej monotonii tych designów, są one przejrzyste, czytelne, na dobrym papierze itd. No i w przypadku nagrań Prażan (i w przypadku Tadlowa i Prmoetheusa) dochodzą zawsze znakomite analizy Franka K. DeWalda, często goszczącego na praskich sesjach, który od lat pracował z FSM, potem z Intradą, LaLą itd.