Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Suita
http://hans-zimmer.com/index.php?rub=disco&id=1441
Jeśli to nadaje charakter całości, a po trackliście myślę, że czeka nas o wiele więcej niespodzianek, to będzie dobrze.
http://hans-zimmer.com/index.php?rub=disco&id=1441
Jeśli to nadaje charakter całości, a po trackliście myślę, że czeka nas o wiele więcej niespodzianek, to będzie dobrze.
- PonuryShepard
- Parkingowy przed studiem nagrań
- Posty: 27
- Rejestracja: śr kwie 09, 2014 23:13 pm
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Score już na Spotify 

Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
no more remote control shit composers!
przykre to to, bo jego dwójka jest jak się okazało dziś o niebo lepsza od tego (sic!). 1 połowa płyty to jakiś żart, w zasadzie poza dwoma utworami zero akcji, tylko jakieś smęty i underscore. pod koniec jakaś imitacja Silvestriego w bieda wersji, ale orkiestra się Heńkowi rozjeżdża i nic nie słychać
jest jak się spodziewałem, chyba najsłabszy score do Marvela ostatnich lat do - z tego co piszą - świetnego filmu. trzeciego pełnego odsłuchu już nie zrobię, wolę puścić dwójkę, która okazuje się opus magnum Henia :>
przykre to to, bo jego dwójka jest jak się okazało dziś o niebo lepsza od tego (sic!). 1 połowa płyty to jakiś żart, w zasadzie poza dwoma utworami zero akcji, tylko jakieś smęty i underscore. pod koniec jakaś imitacja Silvestriego w bieda wersji, ale orkiestra się Heńkowi rozjeżdża i nic nie słychać

#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Gorsze od dwójki? 
Nic się Heńkowi nie rozjeżdża. Ta ścieżka jest pisana dość klasycznie, elektroniki jest w niej minimum. Faktycznie, jest dość skomplikowana (aż nadto) pod względem strukturalnym, bo trudno (choć nie znam na razie filmu, a ten w odróżnieniu od BvS akurat mam zamiar obejrzeć, bo Winter Soldiera uważam za najlepszy film Marvela) namierzyć tematycznie, co gdzie jak.
Tematów jest tu od cholery i dlatego to nadmiernie komplikuje sprawę. Do tego pod względem melodyjnym te tematy bywają dość nieoczywiste, przez co dość trudno wyłapać w nich jakieś bardziej wyraziste linie melodyczne. Nie chodzi o casus "ukrytych" tematów, tylko w niektórych kawałkach tyle się dzieje, że w zasadzie pozostaje głównie ten nowy temat dramatyczny w głowie, a wariacja na temat nowy Kapitana, który faktycznie zbliża się bardziej do rejonów Silvestriego niż dość prostego konstrukcyjnie tematu z oryginału. Może więcej Americany?
Porównanie z Winter Soldierem wydaje się oczywiste, ale jest dość trudne w ocenie. Winter Soldier miał spieprzony album. Wolał Henio wydać całą elektronikę kosztem nie najgorszego materiału na orkiestrę w ostatnim akcie. Z drugiej strony, muzyka w dwójce pod względem narracyjnym była bardziej na tym albumie, z wyjątkiem suit wydanego chronologicznie, bardziej oczywista. Tutaj bez filmu się nie obejdzie, by namierzyć, co gdzie jak i do czego. Pod względem aranżacyjnym, w ogóle muzycznym jako takim, jest jednak dużo lepiej i Jackman wreszcie pokazuje, że jako jeden z niewielu w tym kramie na orkiestrę pisać umie. Generalnie, jest to score "dobry technicznie". Taką ocenę mogę wydać bez filmu i po dwóch odsłuchach.
Ciekawe wydaje się porównanie z Brianem. Tyler ma lepszą muzykę akcji (może poza Ultronem, który jak na jego działalność w Marvelu i jego projekty w ostatnich latach, jest trochę jednak failem i tak, Elfman ma lepszy materiał), ale Jackman natomiast wygrywa w rzeczach, w których Brian nie był nigdy za bardzo specjalistą - underscore (Iron Man 3 miał materiał Mandaryna, który lepiej dla niego pominąć milczeniem, a Thor unika jakiegokolwiek underscore dzięki Bogu, choć za lepszy score uważam akurat IM3) i lirykę, tzn. lirykę w kinie Marvela, bo generalnie w tym się Tyler poprawił, a nie chcę offtopić wykładając tu wszelkie niuanse jego kariery w zwłaszcza ostatnich latach. No, ale Kapitana Ameryki 3 chyba nie ma co zestawiać ze Standing Up...

Nic się Heńkowi nie rozjeżdża. Ta ścieżka jest pisana dość klasycznie, elektroniki jest w niej minimum. Faktycznie, jest dość skomplikowana (aż nadto) pod względem strukturalnym, bo trudno (choć nie znam na razie filmu, a ten w odróżnieniu od BvS akurat mam zamiar obejrzeć, bo Winter Soldiera uważam za najlepszy film Marvela) namierzyć tematycznie, co gdzie jak.
Tematów jest tu od cholery i dlatego to nadmiernie komplikuje sprawę. Do tego pod względem melodyjnym te tematy bywają dość nieoczywiste, przez co dość trudno wyłapać w nich jakieś bardziej wyraziste linie melodyczne. Nie chodzi o casus "ukrytych" tematów, tylko w niektórych kawałkach tyle się dzieje, że w zasadzie pozostaje głównie ten nowy temat dramatyczny w głowie, a wariacja na temat nowy Kapitana, który faktycznie zbliża się bardziej do rejonów Silvestriego niż dość prostego konstrukcyjnie tematu z oryginału. Może więcej Americany?
Porównanie z Winter Soldierem wydaje się oczywiste, ale jest dość trudne w ocenie. Winter Soldier miał spieprzony album. Wolał Henio wydać całą elektronikę kosztem nie najgorszego materiału na orkiestrę w ostatnim akcie. Z drugiej strony, muzyka w dwójce pod względem narracyjnym była bardziej na tym albumie, z wyjątkiem suit wydanego chronologicznie, bardziej oczywista. Tutaj bez filmu się nie obejdzie, by namierzyć, co gdzie jak i do czego. Pod względem aranżacyjnym, w ogóle muzycznym jako takim, jest jednak dużo lepiej i Jackman wreszcie pokazuje, że jako jeden z niewielu w tym kramie na orkiestrę pisać umie. Generalnie, jest to score "dobry technicznie". Taką ocenę mogę wydać bez filmu i po dwóch odsłuchach.
Ciekawe wydaje się porównanie z Brianem. Tyler ma lepszą muzykę akcji (może poza Ultronem, który jak na jego działalność w Marvelu i jego projekty w ostatnich latach, jest trochę jednak failem i tak, Elfman ma lepszy materiał), ale Jackman natomiast wygrywa w rzeczach, w których Brian nie był nigdy za bardzo specjalistą - underscore (Iron Man 3 miał materiał Mandaryna, który lepiej dla niego pominąć milczeniem, a Thor unika jakiegokolwiek underscore dzięki Bogu, choć za lepszy score uważam akurat IM3) i lirykę, tzn. lirykę w kinie Marvela, bo generalnie w tym się Tyler poprawił, a nie chcę offtopić wykładając tu wszelkie niuanse jego kariery w zwłaszcza ostatnich latach. No, ale Kapitana Ameryki 3 chyba nie ma co zestawiać ze Standing Up...
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
nie wiem czego na dwójce zabrakło i mnie to mało interesuje, ale to co jest na płycie podoba mi się bardziej całościowo i jest przystępniejsze do słuchania niż to co jest na płycie z trójki. a specjalnie się dla Henia wysiliłem i sprawdziłem to organoleptyczniePaweł Stroiński pisze:Gorsze od dwójki?

#FUCKVINYL
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Jackman zdeklasował na podwórku Marvela Tylera to i Adam psioczy, ba okazuje się, że już nawet hejtowany na każdym kroku Winter Solider był lepszy
To ja tak dla odmiany:
Prawdziwie dobry score, jak na Mavela zaskakująco wyważony, dojrzały i pomyślany, z dużą dawką przebojowości jak i emocji, a to głównie dzięki mocnemu tematowi przewodniemu, jak i całej lejtmotywiki - Zemo, niech Brian (Mandarin, Loki) się uczy jak pisać posępne i działające motywy. Ogółem bliżej tu do klasyczności pierwszego kapitana Silvestriego i scorów z Avengers, niż Winter Solidera, ale w porównaniu do stetryczałego symfonicznego scoru z First Avenger, jest tu sporo ciekawych brzmień, instrumentów i orkiestracji, miejscami na myśl przywodzących wielu wspaniałych twórców, ale ogólnie, mimo wiadomych inspiracji (Silvestri, Elfman), będzie to stale rozwijany styl Jackmana, tylko w tym przypadku trzymanego na symfonicznej smyczy. Akcja świetna, żadne tam napierdzielanie wszystkimi sekcjami orkiestry, trochę taka kwintesencja eksplodujących tematów i fanfar, Standoff, Civil War, Larger Than Life, Clash, trochę szok było tu usłyszeć coś tak podniosłego i potężnego i mimo, iż przydała by się większa spójność, to amatorom takiego grania powinny one dostarczyć sporej dawki wrażeń.
Heniu jak trafi na odpowiednią konwencję wymagającą dobrego grania (Kingsman) to i score dostarczy należyty i tu trafił na jak najbardziej odpowiedni materiał, konsensus na RT brzmi "Captain America: Civil War begins the next wave of Marvel movies with an action-packed superhero blockbuster boasting a decidedly non-cartoonish plot and the courage to explore thought-provoking themes." Powaga, heroizm, rozdarcie, emocje, wszystko to dobrze opisuje muzyka, po tym Jackman ma ode mnie zielone światło przy finałowych częściach Avengers, chyba najlepszy, najrówniejszy i najbardziej wyrazisty score tego twórcy, jak i Marvela i najprawdopodobniej będzie moja pierwsza uczciwa czwórka dla scoru z tego uniwersum.

To ja tak dla odmiany:
Prawdziwie dobry score, jak na Mavela zaskakująco wyważony, dojrzały i pomyślany, z dużą dawką przebojowości jak i emocji, a to głównie dzięki mocnemu tematowi przewodniemu, jak i całej lejtmotywiki - Zemo, niech Brian (Mandarin, Loki) się uczy jak pisać posępne i działające motywy. Ogółem bliżej tu do klasyczności pierwszego kapitana Silvestriego i scorów z Avengers, niż Winter Solidera, ale w porównaniu do stetryczałego symfonicznego scoru z First Avenger, jest tu sporo ciekawych brzmień, instrumentów i orkiestracji, miejscami na myśl przywodzących wielu wspaniałych twórców, ale ogólnie, mimo wiadomych inspiracji (Silvestri, Elfman), będzie to stale rozwijany styl Jackmana, tylko w tym przypadku trzymanego na symfonicznej smyczy. Akcja świetna, żadne tam napierdzielanie wszystkimi sekcjami orkiestry, trochę taka kwintesencja eksplodujących tematów i fanfar, Standoff, Civil War, Larger Than Life, Clash, trochę szok było tu usłyszeć coś tak podniosłego i potężnego i mimo, iż przydała by się większa spójność, to amatorom takiego grania powinny one dostarczyć sporej dawki wrażeń.
Heniu jak trafi na odpowiednią konwencję wymagającą dobrego grania (Kingsman) to i score dostarczy należyty i tu trafił na jak najbardziej odpowiedni materiał, konsensus na RT brzmi "Captain America: Civil War begins the next wave of Marvel movies with an action-packed superhero blockbuster boasting a decidedly non-cartoonish plot and the courage to explore thought-provoking themes." Powaga, heroizm, rozdarcie, emocje, wszystko to dobrze opisuje muzyka, po tym Jackman ma ode mnie zielone światło przy finałowych częściach Avengers, chyba najlepszy, najrówniejszy i najbardziej wyrazisty score tego twórcy, jak i Marvela i najprawdopodobniej będzie moja pierwsza uczciwa czwórka dla scoru z tego uniwersum.
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
w tym uniwersum w słuchaniu do Thora 2 długo nikt nie podskoczy, a takiego tematu jak Can You Dig It nikt nie napisze. I tak, WS śreeeednio mi się podoba, ale na płycie słucha mi się lepiej niż trójki. Bywa
3/5 max.

#FUCKVINYL
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
o proszę, o czym tu mówić skoro nawet fanboje na stronce Zimmera na czele nie są zadowoleni a Prezes Hybrid pisze: So far I'm just disappointed by this score. It's like Pixels, it has the "big orchestral emptiness" I won't give a full opinion before I see the film tomorrow, but it's just so faaaaaar from Cap 2... As I feared, without Dom & Matt, Jackman just seems lost...
A tam zawsze ze wszystkiego są zadowoleni przecież
A tam zawsze ze wszystkiego są zadowoleni przecież

#FUCKVINYL
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
A to tylko dobrze świadczy o tej muzie, fanbojom oczekującym kolejnego rozrywkowego RCP kupsztala, tak poważny score z prawdziwego zdarzenia może się wydawać rozczarowujący 

Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
tragedii nie ma, ale daleko temu do powaznego i dobrego scoru
Mystery, prawda jest taka, że słuchasz wszystkiego prawie, a od paru lat nas filmówka nie rozpieszcza, więc zaniżasz standardy już sam przed sobą




#FUCKVINYL
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Nie wiem, moje pierwsze wrażenie jest dobre, spodziewałem się tu czegoś lepszego, ale końcowy efekt i tak przerósł moje oczekiwania, a score jest dobry jak na Jackmana i Marvela, jeszcze pełnej 4 mu nie daję, zobaczymy jak będzie jutro, ale porównywanie go do Pixels tylko dlatego, że grała tam orkiestra to przesada, Civil War to właśnie zaprzeczenie tej bezbarwnej i anonimowej pracy, to score z mięsem, którego inne symfoniczne prace Jackmana jak Pixels czy Gulliver's Travels nigdy nie posiadały.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Nie do końca prawda. O ile nie piałbym jeszcze w zachwytach nad materiałem melodycznym Jackmana w tym score, który może nie jest ukryty, ale dość trudny do opracowania, to faktem jest, że na poziomie struktury jest całkiem nieźle, choć czasem zbyt dużo dzieje się na raz, by dało się aż tak dobrze wyróżnić, co gdzie jak.Adam pisze:tragedii nie ma, ale daleko temu do powaznego i dobrego scoruMystery, prawda jest taka, że słuchasz wszystkiego prawie, a od paru lat nas filmówka nie rozpieszcza, więc zaniżasz standardy już sam przed sobą
![]()
Co do opinnii Hybrida, powiedziałbym raczej, że ona jest na korzyść score. Szczerze mówiąc, można to traktować jako dowód, że członek RCP odciął się od metodologii RCP (a w tej chwili, powtórzę to jasno i wyraźnie po raz kolejny, uważam, że jeśli ktoś miałby się z tego grona wybić jako właśnie bardziej zróżnicowany i klasycznie piszący kompozytor, byłby nim właśnie, obok Balfego, Henry Jackman). Hybrid jest gościem, który mnie pierwszy raz zablokował, bo miałem czelność krytykować w rozmowie z nim pierwszego Iron Mana Ramina. To chyba trochę tłumaczy.
Nie jest to geniusz na pięć gwiazdek, żeby była jasność. Ale była pewna (trochę też przez Age of Ultron) posucha w tym temacie. Ja rozumiem, że masz swoje preferencje i będziesz bronił ścieżek Briana (może poza drugimi Avengersami, gdzie show faktycznie kradnie Danny Elfman), ale szczerze mówiąc, Jackman jest bardziej subtelny i emocjonalnie wyważony niż Brian. W tej chwili dla mnie ten score jest "dobry technicznie", a highlightem ścieżki jest przeniesienie kontrowersyjnego i powszechnie nienawidzonego materiału Winter Soldiera (który dla mnie dobrze po prostu działa w filmie, więc nie jestem w stanie go tak jednoznacznie krytykować) na pełną orkiestrę, jak np. w Siberian Overture.
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
może po prostu ja tęsknię za łątwiejszym muzycznie kinem nowej przygody, stąd preferuję akurat Thora 2, niż ten score. Posłuchałem dzisiejsze popołudnie ponownie flaczka, i z zgodzę sie z jednym - to chyba najciekawszy i najambitniejszy Jackman jak do tej pory. Ale nie jestem zwolennikiem takiego albumowego brzmienia, jak i ułożenia materiału. ostatnia 1/3 płyty jest najlepsza, i na pewno Jackman nie ma się co wstydzić za tą pracę - Deadpool to nie jest, oj nie. mamy casus Jungle Book - poprawnie technicznie score (tu o dziwo
) po którym nie wiele zostaje. Gdzie tu jakiś wyrazisty i wpadający w ucho temat którego mieliśmy i w Iron Man 3 i Thorze 2? Nie ma. Tematy są, ale jakby z boku. To jest kino komiksowe, ja nie zgodzę się nigdy, że nie powinno być chwytliwych "williamsowych" tematów w takim kinie i cieszę się że akurat Brajan z tego nie zrezygnował i nie pozwolili mu zrezygnować. Aspekt braku jakiejkolwiek konsekwencji w ciągłości tematycznej uniwersum pomijam, bo to nie wina Henia, ale robi się śmieszne, że w 10 filmach każdy bohater w każdym z tej 10-tki występujący ma inną melodię 


#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Henry Jackman - Captain America 3: Civil War (2016)
Nie "o dziwo", że jest poprawny technicznie, bo Jackman to akurat umie i zawsze był z tych ogarniających orkiestrę, choć rzadko to pokazywał poza animacją.
Tematy nie są z boku, po prostu... raczej trochę je nadmiernie komplikuje. Wariacja na temat Kapitana z dwójki jest ciekawa, ale gubi on przez to swoją oryginalną wyrazistość. Najbardziej wyrazisty pozostaje tu temat Winter Soldiera, który jest bardzo fajnie przerobiony na orkiestrę.
Tematy nie są z boku, po prostu... raczej trochę je nadmiernie komplikuje. Wariacja na temat Kapitana z dwójki jest ciekawa, ale gubi on przez to swoją oryginalną wyrazistość. Najbardziej wyrazisty pozostaje tu temat Winter Soldiera, który jest bardzo fajnie przerobiony na orkiestrę.