Wszystko podlega ocenie.Templar pisze: A co, ktoś mu broni? Każdy może mieć własne zdanie na temat jakiejś ścieżki dźwiękowej, ale każdy może też mieć własne zdanie na temat czyjejś opinii.
HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3230
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Wawrzek jak czerwony Owsiak, jak ktoś przedstawia rzeczowe argumenty i poddaje krytyce, to od razu hejter, czepiacz i najlepiej wyprowadzić go z sali
Clemmensen czekał (?) tak długo (?) z recenzją bo pewnie chciał dokładnie poznać wszystkie wydania i poddać je głębszej analizie. Żałuję, że nie odniósł się w tekście do lampek, choć pod recenzją jest mile sarkastyczne odniesienie do tegoż


Clemmensen czekał (?) tak długo (?) z recenzją bo pewnie chciał dokładnie poznać wszystkie wydania i poddać je głębszej analizie. Żałuję, że nie odniósł się w tekście do lampek, choć pod recenzją jest mile sarkastyczne odniesienie do tegoż

Chciałem zauważyć, że on do żadnego dużego projektu Zimmera ostatniej dekady nie podchodzi na klęczkach i te jego analizy zimmerowskiej twórczości opartej w dużej mierze o medialny rozgłos to w zasadzie największe współczesne atrakcje FilmtracksMarek Łach pisze:Oczywiście ocena końcowa jest u niego przesadzona, ale wreszcie ktoś nie bał się powiedzieć pewnych rzeczy głośno i nie podszedł do Interstellar na kolanach.


- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
A ja wbiję się w środek całej tej dysputy, bo z jednej strony nie zgadzam się do końca z argumentacją (i w ogóle z językiem) Clemmensena, a z drugiej obrona Wawrzyńca jest niestety zupełnie nieprzekonywająca, bo trochę myli porządki i tradycje. Pozwolę sobie zaatakować jednak od strony Clemmensena.
Clemmensen w swoim tekście jak zwykle pokazał, jak nie rozumie kina Nolana, które chyba zresztą, poza muzyką, całkiem lubi. Czepianie się Hansa o to, że na przykład buduje sekwencje filmowe jednostajnie jest totalną pomyłką, jeśli zna się preferencje narracyjne Nolana. Tak, Hans ciągnie jeden klimat i często jeden temat w tych sekwencjach akcji (nie tylko Coward w Interstellarze, ale także wiele sekwencji Incepcji). Robi tak dlatego, że w ten sposób, ignorując detale tych przejść, z jednej strony unika ilustracyjności sensu stricte, w której, z powodu braków czysto technicznych, nie jest najlepszy, o czym świadczą jego pierwsze ścieżki, z wyjątkiem w sumie Backdraft, a z drugiej opiera się na podtrzymywaniu wrażenia, że to, co się dzieje na ekranie jest jedną i tą samą sekwencją. Taka sama krytyka spotkała Hornera u Clemmensena przy okazji Patriot Games i utworu The Hit, które jest skonstruowane na identycznej zasadzie. Po prostu, Clemmensen chyba nie bardzo rozumie montaż równoległy i prowadzenie kilku scen na raz do ujednolicającego końca.
Kwestia powtarzania prostych tematów, o którą toczy się dyskusja. Clemmensen może mieć sobie żal do Hansa o co chce i jego prawo. Ja doskonale rozumiem, że po prostu wklejanie tematów może irytować (choć przykład Cienkiej czerwonej linii u Marka jest może o tyle dość trudny do obrony, że akurat album robi z Journey to the Line główny temat, co niestety przekłamuje strukturę ścieżki Hansa, gdzie głównym tematem jest Stone in My Heart), ale to też nie jest takie proste. Po pierwsze, Hans komponował ten score bez obrazu (preferencja Nolana, a i Hans to lubi), a obraz by może wpłynął na większą wariantywność aranżacji. I tutaj Wawrzyniec nie do końca rozumie argumentacji Marka i Clemmensena. Nie chodzi o powtarzalność tematów (co akurat zapewne Clemmensenowi odpowiada, jako miłośnikowi klasycznych brzmień), ale o powtarzalność samych aranżacji tych tematów. Ja się tego osobiście nie czepiam, bo jestem do tego przyzwyczajony u Hansa, a ten spokój i delikatność dość identycznej aranżacji "tematu miłości" w S.T.A.Y uważam za po prostu dobre wyciszenie przed finałem, zresztą argument o tym, że jest to identyczne z np. Day One jest niesłuszny, bo faktycznie, o ile zaczyna po prostu od "wklejenia" tego tematu w znanym nam aranżu, to przechodzi w pewne zmiany w harmonii, których wcześniej ścieżka ta nie posiada.
Ghost Writer to argument niestety dość dziwny. To zupełnie inny typ ilustracji, w którym temat pełni inną rolę niż u Hansa. Hans nie jest zresztą taki cyniczny jak Desplat, u którego temat jest nośnikiem ironii. Argument ten niestety trzeba zbić, to tak jakbyś bronił powtarzalności tematów w Interstellar strukturą Somewhere in Time Barry'ego, co by było nawet i bardziej sensowne, ze względu na wątek podróży w czasie, no, ale Interstellar nie do końca jest melodramatem, a Somewhere in Time NA PEWNO nie należy do gatunku hard sci-fi.
Ale, z powrotem do Clemmensena. Hans napisał w tym roku ścieżkę, która stosuje wariacje (zmiana skali) i stosuje zmiany aranżacyjne w głównych tematach (od solowego fortepianu do epickiej, wysokiej blachy). I co z tym zrobił Clemmensen? Soczysta jedyneczka dla Spider-Mana 2, po której jego najzagorzalsi (Clemmensena!) fani zaczęli się zastanawiać, czy w ogóle przesłuchał płytę. Więc czego ten Clemmensen od Hansa chce? Argument Templara o ocenach i wydaniach też słuszny.
Clemmensen w swoim tekście jak zwykle pokazał, jak nie rozumie kina Nolana, które chyba zresztą, poza muzyką, całkiem lubi. Czepianie się Hansa o to, że na przykład buduje sekwencje filmowe jednostajnie jest totalną pomyłką, jeśli zna się preferencje narracyjne Nolana. Tak, Hans ciągnie jeden klimat i często jeden temat w tych sekwencjach akcji (nie tylko Coward w Interstellarze, ale także wiele sekwencji Incepcji). Robi tak dlatego, że w ten sposób, ignorując detale tych przejść, z jednej strony unika ilustracyjności sensu stricte, w której, z powodu braków czysto technicznych, nie jest najlepszy, o czym świadczą jego pierwsze ścieżki, z wyjątkiem w sumie Backdraft, a z drugiej opiera się na podtrzymywaniu wrażenia, że to, co się dzieje na ekranie jest jedną i tą samą sekwencją. Taka sama krytyka spotkała Hornera u Clemmensena przy okazji Patriot Games i utworu The Hit, które jest skonstruowane na identycznej zasadzie. Po prostu, Clemmensen chyba nie bardzo rozumie montaż równoległy i prowadzenie kilku scen na raz do ujednolicającego końca.
Kwestia powtarzania prostych tematów, o którą toczy się dyskusja. Clemmensen może mieć sobie żal do Hansa o co chce i jego prawo. Ja doskonale rozumiem, że po prostu wklejanie tematów może irytować (choć przykład Cienkiej czerwonej linii u Marka jest może o tyle dość trudny do obrony, że akurat album robi z Journey to the Line główny temat, co niestety przekłamuje strukturę ścieżki Hansa, gdzie głównym tematem jest Stone in My Heart), ale to też nie jest takie proste. Po pierwsze, Hans komponował ten score bez obrazu (preferencja Nolana, a i Hans to lubi), a obraz by może wpłynął na większą wariantywność aranżacji. I tutaj Wawrzyniec nie do końca rozumie argumentacji Marka i Clemmensena. Nie chodzi o powtarzalność tematów (co akurat zapewne Clemmensenowi odpowiada, jako miłośnikowi klasycznych brzmień), ale o powtarzalność samych aranżacji tych tematów. Ja się tego osobiście nie czepiam, bo jestem do tego przyzwyczajony u Hansa, a ten spokój i delikatność dość identycznej aranżacji "tematu miłości" w S.T.A.Y uważam za po prostu dobre wyciszenie przed finałem, zresztą argument o tym, że jest to identyczne z np. Day One jest niesłuszny, bo faktycznie, o ile zaczyna po prostu od "wklejenia" tego tematu w znanym nam aranżu, to przechodzi w pewne zmiany w harmonii, których wcześniej ścieżka ta nie posiada.
Ghost Writer to argument niestety dość dziwny. To zupełnie inny typ ilustracji, w którym temat pełni inną rolę niż u Hansa. Hans nie jest zresztą taki cyniczny jak Desplat, u którego temat jest nośnikiem ironii. Argument ten niestety trzeba zbić, to tak jakbyś bronił powtarzalności tematów w Interstellar strukturą Somewhere in Time Barry'ego, co by było nawet i bardziej sensowne, ze względu na wątek podróży w czasie, no, ale Interstellar nie do końca jest melodramatem, a Somewhere in Time NA PEWNO nie należy do gatunku hard sci-fi.
Ale, z powrotem do Clemmensena. Hans napisał w tym roku ścieżkę, która stosuje wariacje (zmiana skali) i stosuje zmiany aranżacyjne w głównych tematach (od solowego fortepianu do epickiej, wysokiej blachy). I co z tym zrobił Clemmensen? Soczysta jedyneczka dla Spider-Mana 2, po której jego najzagorzalsi (Clemmensena!) fani zaczęli się zastanawiać, czy w ogóle przesłuchał płytę. Więc czego ten Clemmensen od Hansa chce? Argument Templara o ocenach i wydaniach też słuszny.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
No, ba. Lepiej zrobić jak 'czerwony' PiS - w ogóle do sali nie wpuszczać.Tomek pisze:Wawrzek jak czerwony Owsiak, jak ktoś przedstawia rzeczowe argumenty i poddaje krytyce, to od razu hejter, czepiacz i najlepiej wyprowadzić go z sali![]()


Ale tam nie ma nic do rozumieniaPaweł Stroiński pisze:Clemmensen w swoim tekście jak zwykle pokazał, jak nie rozumie kina Nolana

A co do tych tematów to w czym jest problem. Taki Carpenter jechał na jednym temacie cały film i lepiej to działało niż najlepsze mistrzowsko aranżowane Desplaty.Paweł Stroiński pisze:Kwestia powtarzania prostych tematów, o którą toczy się dyskusja.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
A, i jeszcze do argumentu, że Caine'a dziwne, że nie ma w tym ostatnim (niepotrzebnym moim zdaniem też).
Akurat to jest przemyślane, bo jeśli posłuchamy kto się wypowiada, to mamy: Murph w trzech "wersjach" (stara z końca filmu, Jessica Chastain, i dziewczynka), teścia Coopera, brata Murph i samego Coopera. Po prostu rodzinnie...
Akurat to jest przemyślane, bo jeśli posłuchamy kto się wypowiada, to mamy: Murph w trzech "wersjach" (stara z końca filmu, Jessica Chastain, i dziewczynka), teścia Coopera, brata Murph i samego Coopera. Po prostu rodzinnie...
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
A to, oprócz Wawrzyńca, ktoś podchodził?Marek Łach pisze:ale wreszcie ktoś nie bał się powiedzieć pewnych rzeczy głośno i nie podszedł do Interstellar na kolanach.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Gimnazjaliści. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
gimnazjalistki to na klęczkach podchodzą ale do czego innego 

#FUCKVINYL
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
a wracając do meritum - Wawrzyniec oburzony a poziom hejterstwa Clamensena jest znacznie mniejszy niz Wawrzyńca do Brajana 

#FUCKVINYL
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Ale Wawrzek przynajmniej nie robi recek score'ów Brajana 

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
ale jakby pisał to by były jednozdaniowe - "Kazdy z RCP zrobiłby to lepiej a płyta za długa" 

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
to drugie akurat prawie zawsze prawda. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
i tak samo "prawie" Clamensen jedzie po Hansie. a wystarczy zobaczyć ilu i czego nie zjechał 

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)
Pewnie tych płyt Hansa, co akurat Wawrzek nie lubi. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński