Uwierz mi, że ta anegdotka nie stawia Hansa w zbyt dobrym świetle.Paweł Stroiński pisze:=Ostatnio ponoć (nie widziałem tego) pojechał ostro po Broxtonie (i to totalnie po bandzie!) za to, że gdzieś na FB miał czelność stwierdzić, że Junkie nie jest najlepszą opcją do nowego Mad Maxa. W Hansa wszedł normalny rage mode wtedy. Jak pojechali ostro parę razy (też Broxton na FB) po Kapitanie Ameryce, to Hans stwierdził, że score'u nie słyszał, ale po tych opiniach to spodziewa się, że to kolejne Święto wiosny jest. I przytoczył parę cytatów z Schoenberga, w których Schoenberg niezbyt oględnie mówi, że krytycy to do niczego się nie nadają.
James Horner
Re: James Horner
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: James Horner
sorry ale Roy pierdoli w tym wywiadzie grubo o tym Spajdim, tak że aż w oczy szczypie.. nie podobało mu się to czemu nie zrezygnował z jedynki? nie tacy jak on rzucali projektami na własną prośbę z powodu niedogadania... a prawda jest taka - Webb chciał Hansa odkopa ale Hans był zajęty i nie mógł robić jedynki, więc wcisnęli Roya. A przy dwójce nawet do Hornera nie zadzwonili. I tyle. po co te kłamstwa. słabe to to. Horner poszedł za kasą i tyle - żaden projekt w ostatnich kilkuuuu latach nie dał mu takiej gaży i takiego budżetu na nagrania (poza Avatarem) - i chwała mu że przynajmniej się do tej jedynki przyłożył i wyszedł dobry score.
#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Horner
Sam Horner, poproszony o zmiany w score do Romea i Julii ponoć "obraził producentów", więc on też potrafi.
A czy ja mówię, że to go w dobrym świetle stawia? Nobody's perfect, że klasykę zacytuję.Kaonashi pisze:Uwierz mi, że ta anegdotka nie stawia Hansa w zbyt dobrym świetle.Paweł Stroiński pisze:=Ostatnio ponoć (nie widziałem tego) pojechał ostro po Broxtonie (i to totalnie po bandzie!) za to, że gdzieś na FB miał czelność stwierdzić, że Junkie nie jest najlepszą opcją do nowego Mad Maxa. W Hansa wszedł normalny rage mode wtedy. Jak pojechali ostro parę razy (też Broxton na FB) po Kapitanie Ameryce, to Hans stwierdził, że score'u nie słyszał, ale po tych opiniach to spodziewa się, że to kolejne Święto wiosny jest. I przytoczył parę cytatów z Schoenberga, w których Schoenberg niezbyt oględnie mówi, że krytycy to do niczego się nie nadają.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26548
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: James Horner
a ja bym jednak sugerował nie offtopić Hansem w Hornerze.
Bo jakby się zdarzyło odwrotnie to zaraz by niejaki MWO narobił rabanu, że tak nie wypada.
Bo jakby się zdarzyło odwrotnie to zaraz by niejaki MWO narobił rabanu, że tak nie wypada.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: James Horner
Nie, nie, nie tego nikt nie musi wiedzieć, szybko edytować, edytować...Paweł Stroiński pisze:Ostatnio ponoć (nie widziałem tego) pojechał ostro po Broxtonie (i to totalnie po bandzie!) za to, że gdzieś na FB miał czelność stwierdzić, że Junkie nie jest najlepszą opcją do nowego Mad Maxa. W Hansa wszedł normalny rage mode wtedy. Jak pojechali ostro parę razy (też Broxton na FB) po Kapitanie Ameryce, to Hans stwierdził, że score'u nie słyszał, ale po tych opiniach to spodziewa się, że to kolejne Święto wiosny jest. I przytoczył parę cytatów z Schoenberga, w których Schoenberg niezbyt oględnie mówi, że krytycy to do niczego się nie nadają.

Ech, za późno.Wojtek pisze:lol, Schonberga i Strawińskiego przyrównać do Jackamana![]()
![]()
Hans taki szczery, wow, wow

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Horner
Kompozytorzy często w różnych sytuacjach wychodzi rage mode. To tylko ludzie i nie zapominajmy o tym.
Kiedy na jakiejś imprezie Goldsmithowi (byli tam m.in. Broxton i Southall) powiedziano, że tu są recenzenci internetowi filmówki, to nawrzucał im, że są głupie chuje i wybiegł z pokoju.
O relacjach z reżyserami też by można mówić. Bernstein i Scarlet Letter (liścik z podziękowaniem za wywalenie z roboty, bo "mogę to wykorzystać w dla odmiany dobrym filmie"), Horner każący spierdalać Malickowi, przy Wall Street Goldsmith i Stone pojawili się na sesji na takim haju, że się pobili, jak mi Southall mówił... Cameron prawie udusił Hornera przy Aliens...
Dużo tego, oj dużo by było.
Kiedy na jakiejś imprezie Goldsmithowi (byli tam m.in. Broxton i Southall) powiedziano, że tu są recenzenci internetowi filmówki, to nawrzucał im, że są głupie chuje i wybiegł z pokoju.
O relacjach z reżyserami też by można mówić. Bernstein i Scarlet Letter (liścik z podziękowaniem za wywalenie z roboty, bo "mogę to wykorzystać w dla odmiany dobrym filmie"), Horner każący spierdalać Malickowi, przy Wall Street Goldsmith i Stone pojawili się na sesji na takim haju, że się pobili, jak mi Southall mówił... Cameron prawie udusił Hornera przy Aliens...
Dużo tego, oj dużo by było.
Re: James Horner
Paweł Stroiński pisze:np. Jackmana uważa za jednego z najlepszych "orkiestratorów", jakich kiedykolwiek poznał
Z pewnością ich poznał obu, pewnie trzyma w garażu DeLoreana i tak sobie w wolnej chwili podróżuje w czasie.Wojtek pisze:lol, Schonberga i Strawińskiego przyrównać do Jackamana![]()
![]()
Hans taki szczery, wow, wow
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Horner
To widzę, że muszę wyjaśnić o co poszło, choć wydawało mi się to całkiem oczywiste:
Hans po prostu stwierdził, że skoro krytycy tak jadą po Jackmanie, to musiał napisać coś na poziomie Strawińskiego, bo jak mówił o krytykach Schoenberg.........
No właśnie. Podworował sobie trochę. I nie wyobrażajmy sobie, że artyści jakoś wyjątkowo cenią krytyków. Oj, nie cenią, zdecydowanie nie cenią.
Hans po prostu stwierdził, że skoro krytycy tak jadą po Jackmanie, to musiał napisać coś na poziomie Strawińskiego, bo jak mówił o krytykach Schoenberg.........
No właśnie. Podworował sobie trochę. I nie wyobrażajmy sobie, że artyści jakoś wyjątkowo cenią krytyków. Oj, nie cenią, zdecydowanie nie cenią.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: James Horner
I tu jest właśnie ten problem. Teraz te wyjaśnienia na nic się zdadzą, gdyż to co co niektórzy chcieli usłyszeć już usłyszeli. Niektórych rzeczy lepiej na forum nie pisać. A szczególnie nie tych, gdzie Zimmer o czymś mówi, czy coś co powiedział/zrobił, gdyż to często dawanie od razu komuś broni do ręki. Przecież na takie teksty np. Wojtek tylko czeka.Paweł Stroiński pisze:To widzę, że muszę wyjaśnić o co poszło, choć wydawało mi się to całkiem oczywiste:

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: James Horner
Eeeee, ale faila walnąłem z tym swoim postem, bo jakoś tego ostatniego zdania nie doczytałem z postu Pawła i myślałem, że to do tego wcześniejszego wspomnienia o Jackmanie się odnosił Wojtek, dobra nieważne, sorry, mojego postu nie było 

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Horner
A niech i czeka, nie będę przekłamywał rzeczywistości, bo ktoś może coś niemiłego powiedzieć 

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: James Horner
I powie.
Wystarczy tylko sobie przypomnieć jak zaraz po premierze Interstellar Wojtek wyszukiwał całymi dniami i nocami na kwejku i joemonsterze jakiś haków na Zimmera. A tutaj otrzymuje takie wsparcie broni, którym by się Putin nie powstydził. 


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: James Horner
Templar pisze:Eeeee, ale faila walnąłem z tym swoim postem, bo jakoś tego ostatniego zdania nie doczytałem z postu Pawła i myślałem, że to do tego wcześniejszego wspomnienia o Jackmanie się odnosił Wojtek, dobra nieważne, sorry, mojego postu nie było
Masz szczęście, bo już prawie aktywowałem tryb bojowy

Wawrzyniec pisze:I powie.Wystarczy tylko sobie przypomnieć jak zaraz po premierze Interstellar Wojtek wyszukiwał całymi dniami i nocami na kwejku i joemonsterze jakiś haków na Zimmera. A tutaj otrzymuje takie wsparcie broni, którym by się Putin nie powstydził.
M8 U WOT
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: James Horner
Jeszcze jedna rzecz do wywiadu i rozmowie o Aliens.
Cameron opowiada tę historię (w komentarzu reżyserskim do dłuższej wersji) trochę inaczej. Całe problemy zwala na siebie i na Hornera. Mówi, że on nie miał doświadczenia z kompozytorem, piszącym na orkiestrę, a Horner nie miał doświadczenia z tak dużą produkcją i budżetem (faktycznie, Horner spędził kilka tygodni czekając na finalną wersję filmu i dlatego miał tak mało czasu; powiedział wcześniej, że score byłby dużo lepszy, gdyby miał ten tydzień-dwa więcej na kompozycję).
Czy ten argument ma sens, dobre pytanie. Z dzisiejszej perspektywy Cameron bardzo docenia wkład Hornera, ale pytanie jest o budżet. Aliens, jeśli dobrze kojarzę (proszę mnie poprawić, jeśli nie mam racji, bo nie do końca to badałem) był jednym z najdroższych (najdroższym?) filmem w czasie produkcji, a wcześniejsze filmy SF, jakie robił miały dużo mniejszy budżet. Gniew Khana miał po porażce jedynki (dodatkowo jeszcze usunięto Rodenberry'ego, któremu dano zupełny nadzór nad TMP) dużo mniejszy budżet (ucięto kilka albo kilkadziesiąt milionów), trójka już miała większy (ale o ile, nie pamiętam). Ale z drugiej strony Horner miał już za sobą Krulla wtedy, w tym samym roku, co Aliens wyszedł Willow (dat produkcji nie pamiętam), a te dwa filmy raczej nie były niskobudżetowym kinem niezależnym.
I jeszcze jedna rzecz do Spider-Mana Webba, bo tutaj jest dość ciekawa uwaga. Zimmer był proszony do jedynki, jak mi mówił, ale odmówił z powodu The Dark Knight Rises (nie chciał pisać dwóch superbohaterów jednocześnie), druga rzecz, to ten cały argument o producentach stojących nad reżyserem i kompozytorem, co przywołuje Horner też. To jest powód, dla którego Hans też odmówił jedynki. Albo mi osobiście, albo na jakimś forum powiedział, że w tej chwili upewnia się, czy będzie mógł pracować sam z reżyserem, więc szuka twórców o takiej pozycji, by oddano im pełny nadzór nad muzyką (z Nolanem jest o tyle łatwo, że jest traktowany jak żyła złota, więc obchodzą się z nim jak z jajkiem, no i oczywiście jedyna osoba, która by, obok Nolana, mogła "stać nad Hansem", to Emma Thomas, czyli żona Nolana) i twierdził, że właśnie to dostał przy drugim Spideyu.
Dobre relacje Hornera z Webbem jestem w stanie zrozumieć (Webb wrzucił na Twittera zdjęcie partytury Main Title z opisem w stylu "tak to się robi!"), bo Webb sam ma wykształcenie muzyczne (jest fagocistą).
U Hornera wkurza mnie po prostu to, że obraża on reżyserów, nie pierwszy raz (Malick, Petersen, teraz Webb), i to na zasadzie "jeśli nie zgadzają się z moją wizją muzyki, to są idiotami". Jestem tak cięty w sprawie Malicka nie tylko dlatego, że lubię Cienką czerwoną linię tak bardzo (The New World swoją drogą też i jestem w stanie uzasadnić merytorycznie wybory Malicka), ale też dlatego, że wychodzi na to, że Horner nie bardzo ogarnia historię kina, skoro mówi to, co mówi.
Inną rzeczą jest to, że w Wiedniu ponoć był (wiem to od Southalla, który tam był) "bardzo smutny" i uważa się za kogoś z poprzedniej epoki, którego już się nie bierze. Tylko że chciałbym delikatnie zauważyć, że w sytuacji, kiedy coś pójdzie nie po jego myśli, Horner alienuje potencjalnych przyszłych współpracowników, mówiąc rzeczy takie, jak "w zasadzie to nie lubię filmów komiksowych, więc musieli mnie błagać" albo to, co pisał o Petersenie ("nie brałbym Posejdona, ale mógłby mnie poprosić..."), Malicku czy Webbie jako niedoświadczonym gościu, który nie umie robić kina. To w takim razie, czego on chce? Ron Howard ponoć "nie wybaczył Hornerowi Cinderella Mana" i dlatego ze sobą nie pracują już (Horner odpuścił sobie film po przełożeniu zdjęć o rok z powodu kontuzji Crowe'a). Co się stało między Zwickiem a Hornerem, nie wiem. Z Ostatnim samurajem jest mówiona przez Hansa historia o tym, jak rozmawiali przed imprezą i Zwick obiecał mu wysłać scenariusz. Z drugiej strony Hybrid też twierdzi (nie sądzę, by to sobie jakoś przeczyło, bo scenariusz zawsze możesz wysłać), że Hansa narzucił tam Cruise. Potem, oczywiście James Newton Howard, który już robi wszystko, co Zwick kręci.
Cameron opowiada tę historię (w komentarzu reżyserskim do dłuższej wersji) trochę inaczej. Całe problemy zwala na siebie i na Hornera. Mówi, że on nie miał doświadczenia z kompozytorem, piszącym na orkiestrę, a Horner nie miał doświadczenia z tak dużą produkcją i budżetem (faktycznie, Horner spędził kilka tygodni czekając na finalną wersję filmu i dlatego miał tak mało czasu; powiedział wcześniej, że score byłby dużo lepszy, gdyby miał ten tydzień-dwa więcej na kompozycję).
Czy ten argument ma sens, dobre pytanie. Z dzisiejszej perspektywy Cameron bardzo docenia wkład Hornera, ale pytanie jest o budżet. Aliens, jeśli dobrze kojarzę (proszę mnie poprawić, jeśli nie mam racji, bo nie do końca to badałem) był jednym z najdroższych (najdroższym?) filmem w czasie produkcji, a wcześniejsze filmy SF, jakie robił miały dużo mniejszy budżet. Gniew Khana miał po porażce jedynki (dodatkowo jeszcze usunięto Rodenberry'ego, któremu dano zupełny nadzór nad TMP) dużo mniejszy budżet (ucięto kilka albo kilkadziesiąt milionów), trójka już miała większy (ale o ile, nie pamiętam). Ale z drugiej strony Horner miał już za sobą Krulla wtedy, w tym samym roku, co Aliens wyszedł Willow (dat produkcji nie pamiętam), a te dwa filmy raczej nie były niskobudżetowym kinem niezależnym.
I jeszcze jedna rzecz do Spider-Mana Webba, bo tutaj jest dość ciekawa uwaga. Zimmer był proszony do jedynki, jak mi mówił, ale odmówił z powodu The Dark Knight Rises (nie chciał pisać dwóch superbohaterów jednocześnie), druga rzecz, to ten cały argument o producentach stojących nad reżyserem i kompozytorem, co przywołuje Horner też. To jest powód, dla którego Hans też odmówił jedynki. Albo mi osobiście, albo na jakimś forum powiedział, że w tej chwili upewnia się, czy będzie mógł pracować sam z reżyserem, więc szuka twórców o takiej pozycji, by oddano im pełny nadzór nad muzyką (z Nolanem jest o tyle łatwo, że jest traktowany jak żyła złota, więc obchodzą się z nim jak z jajkiem, no i oczywiście jedyna osoba, która by, obok Nolana, mogła "stać nad Hansem", to Emma Thomas, czyli żona Nolana) i twierdził, że właśnie to dostał przy drugim Spideyu.
Dobre relacje Hornera z Webbem jestem w stanie zrozumieć (Webb wrzucił na Twittera zdjęcie partytury Main Title z opisem w stylu "tak to się robi!"), bo Webb sam ma wykształcenie muzyczne (jest fagocistą).
U Hornera wkurza mnie po prostu to, że obraża on reżyserów, nie pierwszy raz (Malick, Petersen, teraz Webb), i to na zasadzie "jeśli nie zgadzają się z moją wizją muzyki, to są idiotami". Jestem tak cięty w sprawie Malicka nie tylko dlatego, że lubię Cienką czerwoną linię tak bardzo (The New World swoją drogą też i jestem w stanie uzasadnić merytorycznie wybory Malicka), ale też dlatego, że wychodzi na to, że Horner nie bardzo ogarnia historię kina, skoro mówi to, co mówi.
Inną rzeczą jest to, że w Wiedniu ponoć był (wiem to od Southalla, który tam był) "bardzo smutny" i uważa się za kogoś z poprzedniej epoki, którego już się nie bierze. Tylko że chciałbym delikatnie zauważyć, że w sytuacji, kiedy coś pójdzie nie po jego myśli, Horner alienuje potencjalnych przyszłych współpracowników, mówiąc rzeczy takie, jak "w zasadzie to nie lubię filmów komiksowych, więc musieli mnie błagać" albo to, co pisał o Petersenie ("nie brałbym Posejdona, ale mógłby mnie poprosić..."), Malicku czy Webbie jako niedoświadczonym gościu, który nie umie robić kina. To w takim razie, czego on chce? Ron Howard ponoć "nie wybaczył Hornerowi Cinderella Mana" i dlatego ze sobą nie pracują już (Horner odpuścił sobie film po przełożeniu zdjęć o rok z powodu kontuzji Crowe'a). Co się stało między Zwickiem a Hornerem, nie wiem. Z Ostatnim samurajem jest mówiona przez Hansa historia o tym, jak rozmawiali przed imprezą i Zwick obiecał mu wysłać scenariusz. Z drugiej strony Hybrid też twierdzi (nie sądzę, by to sobie jakoś przeczyło, bo scenariusz zawsze możesz wysłać), że Hansa narzucił tam Cruise. Potem, oczywiście James Newton Howard, który już robi wszystko, co Zwick kręci.