
Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3198
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Czyli wychodzi na to, że najlepszą opcją będzie poczekanie jakieś 4 miesiące na sami wiecie co. Tylko teraz jaki jest kinowy pewniak na który warto by iść 

- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10435
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Expendables 3qnebra pisze:Czyli wychodzi na to, że najlepszą opcją będzie poczekanie jakieś 4 miesiące na sami wiecie co. Tylko teraz jaki jest kinowy pewniak na który warto by iść




- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Wawrzyniec pisze:O to pewnie jeszcze nie było trailera "Interstellar"? Nie lepiej było poczekać te parę dni i sobie zwiastun "Interstellar" obejrzeć?jojok21 pisze:Byłem na pokazie przedpremierowym.
Nie każdy dałby się ukrzyżować za nowy film Nolana i nie każdy organizuje sobie życie względem dat premier jego filmów i trailerów
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Czyli nie tylko na płycie zalatuje Beltramim.jojok21 pisze:Wysoce niepokojący jest natomiast fakt, że Desplat zbliża się momentami do typowej, nijakiej, hollywoodzkiej ilustracji scen

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34883
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Tylko Beltrami nigdy nie otrzymałby z 30 stron tematu. Biedny Beltrami, zaczyna mi go być żal.
Zapewne gdyby on coś takiego skomponował to nie byłoby tyle jego obrońców.
Cóż Folwart zwierzęcy się kłania.


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
hp_gof nigdy by nie odsłuchałWawrzyniec pisze:Zapewne gdyby on coś takiego skomponował to

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
A kto to w ogóle jest Beltrami?Koper pisze:hp_gof nigdy by nie odsłuchałWawrzyniec pisze:Zapewne gdyby on coś takiego skomponował to

- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3198
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
1. strona główna filmmusic.pl
2. w szukajce wklepujesz "Beltrami" obok wybierasz "recenzje"
3. naciskasz szukaj
4. czytasz 22 recenzje.
Tak w ogóle. Kto to jest ten Desplat? Słyszałem, że rokuje.
2. w szukajce wklepujesz "Beltrami" obok wybierasz "recenzje"
3. naciskasz szukaj
4. czytasz 22 recenzje.
Tak w ogóle. Kto to jest ten Desplat? Słyszałem, że rokuje.
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Fragment wywiadu z Edwardsem na stopklatce: http://stopklatka.pl/wywiady/-/12230288 ... eprz-tego-
Dlaczego zdecydował się pan na współpracę z Alexandrem Desplatem, który nie zwykł pracować przy tego typu produkcjach?
To prawda, jego muzyka jest przeważnie bardzo emocjonalna i duchowa. Osobiście wychodzę z założenia, że kiedy szukasz nowych rozwiązań, najlepiej pójść kompletnie niespodziewaną drogą i przekonać się, jakie będą tego rezultaty. Współpraca z Desplatem to kolejny zabieg mający na celu uczynić film poważniejszym i bardziej realistycznym. Dodatkowo żaden inny kompozytor z jego pokolenia nie jest równie wszechstronny. Alexandre pracował zarówno przy „Harrym Potterze", jak i „Drzewie życia". Skoro chcieliśmy wynieść kino gatunkowe na wyższy poziom, jego wsparcie było bardzo pomocne. Z tego samego powodu do pracy nad dźwiękiem zaangażowaliśmy Erika Aadahla, znanego nie tylko z „Drzewa życia", ale też z „Transformersów". To nie koniec. Operator kamery to Mitch Dubin, czyli człowiek, który dołożył swoją cegiełkę do wielu produkcji Stevena Spielberga, przykładowo do „Szeregowca Ryana". Nigdy nie zapomnę, jak w czasie zdjęć na Hawajach stałem między Mitchem a jednym z producentów, Yoshimitsu Banno, który wyreżyserował „Godzilla kontra Hedora" ale przede wszystkim był asystentem Kurosawy. Rozmawialiśmy o Spielbergu i Coppoli. Yoshimitsu opowiadał, jak bardzo Coppola inspirował się Kurosawą, a potem Mitch dodał, że gdy zaczął pracować w przemyśle filmowym, musiał pokazać Kurosawie roboczą wersję „Czasu apokalipsy". Wywiązał się między nimi porywający dialog, ja zaś stałem obok i czułem się bardzo nieswojo. Zastanawiałem się: „Co robię w towarzystwie legend kina? Przecież pochodzę z Nuneaton!". Nie wierzyłem, że to naprawdę ma miejsce i że pozwolono mi zrealizować taką superprodukcję.
Dlaczego zdecydował się pan na współpracę z Alexandrem Desplatem, który nie zwykł pracować przy tego typu produkcjach?
To prawda, jego muzyka jest przeważnie bardzo emocjonalna i duchowa. Osobiście wychodzę z założenia, że kiedy szukasz nowych rozwiązań, najlepiej pójść kompletnie niespodziewaną drogą i przekonać się, jakie będą tego rezultaty. Współpraca z Desplatem to kolejny zabieg mający na celu uczynić film poważniejszym i bardziej realistycznym. Dodatkowo żaden inny kompozytor z jego pokolenia nie jest równie wszechstronny. Alexandre pracował zarówno przy „Harrym Potterze", jak i „Drzewie życia". Skoro chcieliśmy wynieść kino gatunkowe na wyższy poziom, jego wsparcie było bardzo pomocne. Z tego samego powodu do pracy nad dźwiękiem zaangażowaliśmy Erika Aadahla, znanego nie tylko z „Drzewa życia", ale też z „Transformersów". To nie koniec. Operator kamery to Mitch Dubin, czyli człowiek, który dołożył swoją cegiełkę do wielu produkcji Stevena Spielberga, przykładowo do „Szeregowca Ryana". Nigdy nie zapomnę, jak w czasie zdjęć na Hawajach stałem między Mitchem a jednym z producentów, Yoshimitsu Banno, który wyreżyserował „Godzilla kontra Hedora" ale przede wszystkim był asystentem Kurosawy. Rozmawialiśmy o Spielbergu i Coppoli. Yoshimitsu opowiadał, jak bardzo Coppola inspirował się Kurosawą, a potem Mitch dodał, że gdy zaczął pracować w przemyśle filmowym, musiał pokazać Kurosawie roboczą wersję „Czasu apokalipsy". Wywiązał się między nimi porywający dialog, ja zaś stałem obok i czułem się bardzo nieswojo. Zastanawiałem się: „Co robię w towarzystwie legend kina? Przecież pochodzę z Nuneaton!". Nie wierzyłem, że to naprawdę ma miejsce i że pozwolono mi zrealizować taką superprodukcję.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26513
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Odpowiedź powinna brzmieć:Dlaczego zdecydował się pan na współpracę z Alexandrem Desplatem, który nie zwykł pracować przy tego typu produkcjach?
"Producenci kazali"

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Nawet spoko film, parę głupot jest, ale zdecydowanie lepszy niż film Emmericha i całkiem przyjemnie się oglądało. Nie rozumiem tylko jarania się Cranstonem (co jest widoczne w wielu reckach), nie dość, że zbyt długo nie zagrał to i jego gra jakaś taka bardzo rewelacyjna też nie była. Dużo lepsza była rola Watanabe, a i też Taylor-Johnson całkiem dobrze zagrał.
Co do muzyki to też całkiem OK, ale czasem jednak mogło być lepiej, bo rzeczywiście zalatuje trochę ilustracją w stylu Beltramiego
No i też czasem za cicho jest podłożona, a w szczególności w trakcie napisów początkowych, tam to powinno być konkretne pierdolnięcie tym tematem głównym
Najlepiej to mi się podobała ilustracja muzyczna w scenach, gdzie Godzilla jest tylko częściowo widoczna w oceanie, świetny klimacik tam był. A ten temat główny to myślałem, że to temat Godzilli, a to raczej tylko temat filmu całego, bo jak Desplat go wykorzystuje po raz drugi to ilustruje nim sceny z M.U.T.O.
Ode mnie to 3,5 za płytę i 4 za film.
Co do muzyki to też całkiem OK, ale czasem jednak mogło być lepiej, bo rzeczywiście zalatuje trochę ilustracją w stylu Beltramiego



Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Dobry film, dobra muza w nim i dobrze wyeksponowana (fajne te panoramy, a otwarcie prawie jak Park Jurajski
). Słychać w paru momentach, że to Desplat, kiedy jedzie Syrianą, ale poza tym, jak nie on. Podobało mi się, teraz sięgnę po album, bo kilka tematów w dechę.

Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Ja się wypowiem trochę dłużej 
Po pierwsze, zawsze sobie obiecuję, że nie pójdę więcej do IMAXa, bo po każdym seansie głuchnę, no ale tym razem przynajmniej mam plakat w ramach rekompensaty. Strasznie też nie lubię, kiedy w blockbusterach miks dźwięku jest tak zrobiony, że efekty dźwiękowe zagłuszają muzykę i/lub muzyka jest poszatkowana. Tutaj miejscami tak było.
Zacznę od highlightów: bardzo mi się podobała sekwencja początkowa pod utwór pierwszy: Godzilla! Przeszły mnie ciary. Faktycznie, tak jak Templar mówi, mogło być ciut głośniej, ja bym nawet dodał, że dźwięk mógł być nawet czystszy, bo jednak wolę jak w nagraniu wyróżniają się różne instrumenty, ale to już szczegół i taka moja fanaberia. Nie pamiętam dużego filmu, w którym Desplat napisał muzykę pod napisy początkowe, w dramatach to i owszem, ale tutaj było takie głupie uczucie, że kończy się ostatnie ujęcie i nagle wskakujemy w środek napisów końcowych, bo te plansze directed by itd. były już zaprezentowane wcześniej.
Drugim highlightem jest utwór, który w filmie pojawił się bodajże dwa razy plus trzeci raz w napisach końcowych, czyli motyw Godzilli w jednej z aranżacji, tym razem na chór, o który tak się Adam martwił
No może przesadziłem z tym highlightem, ale zwróciłem na niego uwagę, bo to jest jedyny kawałek, którego naprawdę brakuje na płycie, a spokojnie by go zmieścili. Aczkolwiek nie jest to nic nadzwyczajnego.
Trzecim highlightem jest na pewno końcówka, czyli ostatni utwór, choć tutaj Desplat uderza w ckliwość (w połączeniu z obrazem).
A tak poza tym, to fajne są wszystkie przejścia pomiędzy scenami, kiedy się przemieszczamy po różnych miejscach, tyle że są nieco anonimowe mimo wszystko i bardziej ma się wrażenie, że jest "głośno" i jest "akcja" niż "ooo, to jakiś tam motyw/ooo, jaka ładna melodia, zapamiętam ją sobie i będę sobie gwizdał po wyjściu z kina". Ogólnie muzyka jest bardzo ilustracyjna i o ile na płycie jest dość spójna i kreuje przyciężkawą, tajemniczą atmosferę, tak w filmie poza kilkoma momentami czułem się wobec niej obojętny.
Momenty liryczne jak na Desplata wyjątkowo anonimowe, powiedziałbym, że słabe.
Co do potworów, to są świetne! Zarówno MUTO (których polskie tłumaczenie mnie dobiło...), ajk i przede wszystkim Godzilla! On jest rewelacyjny, patrzyłbym na niego jak w obrazek nawet przez wieczność
Ujęcia walki potworów pokazywane z perspektywy ludzi fantastyczne, jedno ujęcie panoramiczne całych potworów walczących ze sobą wyglądało ciut groteskowo (przynajmniej przez chwilę w głowie pojawiły mi się te kukły z oryginalnego filmu z 1954
). Artystyczne ujęcia w końcowych walkach były naprawdę świetne.
Oczywiście pozostał ślad tep-tracku w postaci Ligetiego użytego podobnie jak w zwiastunie w scenie skoku ze spadochronem, co jest wg mnie epic failem... Może jestem zbyt rygorystyczny, ale nie cierpię cytatów z innych kompozytorów. Albo zatrudniamy kompozytora, żeby napisał całość, albo nie kręcimy filmu
Jeszcze jeden highlight to przeprawa Godzilli przez most - jak podpływa, to muzyka świetnie oddaje nastrój
Co do gry aktorskiej - Bryan Cranston był niezły, Ken Watanabe mi się nie podobał, przez większość filmu stał jak osłupiały, Aaron i Olsenowa też dosyć drętwi, postać Straihairna to jakiś idiota, ja bym na jego miejscu tego japońca wypierdolił za to co zrobił, a tak Watanabe się kręcił i kręcił i gapił... Generalnie scenariusz przeciętny... Nie był denny, ale też mogło być lepiej. Gdyby nie reżyserskie oko, które pokazało potwory z ciekawej perspektywy, to by mogła być trochę klapa.
Wracając do muzyki: główny motyw, wbrew pozorom pojawia się bardzo często, tylko nie jest on chwytliwy i jego aranżacje w zasadzie ograniczają się do krótkich jego fragmentów. Last Shot zagłuszone trochę przez walkę potworów (aczkolwiek końcówka tej sceny epicka
). W ogóle byłem zdziwiony, że muzyka pod napisy końcowe była tak fajnie zmontowana i poszczególne kawałki płynnie przechodziły między sobą 
Dobra, nie chce mi się robić dogłębnej analizy. Generalnie poziom muzyki jest adekwatny do poziomu filmu: przeciętny, aczkolwiek ma kilka ciekawych momentów. A więc jest lekkie rozczarowanie jednym i drugim. Płytkę jednak kupię, bo ładna (i tania, jak to pieprzone Sony wyda w końcu w Polsce!) i lubię słuchać niektórych kawałków. Ocena na płycie, w filmie i ogólna - takie same, czyli 3,5/5. Zastanawiałem się przed seansem nad 4, bo się wgryzłem w ten score, ale obiecałem sobie, że tylko wtedy jak w kinie będzie miazga. W kinie było ok, miazgi nie było, więc zostaję przy przeciętnej ocenie. Jak na pierwszy monster movie całkiem nieźle, aczkolwiek Olo musi sobie lepiej reżyserów dobierać, bo coś mało inspiracji tu widzę.
Potwierdzam, że w IMAXie zwiastunu Interstellar nie było.

Po pierwsze, zawsze sobie obiecuję, że nie pójdę więcej do IMAXa, bo po każdym seansie głuchnę, no ale tym razem przynajmniej mam plakat w ramach rekompensaty. Strasznie też nie lubię, kiedy w blockbusterach miks dźwięku jest tak zrobiony, że efekty dźwiękowe zagłuszają muzykę i/lub muzyka jest poszatkowana. Tutaj miejscami tak było.
Zacznę od highlightów: bardzo mi się podobała sekwencja początkowa pod utwór pierwszy: Godzilla! Przeszły mnie ciary. Faktycznie, tak jak Templar mówi, mogło być ciut głośniej, ja bym nawet dodał, że dźwięk mógł być nawet czystszy, bo jednak wolę jak w nagraniu wyróżniają się różne instrumenty, ale to już szczegół i taka moja fanaberia. Nie pamiętam dużego filmu, w którym Desplat napisał muzykę pod napisy początkowe, w dramatach to i owszem, ale tutaj było takie głupie uczucie, że kończy się ostatnie ujęcie i nagle wskakujemy w środek napisów końcowych, bo te plansze directed by itd. były już zaprezentowane wcześniej.
Drugim highlightem jest utwór, który w filmie pojawił się bodajże dwa razy plus trzeci raz w napisach końcowych, czyli motyw Godzilli w jednej z aranżacji, tym razem na chór, o który tak się Adam martwił

Trzecim highlightem jest na pewno końcówka, czyli ostatni utwór, choć tutaj Desplat uderza w ckliwość (w połączeniu z obrazem).
A tak poza tym, to fajne są wszystkie przejścia pomiędzy scenami, kiedy się przemieszczamy po różnych miejscach, tyle że są nieco anonimowe mimo wszystko i bardziej ma się wrażenie, że jest "głośno" i jest "akcja" niż "ooo, to jakiś tam motyw/ooo, jaka ładna melodia, zapamiętam ją sobie i będę sobie gwizdał po wyjściu z kina". Ogólnie muzyka jest bardzo ilustracyjna i o ile na płycie jest dość spójna i kreuje przyciężkawą, tajemniczą atmosferę, tak w filmie poza kilkoma momentami czułem się wobec niej obojętny.
Momenty liryczne jak na Desplata wyjątkowo anonimowe, powiedziałbym, że słabe.
Co do potworów, to są świetne! Zarówno MUTO (których polskie tłumaczenie mnie dobiło...), ajk i przede wszystkim Godzilla! On jest rewelacyjny, patrzyłbym na niego jak w obrazek nawet przez wieczność


Oczywiście pozostał ślad tep-tracku w postaci Ligetiego użytego podobnie jak w zwiastunie w scenie skoku ze spadochronem, co jest wg mnie epic failem... Może jestem zbyt rygorystyczny, ale nie cierpię cytatów z innych kompozytorów. Albo zatrudniamy kompozytora, żeby napisał całość, albo nie kręcimy filmu

Jeszcze jeden highlight to przeprawa Godzilli przez most - jak podpływa, to muzyka świetnie oddaje nastrój

Co do gry aktorskiej - Bryan Cranston był niezły, Ken Watanabe mi się nie podobał, przez większość filmu stał jak osłupiały, Aaron i Olsenowa też dosyć drętwi, postać Straihairna to jakiś idiota, ja bym na jego miejscu tego japońca wypierdolił za to co zrobił, a tak Watanabe się kręcił i kręcił i gapił... Generalnie scenariusz przeciętny... Nie był denny, ale też mogło być lepiej. Gdyby nie reżyserskie oko, które pokazało potwory z ciekawej perspektywy, to by mogła być trochę klapa.
Wracając do muzyki: główny motyw, wbrew pozorom pojawia się bardzo często, tylko nie jest on chwytliwy i jego aranżacje w zasadzie ograniczają się do krótkich jego fragmentów. Last Shot zagłuszone trochę przez walkę potworów (aczkolwiek końcówka tej sceny epicka


Dobra, nie chce mi się robić dogłębnej analizy. Generalnie poziom muzyki jest adekwatny do poziomu filmu: przeciętny, aczkolwiek ma kilka ciekawych momentów. A więc jest lekkie rozczarowanie jednym i drugim. Płytkę jednak kupię, bo ładna (i tania, jak to pieprzone Sony wyda w końcu w Polsce!) i lubię słuchać niektórych kawałków. Ocena na płycie, w filmie i ogólna - takie same, czyli 3,5/5. Zastanawiałem się przed seansem nad 4, bo się wgryzłem w ten score, ale obiecałem sobie, że tylko wtedy jak w kinie będzie miazga. W kinie było ok, miazgi nie było, więc zostaję przy przeciętnej ocenie. Jak na pierwszy monster movie całkiem nieźle, aczkolwiek Olo musi sobie lepiej reżyserów dobierać, bo coś mało inspiracji tu widzę.
Potwierdzam, że w IMAXie zwiastunu Interstellar nie było.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34883
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Ale pewnie zamiast tego dostałeś plakat. A Paweł i Templar raczej żadnych plakatów nie otrzymali. Coś za coś.hp_gof pisze:Potwierdzam, że w IMAXie zwiastunu Interstellar nie było.


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9320
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat - Godzilla (2014)
Mi się film podobał i jutro powiem więcej, ale świetne streszczenie dało New York Times:
Whole cities are wiped out so that two enormous bugs can be prevented from having sex.

Whole cities are wiped out so that two enormous bugs can be prevented from having sex.
