Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
hp_gof

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#46 Post autor: hp_gof » ndz lis 10, 2013 21:08 pm

Marek Łach pisze: Generalnie wszystko co piszesz o różnicach między filmami i podejściami ilustracyjnymi jest prawdą, ja tylko chciałbym zwrócić uwagę, że taki Benjamin Button czy The Painted Veil to też dość konwencjonalne na swój sposób filmy, bez wielkiej metaforyki i europejskiej Sztuki przez duże "S", a mimo wszystko Francuz napisał do nich nieporównywalnie barwniejsze i bogatsze ścieżki dźwiękowe. :) Możemy sobie wyobrażać, że do jakiegoś filmu nie dało się napisać bardziej rozbudowanej, pomysłowej muzyki, ale kto jak nie artysta ma nas przekonać, że jednak da się inaczej, że da się przełamać schemat, przecież na tym polegały wszystkie kompozytorskie przełomy. :)
Wiadomo, że nie da się z każdej pracy uczynić geniuszu. Geniusz charakteryzuje się tym, że pojawia się raz na jakiś czas, rzadko. Gdyby każda praca nazywana była geniuszem, to to słowo straciłoby swoje znaczenie, swoją wyjątkowość i zaszczytny tytuł.
Ale chyba nikt jak dotąd nie okrzyknął Wenus geniuszem... :)
Chodziło mi o to, że kompozytor jest tylko człowiekiem, ma lepsze i gorsze dni i nie ma opcji, żeby każdy jego score (zwłaszcza przy takiej ilości prac) był geniuszem. To zdanie o geniuszu dotyczyło ogółu, a nie konkretnie Wenus. Po prostu zdarzają się projekty, które są inspiracją, wyzwaniem (u Desplata na pewno: pierwsza współpraca z ciekawym reżyserem - Fantastic Mr Fox, Ghost Writer; duże hollywoodzkie projekty: Harry Potter, Rise of the Guardians, Golden Compass, New Moon), a są takie, z których w danym momencie nie jest w stanie z różnych przyczyn wykrzesać więcej niż standard. I dlatego jestem z lekka zawiedziony Philomeną czy Wenus, bo wiem, że można było zrobić dużo ciekawszy, bogatszy score, ale wyszedł rzemieślniczy standard. Ustawiam Philomenę obok King's Speech czy Królowej - ja wszystkie te scory bardzo lubię i mam do nich pewien sentyment, wszystkie są brytyjskie :mrgreen: wszystkie są dostojne i mają w sobie różne perełki, ale filmy niosą ze sobą też pewne ograniczenia.
Bo dzisiaj sobie nad tym właśnie myślałem. Że jak masz film wysokobudżetowy, taki bardziej komercyjny, to masz też budżet na większą orkiestrę i automatycznie muzyka jest większa. Emocje w muzyce są bardziej nasilone. I to się sprawdza, raczej nie da się przesadzisz. Masz silny motyw, czasem anthem, jest rzewnie, jest romantycznie, jest wyraziście. Jak zabawisz się w hipstera w takiej dużej produkcji i zaczniesz wprowadzać skromne dźwięki to odczuwasz zgrzyt - coś takiego miało miejsce w kilku scenach Pottera Yatesa ;) Z drugiej strony jak masz dramat, to możesz też walnąć duży motyw itd., ale jest większe ryzyko, że przeszarżujesz i muzyka stanie się ckliwa i przesadzona. Ja nie mówię, że nie jest możliwe zastosowanie skromnej muzyki w blockbusterze i wyrazistej, anthemowej niemalże w dramacie. Jest możliwe. Ale cienka jest granica między pożądanym efektem, a kiczem. Jak przeszarżujesz w dramacie ze środkami ekspresji to wyjdzie ci rzewny Harlequin :P Na pewno parę przykładów każdy jest w stanie podać :P
I teraz tak sobie myślę, że Desplat ma pewną koncepcję muzyki filmowej do dramatu. Decyduje się nie wychodzić na pierwszy plan gdzie nie trzeba, a jedynie podkreślać subtelnie to co budują aktorzy w swoich rolach. Nie zagłusza ich kreacji. Być może inny kompozytor walnąłby w Philomenie dużo bardziej wyrazisty score, który być może byłby i lepszy od dzieła Desplata. Ale Olo tego nie zrobi, bo to nie jest chyba w zgodzie z jego koncepcją muzyki filmowej. Co potwierdza kilka filmów w podobnym typie, które wymieniłem: Królowa, King's Speech, Philomena. No ale z drugiej strony tak jak powiedziałeś są scory, które są niebywale bogatsze mimo że powstały do zwyczajnych rzemieślniczych filmów. Ale to wg mnie trochę kwestia przypadku: w danym momencie Olo miał inspirację, miał pomysł, miał czas, miał dobry humor i się udało.
No nie wiem. Trudno jest mi ostatecznie ocenić i porównywać Wenus, jak nie ma albumu. Tak czy siak jest to na tyle dobra praca, że warto się z nią zapoznać, zwłaszcza w kontekście filmowym, choć rewolucja to to nie jest.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#47 Post autor: Marek Łach » pn lis 11, 2013 13:36 pm

Cóż mogę dodać, we wszystkim co napisałeś masz rację. ;)

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#48 Post autor: hp_gof » pn lis 11, 2013 21:05 pm

Eeee, przyznać się, kto zna włoski? Bo czytanie przez google translatora to porażka :roll: A Olo całkiem sporo mówi o tworzeniu muzyki do Wenus i że był nawet na planie ;) Z dedykacją dla Mareczka, który martwił się, że Olo coś ostatnio nie udzielał wywiadów ;)
http://seesound.it/cinema/alexandre-des ... 25110.html

PS. I to co trafnie skomentował Marek w prywatnej rozmowie ze mną: "Czy to pierwszy raz w karierze Olo mógł się tak silnie odwołać do swoich greckich korzeni?" znajduje swoją odpowiedź w wypowiedzi Desplata, który potwierdza użycie greckiego rytmu 9/4, greckich instrumentów i przemycenie sporej ilości "hellenizmu" w muzyce (zwłaszcza w scenie otwarcia) :mrgreen:
Plus gdyby miał wskazać jeden muzyczny moment z Wenus to mówi, że wybrałby scenę finałową :) Nie wiedział jak Romek zareaguje, a jak zobaczył, że jest podekscytowany, to uznał, że to jest magiczny moment, kiedy ktoś taki jak Roman Polański mówi Ci, że wykonałeś świetną robotę ;)

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#49 Post autor: Marek Łach » pn lis 11, 2013 23:18 pm

Świetny wywiad! Sam zadałbym część z tych pytań, gdybym pytał Desplata o pracę z Polańskim. :) Fajnie Francuz opisuje rolę muzyki: że ma ona unosić kotarę, która początkowo przysłania szerszą perspektywę filmowych wydarzeń... I że ma trochę dezorientować widza, bo początkowo towarzyszy wyłącznie scenom, gdzie bohaterowie odgrywają role sceniczne (czyli odzwierciedla rzeczywistość sceniczną, wymyśloną), ale potem te granice zaczynają się zacierać, w miarę gdy bohaterowie odnajdują w odgrywanych postaciach coraz więcej z siebie samych, w związku z czym ilustracja zaczyna płynniej przechodzić między rzeczywistością a fikcją...

I co, hp_gof, czy Desplat w filmie zaczyna Cię bardziej przekonywać po takich objaśnieniach? ;) Ja się tylko utwierdzam w przekonaniu, że to najlepiej - jak dotąd - działający w filmie tegoroczny score.

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#50 Post autor: Koper » pn lis 11, 2013 23:59 pm

Marek Łach pisze:Ja się tylko utwierdzam w przekonaniu, że to najlepiej - jak dotąd - działający w filmie tegoroczny score.
a nie "Thor 2"? :mrgreen:
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#51 Post autor: hp_gof » wt lis 12, 2013 14:01 pm

Marek Łach pisze:I co, hp_gof, czy Desplat w filmie zaczyna Cię bardziej przekonywać po takich objaśnieniach? ;) Ja się tylko utwierdzam w przekonaniu, że to najlepiej - jak dotąd - działający w filmie tegoroczny score.
Marku, ja nigdy nie kwestionowałem pomysłów Desplata co do podejścia do muzyki filmowej. Ja wręcz uwielbiam słuchać jego wypowiedzi czy anegdot na temat tego jak powstawała muzyka do filmu, jaki miał pomysł na konkretny film (np. cała historia ze znalezieniem królewskich mikrofonów w Abbey Road chociażby i nagranie nimi całej ścieżki dźwiękowej). A co najważniejsze, za tymi słowami i dobrymi intencjami stoją konkretne efekty i dokonania, nie to co niektórzy kompozytorzy gadają i gadają, a efekty marne :mrgreen:
To co od początku mi w Wenus nie podeszło to jedynie brak jakiejś wielkiej innowacyjności (no dobra, grecki rytm jest :P ) i przebojowości (poza głównym motywem na początku i końcu). Gdybym się przed seansem nasłuchał albumu, to by też było inaczej. Co nie zmienia faktu, że i tak to nie zmieni oceny końcowej - pozostanie 3,5, bo przy takim projekcie fizycznie wycisnąć się więcej już nie da. No max. 4 jeśli album byłby wypasiony i po powtórnym obejrzeniu filmu wyhaczyłbym coś nadzwyczajnego :P
Generalnie metoda Wawrzyńca mi nie podchodzi, a już na pewno nie w plumkających dramatach. Może ona się sprawdza przy łubudubu Zimmera z mega prostymi w konstrukcji anthemami, ale na przykład w Wenus, gdzie jeszcze musisz się skupić na abstrakcyjnych dialogach po francusku z napisami to słuchanie po raz pierwszy w kinie muzyki z jednoczesną jej analizą - nie da rady :mrgreen:
A nazywanie Wenus najlepiej jak dotąd działającym w filmie scorem jest... no Marek, bez przesady :roll: Opanuj się :P To już szczyt fanbojstwa :P (i mówię to ja :mrgreen: )

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#52 Post autor: Marek Łach » wt lis 12, 2013 16:51 pm

Pytałem raczej, czy gdy czytasz takie wypowiedzi/interpretacje i dzięki nim - załóżmy - zaczynasz w muzyce dostrzegać coś, czego wcześniej samodzielnie nie zauważyłeś, to czy taka muzyka nie rośnie w Twoich oczach? Nawet przy tej rzekomej odtwórczości? :)

A co do tej ostatniej kwestii... to wypowiadam się w pełni świadomie. ;) Z dwóch jak dotąd najlepiej umuzycznionych tegorocznych filmów, jakie widziałem, jeden miał skopany finał, a w drugim score musiał się podzielić czasem ekranowym z arcydziełem muzyki poważnej. No więc przy tak inteligentnej i mającej duże znaczenie w filmie ścieżce jak "Wenus", moja opinia nie jest żadnym nadużyciem. ;)

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#53 Post autor: Koper » wt lis 12, 2013 17:12 pm

Marek Łach pisze:a w drugim score musiał się podzielić czasem ekranowym z arcydziełem muzyki poważnej
Masz na myśli "Passion" czy coś innego?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Mefisto

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#54 Post autor: Mefisto » wt lis 12, 2013 18:00 pm

Swoją drogą czy fabuła tłumaczy to futro w tytule? :) Czemu nie na przykład Wenus w swetrze? :)

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#55 Post autor: hp_gof » wt lis 12, 2013 19:00 pm

Mefisto pisze:Swoją drogą czy fabuła tłumaczy to futro w tytule? :) Czemu nie na przykład Wenus w swetrze? :)
Ba! Futro gra nawet w finale filmu :mrgreen: Można powiedzieć, że to nawet jeden z bohaterów filmu :P
Marek Łach pisze:Pytałem raczej, czy gdy czytasz takie wypowiedzi/interpretacje i dzięki nim - załóżmy - zaczynasz w muzyce dostrzegać coś, czego wcześniej samodzielnie nie zauważyłeś, to czy taka muzyka nie rośnie w Twoich oczach? Nawet przy tej rzekomej odtwórczości? :)
No dobra, tylko że to co powiedział pięknie Desplat, a co Ty później pięknie przytoczyłeś (naprawdę, tak to ładnie sformułowałeś o tej kurtynie, że sam nie byłem w stanie tego wcześniej zacytować) to nie jest nic nowego, bo ja już to zauważyłem w filmie. Tzn. może nie wiedziałem, że to grecki rytm 9/4 albo że są greckie instrumenty, ale czułem tę mi(s)tyczną "helleńską" atmosferę, więc na jedno wychodzi i słyszałem, że ta muzyka wchodzi w momentach kiedy zaczynają grać, a potem rzeczywistość miesza się z fikcją bla bla bla. Więc ta wypowiedź niczego nie zmienia, bo niczego nowego nie dostrzegam. I nie potrzebuję takich wypowiedzi, żeby wiedzieć, że ta muzyka jest mądrze skonstruowana, bo po tylu latach słuchania Desplata to się po prostu na kilometr czuje. Więc nic w moich oczach nie rośnie :P W zasadzie ja się nie czepiam, że muzyka z Wenus jest zła, albo gorsza od Philomeny. Ja raczej wzbraniam się przed stawianiem Wenus jako lepszej od Philomeny jak niektórzy już przedwcześnie to robią. W zasadzie w chwili obecnej stawiam je na równi, bo żadna z nich nie oferuje "fajerwerków". A nawet zimnych ogni :P No bo załóżmy nawet, że ktoś powie, że Philomena jest nudna, cały score plumka itd. - ja się nawet z tym zgodzę, choć ma swoje mocne i wyraziste momenty, zwłaszcza jeśli mówimy o temacie głównym. Jeśli weźmiemy Wenus - to ten score też ma swoje mocne, wyraziste momenty (początek i koniec), a reszta zanika w potoku francuskich dialogów - owszem, spełnia rolę tej kurtyny itd., ale nie wybija się na pierwszy plan. Czyli mamy sytuację bardzo podobną do Philomeny. Co do działania w filmie - może być różnie. Nie spodziewam się, że Frears jest bardziej umuzykalniony niż Polański (nawet wątpię) i nie spodziewam się też, że otwarcie i zakończenie filmu będzie bajeczne i metaforyczne jak w Wenus i na tym właśnie polega minimalna przewaga filmu Polańskiego.
Ale powtórzę raz jeszcze: jedyna rzecz, której się czepiam to to, że oba scory poza głównymi motywami są monotonne (przynajmniej na pierwszy odsłuch). Kropka. Co nie zmienia faktu, ze są dobre i jeśli tylko wydadzą score do Wenus to zapewne będę się zajadał wszystkimi drobnymi smaczkami. Aaaaa, druga drobna rzecz, która mnie w Wenus drażni, to to, że sam motyw choć urzeka mnie w aranżacji fortepianowej z napisów końcowych, to w wersji finałowej jeszcze go w pełni nie zaakceptowałem. Nie wiem z czego to wynika. Może po prostu znając Truth about Ruth wiem, że może być lepiej? Nie wiem, ale to taka drobnostka. Podsumowując - dobry score ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#56 Post autor: Adam » ndz lis 17, 2013 08:04 am

pitolicie jakieś elaboraty zamiast konkrety mi tu wklejać :P :P

score wychodzi w mp3 8) ale wydany totalnie z dupy, bo tylko jedna suita 37 minutowa :? Ola chyba pogięło :evil:

Obrazek

1. La Vénus à la fourrure (36:58)


na Qobuzie jest flac - http://www.qobuz.com/album/la-venus-a-l ... 0403511376

na Amazonie standard mp3 i sampel - http://www.amazon.fr/V%C3%A9nus-fourrur ... a+fourrure
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25177
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#57 Post autor: Mystery » ndz lis 17, 2013 11:36 am

Jakby to była suita jakie robi Hans to jeszcze by przeszło, ale to raczej będzie wiązanka jak w Cloclo, no ale lepszy rydz niż nic :wink:

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#58 Post autor: Adam » ndz lis 17, 2013 12:33 pm

Myster, Twój nowy awatar jest... eeee.. dziwny :P Roy i miś, wtf? :?
#FUCKVINYL

hp_gof

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#59 Post autor: hp_gof » ndz lis 17, 2013 13:18 pm

Adam pisze:Roy i miś, wtf? :?
Soł słiiiiiiit! <3

A ja od jakiegoś czasu sprawdzałem na francuskim amazonie czy Venus jest dostępna, ale przestałem, a wydali teraz, w dniu francuskiej premiery. To że jest to jedna wielka suita w niczym nie przeszkadza, tyle że przy analizie byłoby łatwiej posługiwać się nazwami konkretnych utworów, ale skoro nie wydają płyty :( to im się pewnie nie chciało już wymyślać tytułów. No to Mareczku, bierz się za reckę zgodnie z obietnicą :mrgreen: Tylko jak to teraz kupić? :roll:

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60020
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Alexandre Desplat - VENUS IN FUR

#60 Post autor: Adam » ndz lis 17, 2013 13:26 pm

i wydaje mi się teraz też, że to jest cały kompletny score :)
#FUCKVINYL

ODPOWIEDZ