Szalone lata 80-te...
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Ten drugi kawałek Hammera to The Trial and the Search.
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1168
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Trochę się rozpisałem, ale nie było w tym celu urabianie Kolegi PawłaAdam pisze:Krzysiek jesteś niezmordowanyale Paweł i tak nie zrozumie tej epoki, miał na to kopę lat i nic, także Twój trud był daremny

Paweł jak napisał - świadomie ignoruje ten rodzaj "elektronicznej" muzyki. Takiego dokonał wyboru. Ponieważ w dzisiejszych, ma wybór i dostęp do innej muzyki. Z tej też "przyczyny" nie musi znać całego klimatu dekady lat 80siątych, a tym bardziej rozumieć w jaki sposób ktoś mógł się bawić przy takiej a nie innej muzyce

- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1168
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Top Gun i Running Man też ?Paweł Stroiński pisze:Tak, muzyka Faltermeyera rujnowała mi doświadczenie filmowe.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Top Gun ma tyle klasycznych piosenek, że, nawet tak zatwardziały w score'ach, nie zauważam, że tam jest jakaś ilustracja, a anthem sobie gra, choć nie wywołuje u mnie żadnych emocji.
Running Mana nie widziałem i przyznam, że fakt, że muzykę zrobił Faltermeyer jest jednym z powodów, dla których jeszcze go nie obejrzałem.
Running Mana nie widziałem i przyznam, że fakt, że muzykę zrobił Faltermeyer jest jednym z powodów, dla których jeszcze go nie obejrzałem.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6064
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
na Youtube jest w HD, marny mix, muzyka przyciszona, no ale masz wszystkoPaweł Stroiński pisze:Running Mana nie widziałem i przyznam, że fakt, że muzykę zrobił Faltermeyer jest jednym z powodów, dla których jeszcze go nie obejrzałem.



- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1168
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Przepraszam, przejęzyczyłem się... Oczywiście nie chodziło mi o Conana a o Commando (nie spałem po nocce a do tego w dzień miałem jeszcze sporo pracy)....
"Uciekiniera" nie oglądałeś
Chcąc nie chcąc można było się natknąć w tv na ten film
Teraz to już całkiem podpadniesz Adamowi
Rozumiem i bynajmniej nie krytykuję Twojego gustu muzycznego. Ale niejako stając w "obronie" ówczesnych kompozytorów (kompozycji) przedstawiam swój punkt odniesienia.
"Uciekiniera" nie oglądałeś



Rozumiem i bynajmniej nie krytykuję Twojego gustu muzycznego. Ale niejako stając w "obronie" ówczesnych kompozytorów (kompozycji) przedstawiam swój punkt odniesienia.
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1168
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Gdyby wydali w Polsce na Blu - kupujękiedyśgrześ pisze:na Youtube jest w HD, marny mix, muzyka przyciszona, no ale masz wszystkoPaweł Stroiński pisze:Running Mana nie widziałem i przyznam, że fakt, że muzykę zrobił Faltermeyer jest jednym z powodów, dla których jeszcze go nie obejrzałem.swoją drogą dzisiaj już się filmów tak nie robi, po tym jak się odrzuci kabaret z Arnoldem i tak zostaje treść którą teraz się w trzygodzinnym dziele zawiera, no ale w tamtych czasach na zasadzie umowy wymagało się jakiegoś wysiłku od widza, na takiej zasadzie popłynął MOS, dzisiaj widz jest leniwy
tego Uciekiniera muszą wydać koniecznie, potrzebuje tych kilku sekund perki kiedy wprowadzają Arnolda na Show, takie to proste i tak efektywny/efektowne

- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1168
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Sięgnąłem pamięcią do tego co stworzył Moroder i było też kilka ciekawych: Midnight Express, Scarface, Over The Top, Niekończąca się opowieść....
A swoją drogą soundtrack z Top Gun słucha się całkiem przyjemnie
A swoją drogą soundtrack z Top Gun słucha się całkiem przyjemnie
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Score pozostaje niewydany, przynajmniej oficjalnie.
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Fun, powera i klimat. Nie wiem skąd przekonanie, że filmówka ma jedynie podnosić emocje, nadawać głębię (srsly?) lub dopowiadać akcję (albo największy facepalm tego tematu - "że wypadek może być groźny"). To coś, co odbiera się na wielu poziomach. A im bardziej atrakcyjne i im bardziej 'cool' - czyli dokładnie tak, jak lata 80 - tym bardziej kultowe się stanie, niezależnie od wad lub niedoróbek.Paweł Stroiński pisze:Moje pytanie brzmi, co wnosi muzyka Faltermeyera, która jest na wszelkim możliwym poziomie prosta i pusta, do filmu.
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Z Top Gun istnieje bootleg, tak na marginesie. Co prawda poza anthemem nie ma tam nic ciekawego, ale sam anthem to kwintesencja lat 80-ych. Czy Paweł to "zrozumie"?, wątpię.
Paweł, jak już przyglądasz się tej zadrze w oku lat 80-ych, to lepiej może sprawdź czy w oku lat 2000 nie belki, i zapytaj się lepiej, co wnoszą prostackie score'y Zimmera i jego ferajny dzisiaj? Bo takie też istnieją. Do komedyjek, do akcyjniaków wątpliwiej jakości, do jakichś fantasy do nastolatków. . Jeżeli już zadajesz pytania w rodzaju "co wnosi muzyka Faltermayera?".
Jedyna różnica jest taka, że muzyka Faltermayera czy Morodera jest jakąś tam klasyką, jest rozpamiętywana, wspominana. Czy brzmiące sztucznie wypoty, mega-komercyjne produkty gości typu Jablo lub Srajfeld lub Ramin, czy nieudane komercyjne projekty Zimmera będą kiedykolwiek, jakkolowiek wspominane za 30 lat, w to szczerze wątpię.
A jeszcze jedna różnica jest taka, że dziś prawie wszystko brzmi jak Zimmer i jak Jabłoński, w latach 80-ych prawie nikt nie brzmiał tak jak Faltermayer, Moroder, czy Hammer. Czy wczesny Zimmer
Paweł, jak już przyglądasz się tej zadrze w oku lat 80-ych, to lepiej może sprawdź czy w oku lat 2000 nie belki, i zapytaj się lepiej, co wnoszą prostackie score'y Zimmera i jego ferajny dzisiaj? Bo takie też istnieją. Do komedyjek, do akcyjniaków wątpliwiej jakości, do jakichś fantasy do nastolatków. . Jeżeli już zadajesz pytania w rodzaju "co wnosi muzyka Faltermayera?".
Jedyna różnica jest taka, że muzyka Faltermayera czy Morodera jest jakąś tam klasyką, jest rozpamiętywana, wspominana. Czy brzmiące sztucznie wypoty, mega-komercyjne produkty gości typu Jablo lub Srajfeld lub Ramin, czy nieudane komercyjne projekty Zimmera będą kiedykolwiek, jakkolowiek wspominane za 30 lat, w to szczerze wątpię.
A jeszcze jedna różnica jest taka, że dziś prawie wszystko brzmi jak Zimmer i jak Jabłoński, w latach 80-ych prawie nikt nie brzmiał tak jak Faltermayer, Moroder, czy Hammer. Czy wczesny Zimmer


- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Co do tego, co będzie wspominane za 30 lat, to się grubo mylisz, biorąc pod uwagę, jak kultowa stała się Incepcja i jak ważna dla gatunku się stała. Gladiator, pierwsi Piraci, Why So Serious wbrew pozorom to odgrywa wielką rolę i uczyniła z Hansa coś więcej niż po prostu kompozytora filmówki. Facet stał się w tej chwili fenomenem kulturowym, na temat którego tworzy się internetowe memy.
Ja bym raczej spytał, kto dzisiaj z młodszych słuchaczy filmówki w ogóle kojarzy nazwisko Harold Faltermeyer, a jeśli ktoś kojarzy dziś Morodera, który jest kompozytorem dużo dla gatunku ważniejszym... to dzisiaj 90% słuchaczy, którzy weszli do słuchania jakiejkolwiek muzyki nie kojarzy go z Take My Breath Away... tylko z Giorgio by Moroder Daft Punków, a to jaką on odgrywa rolę w muzyce W OGÓLE w tamtych czasach... na tym zależy tylko ludziom, ktorzy się na muzyce Morodera wychowali. Nie sądzę więc, by Faltermeyer był tak bardzo pamiętany za 30 lat, chyba że za Axla F., którego się czasem puszcza w radiu, ale i stamtąd może wylecieć.
Tak, muzykę filmową odbiera się na wielu poziomach, głównie instynktownie. Ale jeśli muzyka po prostu w filmie jest (oglądając Tango i Cash nawet z 5 razy, jak to mi się zdarzyło, ledwo kojarzę, że coś tam w ogóle jest) i nic do niego nie wnosi zupełnie, a twierdzę z pełnym przekonaniem, że nic, co w życiu napisał Faltermeyer do filmu nie wnosiło zupełnie nic, poza tym, że czasem... nieudolność tego pana mnie po prostu mocno irytowała. Muzyka filmowa pełni od cholery funkcji, ale zawsze jest to jakaś wartość dodana, nigdy nie ma na celu po prostu w filmie być, bo musi.
Zresztą, gdzie my w zasadzie wstawiamy tu Hansa, który pierwszy film akcji zrobił pod koniec dekady, a w swojej karierze zawsze wychodził z trochę innej tradycji muzyki elektronicznej (zawsze mu było bliżej do Vangelisa niż do Faltermeyera, z którym się nawet bodaj trochę przyjaźnił w swoim czasie)? Kiedy oceniamy często niezbyt dobrą wczesną muzykę Hansa, nawet nie akcyjniaki, których robił bardzo mało na początku samodzielnej kariery (bo co, Black Rain, Bird on a Wire i prawdziwa zmiana podejścia przy Backdraft?), zapominamy o tym, że on zawsze wychodził z trochę innych założeń i nie dlatego, że Sly nie gra w Driving Miss Daisy... Zobaczcie jakie filmy robił z Myersem i zobaczcie jakie są jego pierwsze projekty samodzielne. To trochę inne kino niż Bruckheimer i Simpson czy Tango i Cash. To musiało paść na mózg, jak zaczynało się od Skolimowskiego i Roega.
Więc sorry, Tomek, prowokacja ci nie bardzo wyszła. W latach 2000-2013 Hans zrobił wiele megakultów, które sam cenisz przecież.
Ja bym raczej spytał, kto dzisiaj z młodszych słuchaczy filmówki w ogóle kojarzy nazwisko Harold Faltermeyer, a jeśli ktoś kojarzy dziś Morodera, który jest kompozytorem dużo dla gatunku ważniejszym... to dzisiaj 90% słuchaczy, którzy weszli do słuchania jakiejkolwiek muzyki nie kojarzy go z Take My Breath Away... tylko z Giorgio by Moroder Daft Punków, a to jaką on odgrywa rolę w muzyce W OGÓLE w tamtych czasach... na tym zależy tylko ludziom, ktorzy się na muzyce Morodera wychowali. Nie sądzę więc, by Faltermeyer był tak bardzo pamiętany za 30 lat, chyba że za Axla F., którego się czasem puszcza w radiu, ale i stamtąd może wylecieć.
Tak, muzykę filmową odbiera się na wielu poziomach, głównie instynktownie. Ale jeśli muzyka po prostu w filmie jest (oglądając Tango i Cash nawet z 5 razy, jak to mi się zdarzyło, ledwo kojarzę, że coś tam w ogóle jest) i nic do niego nie wnosi zupełnie, a twierdzę z pełnym przekonaniem, że nic, co w życiu napisał Faltermeyer do filmu nie wnosiło zupełnie nic, poza tym, że czasem... nieudolność tego pana mnie po prostu mocno irytowała. Muzyka filmowa pełni od cholery funkcji, ale zawsze jest to jakaś wartość dodana, nigdy nie ma na celu po prostu w filmie być, bo musi.
Zresztą, gdzie my w zasadzie wstawiamy tu Hansa, który pierwszy film akcji zrobił pod koniec dekady, a w swojej karierze zawsze wychodził z trochę innej tradycji muzyki elektronicznej (zawsze mu było bliżej do Vangelisa niż do Faltermeyera, z którym się nawet bodaj trochę przyjaźnił w swoim czasie)? Kiedy oceniamy często niezbyt dobrą wczesną muzykę Hansa, nawet nie akcyjniaki, których robił bardzo mało na początku samodzielnej kariery (bo co, Black Rain, Bird on a Wire i prawdziwa zmiana podejścia przy Backdraft?), zapominamy o tym, że on zawsze wychodził z trochę innych założeń i nie dlatego, że Sly nie gra w Driving Miss Daisy... Zobaczcie jakie filmy robił z Myersem i zobaczcie jakie są jego pierwsze projekty samodzielne. To trochę inne kino niż Bruckheimer i Simpson czy Tango i Cash. To musiało paść na mózg, jak zaczynało się od Skolimowskiego i Roega.
Więc sorry, Tomek, prowokacja ci nie bardzo wyszła. W latach 2000-2013 Hans zrobił wiele megakultów, które sam cenisz przecież.
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Muzyka FILMOWA. Zimmer jest może i tym fenomenem kulturowym, jak to określasz, ale gdyby nie filmy pokroju Batmana, Piratów i Incepcji, to dalej byłby jednym z wielu kompozytorów, których część ludzi zna, a większa nie. Tak samo jest z Moroderem i Faltenmeyerem - będą pamiętani z konkretnych ilustracji, do konkretnych filmów, które są dziś kultowe albo z jakichś względów ważne. I tak Moroder ma choćby Scarface czy Midnight Express, a Faltek Top Gun i na przykład Running Mana. Inna sprawa, że są to i zawsze byli raczej drugoligowi twórcy filmówki, którzy zapisali się w świadomości nie tyle całymi ścieżkami, co - jak w przypadku gros twórczości Morricone - pojedynczymi tematami (Fletch, Tango & Cash, Kuffs czy Axel F. właśnie to takie monotematyczne w sumie twory, tak samo Top Gun czy American Gigolo). Podobnie zresztą dziś plebs nie zachwyca się raczej całościowo dziełami Zimmera, tylko tam się puści temat Sparrowa, tam motyw główny TTRL, tam Bitwę z Gladiatora i na tym koniec. Taka prawda.Paweł Stroiński pisze:Ja bym raczej spytał, kto dzisiaj z młodszych słuchaczy filmówki w ogóle kojarzy nazwisko Harold Faltermeyer, a jeśli ktoś kojarzy dziś Morodera, który jest kompozytorem dużo dla gatunku ważniejszym... to dzisiaj 90% słuchaczy, którzy weszli do słuchania jakiejkolwiek muzyki nie kojarzy go z Take My Breath Away... tylko z Giorgio by Moroder Daft Punków, a to jaką on odgrywa rolę w muzyce W OGÓLE w tamtych czasach... na tym zależy tylko ludziom, ktorzy się na muzyce Morodera wychowali. Nie sądzę więc, by Faltermeyer był tak bardzo pamiętany za 30 lat, chyba że za Axla F., którego się czasem puszcza w radiu, ale i stamtąd może wylecieć.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Chyba Incepcja to jeden z TYCH score'ów, które się słucha całościowo, ale generalnie tak wygląda i zawsze wyglądało podejście ludzi do muzyki, tak, jak mówisz.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9318
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: LLL - Elfman - RESTLESS, Zimmer - DAYS OF THUNDER
Chłopaki, może by część tego tematu przenieść? Bo sądzę, że może tu wyjść fajna dyskusja i że warto by było ją przeprowadzić. W sumie to nigdy nie było czegoś takiego na forum, a może wyjść coś bardzo ciekawego i, nie ukrywam, pomóc mi zrozumieć parę rzeczy, nie u Faltermeyera (którego właśnie słucham), ale w ogóle jeśli chodzi o elektronikę.