Adam pisze:a prosze bardzo, tylko problem jest taki, że komentujesz to coś i wypowiadasz się o czymś, czego nie słuchasz i nie przesłuchasz, bo szkoda czasu, nerwów i słuchu - rzucasz standardowe regułki rozżalonego na rzeczywistość, że już nie ma Goldsmitha, Williamsa i paru innych ze starych lat, i płaczmy wszyscy z tego powodu bo wszystko reszta to teraz McScory i wszyscy są be, a Zimmer psuje filmówkę. a to ściema... takie typowe zawodzenie przysł.starego tetryka.. po co w takim razie Ci forum skoro dla Ciebie filmówka się zatrzymała dawno temu?
A skąd Ty wiesz, czego ja słucham? Słucham na bieżąco wielu nowych prac w roku, z powiedzmy to "recenzenckiego/redaktorskiego" obowiązku, więc argumenty w stylu "dla Ciebie filmówka zatrzymała się dawno temu" możesz sobie wsadzić. Staram się zawczasu wyfiltrowywać crap i go olewać, ale nawet to, co sobie "wyfiltruje" z mainstreamu przeważnie jest cienkie, odtwórcze i pozbawione zazwyczaj grosza artystycznej ambicji. Bladu pierwszy ze mną się zgodzi
Wskaż mi też gdzie płaczę za Williamsem czy Goldsmithem? Williamsa i przykrytykuję. Czasami przyrównam i uboleję nad tym, że to co dziś jest tworzone, nijak się ma do przeszłych mistrzów, ale mam swoich cichych współczesnych idoli aż nadto (Marianelli, Rombi, Banos, Richter, Soderqvist, Gordon, itd.) i przynajmniej kilikunastu twórców, którzy regularnie prezentują wysoki poziom, żeby nie myśleć przeszłością. Nie wiem czy zauważyłeś, ale odniosłem się w moich 'tetryczych zawodzeniach' do hollywoodzkiego mainstreamu. Poza nim odbywa się szereg ciekawych rzeczy na szczęście.
Adam pisze:po co w takim razie Ci forum skoro dla Ciebie filmówka się zatrzymała dawno temu?
Ale wiesz, że istnieje życie poza forum? Że można na przykład słuchać sobie muzyki i nie udzielać się na forum i publicznie nie zabiegać o uwagę, napieprzając na każdy temat i na każdy score? Nie mam potrzeby komentowania każdego score'u nowego jaki przesłucham na forum, oceniania ścieżek po klipach, śledzenia twitterów kompozytorskich i komentowanie tego na bieżąco.
Templar pisze:Widzę, że po raz setny wracamy do tematu przejmowania Hollywood przez RCP, pokazywałem już kiedyś, że to nie prawda, a teraz spójrzmy jeszcze na listę 20 filmów, które zarobiły najwięcej w tym roku do tej pory:
1. Iron Man 3 - Brian Tyler
2. Despicable Me 2 - Heitor Pereira (RCP)
3. Fast & Furious 6 - Lucas Vidal
4. Monsters University - Randy Newman
5. Man of Steel - Hans Zimmer (RCP)
6. The Croods - Alan Silvestri
7. World War Z - Marco Beltrami
8. Oz The Great and Powerful - Danny Elfman
9. Star Trek Into Darkness - Michael Giacchino
10. Pacific Rim - Ramin Djawadi (RCP)
11. The Wolverine - Marco Beltrami
12. G.I. Joe: Retaliation - Henry Jackman (RCP)
13. Gravity - Steven Price
14. Now You See Me - Brian Tyler
15. The Hangover Part III - Christophe Beck
16. The Great Gatsby - Craig Armstrong
17. The Smurfs 2 - Heitor Pereira (RCP)
18. The Conjuring - Joseph Bishara
19. A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami
20. Oblivion - Anthony Gonzalez & Joseph Trapanese
Na 20 tytułów, aż 5 z RCP, Tomek ma rację, zdecydowana większość, a reszta, czyli całe 2 tytuły Briana. 5+2=20, mówię jak jest.
Fajnie, tylko powiedz mi ile z tych 20 scorów ma jakąś ambicję poza bycia robotą za kasę, które mają coś, co spowoduje, że zostaną w jakiś sposób w pamięci za kilka lat? Poza Armstrongiem i bardzo dobrze wykonanym Giacchino, to produkty naszych czasów, do spożycia i zapomnienia. Oprócz RCP-owców, masz score'y wyraźnie napisane w "duchu" współczesnego brzmienia RCP: Vidal, 2xBeltrami, Price, 2xTyler i Oblivion. O tym mówię, o ich wszechobecnym wpływie na innych - wszyscy muszą pisać tak jak pisze się to u Zimmera i kompanii. I to jest pogrzeb współczesnej, mainstreamowej filmówki z Miasta aniołów.