Steve Jablonsky - Ender's Game (2013)

[Adam]

jak nie jak tak

[Wawrzyniec]

O proszę Cię, jedynym ciekawym i naprawdę dynamiczno-anthemowym kawałkiem jest ten w którym Jablonsky rżnie "Mind Heist".

[Templar]

Będzie kupa i tyle i to nie są żadne spekulacje jakby co (bo zaraz Adam się będzie czepiał), tylko info zaczerpnięte prosto z oficjalnej okładki, wystarczy spojrzeć na ostatni napis na dole i już wszystko wiadomo.

Mówię jak jest. ~Mariusz Mix Kolanko

[Wawrzyniec]

OK są klipy, więc już można rozmawiać w tym temacie:
http://www.colosseum.de/product_info.ph ... nsky-.html

Nie ma padaki, oczywiście nie ma też oryginalności, ale szykuje się chyba najprzystępniejszy i najlepszy do słuchania Jablonsky od czasów pierwszych Transformerów. Bardzo mało BRRRRRRRAAAAAWWWWRWRRRMRMRMMRMRMMMMM!!! i w klipach dość mocno wyciszone. Oczywiście są ostinata itd. Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że brzmi to okropnie. Sądzę, że spokojnie z puszką coli w ręku będzie można tego przesłuchać.

"The Battle Room" brzmi naprawdę ładnie i jak na Jablonsky'ego niezwykle lekko.

[DanielosVK]

"The Battle Room" brzmi naprawdę ładnie i jak na Jablonsky'ego niezwykle lekko.

Przecież to zrzyna z GoT.

[Koper]

Jablo zaczyna z Ramina zrzynać? Steve, nie idź tą drogą.

[Adam]

mówiłem że będzie fajnie może nie całe 70 min, ale sporo będzie.

[Wawrzyniec]

Wyjątkowo prosto i nieambitnie, ale fajnie rzeczywiście może być.

[Wawrzyniec]

Jakby co jutro Steve ma urodziny. To co wałkujemy jutro soundtracki Jablonsky'ego?

[Kaonashi]

Challenge accepted

[Koper]

Takie rzeczy to tylko w Jackass

[Adam]

albo u Gryllsa

[Koper]

Chyba lepiej pić własny mocz niż słuchać kompletnje dyskografii Jabła.

[Adam]

tu bym polemizował, choć zależy ile by zapłacili

[Wawrzyniec]

Nie wiem co Was tak bawi w piciu moczu. Pomijając urynoterapię, to jest dość powszechne zjawisko np. jeżeli chodzi o górników uwięzionych w kopalniach.