Turek, potem były zdjęcia w liczniejszym gronie, też możesz wrzucić
Co do koncertu - zastanawiam się, na ile orkiestra miała problemy z racji niedoświadczenia (laski na smyczka wyglądały na nastolatki) a na ile dlatego, że były bookowane na ostatnią chwilę i nie mieli czasu dobrze wszystkiego przećwiczyć. Co do faily: parę razy orkiestra się mocno rozjeżdżała (wejście tematu Robocopa każdy zagrał sobie w swoim tempie

), okropny był system nagłośnienia - teoretycznie w filharmonii, czy w ogóle na koncertach muzyki wykonywanej przez orkiestrę nie powinno żadnego być (w środowisku muzycznym uważa się coś takiego za nieprofesjonalne). Rozumiem Kraków, gdzie koncert jest w hali ocynowni chemicznej, która raz, że w ogóle nie była projektowana z myślą o akustyce, dwa, że mieści prawie 15 razy więcej ludzi, niż przeciętna filharmonia. Tutaj sala była zbudowana specjalnie z myślą o jak najlepszej akustyce i przymknąłbym oko na ten szczegół, bo może głośniki były potrzebne ze względu na nagranie, które się tam odbywało, specyficzny repertuar, dogrywanie elektroniki, gdyby nie to, że mimo nagłośnienia i realizatora dźwięku, miks był fatalny - na koncercie Smoka nie było słychać nic poza perkusją, a podczas wykonywania terminatora, gdzie perka powinna miażdżyć, to brzmiało to tak, jakby ktoś do drzwi pukał

Poza tym było ok - Final game z Rudy'ego, dobrze wyszedł Powrót do przyszłości 3, mimo sporego zwolnienia tempa miał pierdolnięcie

Bardzo fajny aranż spartacusa, tak samo zabić drozda. Co do sopranistki - mam wrażenie, że za bardzo naciskała dźwięk (np. partie wokalne ze Shreka powinny być delikatne i zwiewne, a tutaj to trochę cisnęła). W piosence Desplata był podobny problem, ale to zlewam, bo ta piosenka sama w sobie była na koncercie tylko po to, żeby ludzi uśpić i żeby nie pouciekali (chociaż chyba bardziej humanitarnym wyjściem byłoby użycie jakiegoś gazu

)
Ogólnie koncert ok, ale bez rewelacji - Krakowskie FMFy jednak stoją wykonawczo dużo wyżej. I tak jak wszyscy mówią, największą atrakcją było późniejsze spotkanie przy piwie i pogaduchy o muzyce do piątej rano

(JEB W DRZWI: CICHO!)