HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
oczywiście, że tak, to amerykańskie ubermensche są
ale najlepsze to jest przełożenie mitu mojżeszowego na genezę supermana, czacha dymi
z tym, że ten koncept to się chyba urodził już lata po wojnie, komuś się nudziło 
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14632
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Hmmm ... chyba tylko Cap stłukł Hitlera, nie wiem, jak to było z postacią Supermana, pamiętam tylko, że Kaczor Donald był wykorzystywany w wojennej propagandziePaweł Stroiński pisze:
A o komiksach samych powiedziałbyś coś więcej? Czy wiąże się to z faktem, że wykorzystywano Supermana (Kapitana Amerykę chyba też, prawda?) w propagandzie prowojennej czy coś zmyślam?
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35186
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Hans, Hanns, Hannes, Hansi (Hansi może być również jako żeńskie) Hansele, Hansal, Hensal, Hanserl, Hännschen, Hennes, Hännes, Hänneschen, Henning, Henner, Honsa, Johan, Johann, Jan, Jannes, Jo, Joha, Hanselmann, HansjePaweł Stroiński pisze:O ile Hans może być (tak jak w jego przypadku) imieniem samodzielnym, to (Wawrzyniec potwierdzi albo zaprzeczy) jest także popularnym skrótem od niemieckiego odpowiednika naszego Jana - Johannes.
Tak ale mniej więcej to wszystko wywodzi się od Johannes, a więc naszego Jana. Ale istnieje jako pełnoprawne osobne imię. W angielskim jest cała masa takich przypadków.
Zresztą bajka "Jaś i Małgosia" to w oryginale przecież "Hänsel und Gretel". Hänsel = mały Hans. Zdrobnienie na Hansa.
A teraz co do dłuższego tekstu Pawła:
a) Widzę, że musisz dźwigać ciężkie brzemię z tą recenzją. Trzeba było o tym pomyśleć, zanim się ją zaklepało.
b)
Wiesz nie wszyscy tutaj mają okazję pogadać sobie z Hansem. Plus druga kwestia. W Polsce celebryta (rety nawet już spolszczono to określenie) ma strasznie negatywną konotację, gdyż zwykle się kojarzy z kimś kto wystąpił w Tańcu z Gwiazdami, prowadzi bloga o modzie, za pieniądze rodziców, czy w ogóle Pudelek tworzy opinię bazującą na polskiej źółci, że celebryci to samo zło. Wiadomo zdarzają się i inne przypadki jak Paris Hilton czy Kim Kardashian, ale jednak na Zachodzie, aby być celebrytą to jednak trzeba coś osiągnąć. Hans Zimmer osiągnął więcej niż dużo, więc ma prawo być celebrytą.Paweł Stroiński pisze:Nie podoba mi się za bardzo ten hype (choć jak czegoś się dowiem, to się dziele, bo niektórzy chcieliby coś wiedzieć), ale cóż, taka jest rzeczywistość. Hans jest celebrytą (czego ja nie lubię; zawsze ignoruję wszelkie wywiady z nim; wolę sam pogadać, bo jest fajny gość).:
"Super" wcale nie oznacza, że "Superman" jest najbardziej "Super" i najbardziej uwielbianym superbohaterem w Stanach. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wśród demonizowanej przez Tomka amerykańskiej młodzieży "Spierdman" nie był bardziej popularny. Amerykanie mają naprawdę fioła na punkcie Spidermana. A "Batman" to już na całym świecie, jest jednym z tych najbardziej lubianych bohaterów, nie ważne czy ma się 12, czy 22, czy 32, czy 82 lata, każdy lubi Batmana.Paweł Stroiński pisze:Po drugie, problem "tradycji Williamsa" był dużym bólem głowy dla samego Zimmera. Co zrobić, jak opowiedzieć historię tak ikonicznej postaci (bo Superman jest chyba bardziej ikoną amerykańskiej kultury niż Iron Man, Batman czy Spiderman; może Grześ, Adam albo ktoś taki mi dokładniej tutaj wszystko wyjaśni, taka wiedza by mi się bardzo przydała do odpowiedniej oceny całego materiału, zarówno filmowego, jak i muzycznego)
"Superman" na tle tych bohaterów jaki się jako postać dość archaiczna, żeby nie powiedzieć śmieszna. Może w latach 30tych Ameryka potrzebowała takiego bohatera, ale prawda jest taka, że jest to postać dość nudna. Niestety przez to, że jest on taki SUPER i wszystko potrafi, niestety jest postacią nudną. Człowiek się mniej ekscytuje przygodami bohatera, który wszystko potrafi.
Muzyka Johna Williamsa jest ikonograficzna, jest kultowa, wybitna, wielka! Ale muzyka przerosła film i stworzonego w nim bohatera. Warto zauważyć, że cała filmowa seria, była niesamowicie kiczowata, a i często balansowała, nie raz przekraczając granicę pastiżu i autoparodii. Tych filmów nie dało się traktować poważnie. A i ich wyniki finansowe też nie do końca świadczą, aby naprawdę był to ten naj naj naj superbohater Ameryki.
Byłbym bardzo ostrożny z gloryfikowaniem tej postaci i stawianie jej wyżej ponad innych superbohaterów.
Ten miesiąc szybko minie i wtedy dopiero zacznie się zagwostka.Paweł Stroiński pisze:Stoję więc przed problemem, w jaki sposób uczciwie podejść do tematu. Z jednej strony oczywiście muzyki Williamsa do Supermana wstyd nie znać (tak, do was mówię dzieci filmwebu). Z drugiej strony, jak znać ścieżkę Williamsa i podejść do nowego dzieła bez tego ciężaru? Bo uczciwość nakazuje mi zarówno wzięcie pod uwagę tradycji filmowej, jak i potraktowanie Hansa (tak jakby sam chciał na pewno) jako dzieła zupełnie odrębnego od tejże tradycji. Ale na szczęście mam jescze na to miesiąc
W każdym razie, powodzenia i połamania klawiatury.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9397
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Na zachodzie trzeba coś osiągnąć? A siostry Kardashian? A Paris Hilton?!
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6116
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
znowu ten argument z kiczem cholera, Donner chciał zrobić film poważny i zrobił
dlatego dzisiaj ten film jawi się jako kiczowaty, infantylny i w ogóle, a teraz proszę mi przypomnieć kto ostatnio wpadł na taki sam pomysł, żeby z superherosa zrobić poważną postać, to ja wam powiem jaki film za lat 20 będzie uważany za kicz nad kiczem 
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35186
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Paweł Stroiński pisze:Na zachodzie trzeba coś osiągnąć? A siostry Kardashian? A Paris Hilton?!
OK, nie chcę być niemiły, ale czy to naprawdę jest zaraźliwe, czy to jest jakaś epidemia? Ja wiem, że piszę niewyraźnie i wiem, że mam wadę wymowy, ale to jest tekst pisany na klawiaturze. To, że Koper i Adam, w szczególności Adam, widzą to co chcą widzeć, co napisałem, albo dopisuje mi się teksty w stylu "Heniu rokuje". Do tego się już trochę przyzwyczaiłem. OK, może to nie jest najbardziej wyszukane słownictwo, może nie zawsze merytorczne, profesjonalne itd. Ale naprawdę byłbym bardzo wdzięczny, gdybyście choć troszeczkę, minimalnie zwracali uwagę na to co piszę.Wawrzyniec pisze:Wiadomo zdarzają się i inne przypadki jak Paris Hilton czy Kim Kardashian, ale jednak na Zachodzie, aby być celebrytą to jednak trzeba coś osiągnąć..
Z góry serdecznie dziękuję.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9397
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Po drugie, i powiem to wprost i z całą brutalnością. Moim zdaniem, to, o czym mówi Grześ w dość nieoględnych słowach (ale oględność to nie jest jego specjalność, choć czasem by się przydała), czyli kreowanie (także niestety autokreacja) Hansa na gwiazdę pop/rocka nie do końca wychodzi na dobre gatunkowi. Hans może sobie gadać, co chce, ale problemy z tym widzę dwa.
Po pierwsze, muzyka filmowa jest specyficznym gatunkiem i to gatunkiem dość niszowym. Tak, Zimmer zrobił bardzo wiele dla promocji i wprowadził do gatunku bardzo wielu nowych fanów. Temu nie można zaprzeczyć. Tylko, jacy to fani? Po pierwsze tacy, którzy twierdzą, że (pierwsi!) Piraci to najlepsza rzecz w historii gatunku. Pamiętam rozmowę wiele lat temu z jednym z naszych pierwszych recenzentów (z szacunku dla osoby nie wymienię nazwiska), którego właśnie Piraci wprowadzili do gatunku, kiedy spytał mnie on, kto zrobił muzykę z trailera pierwszych Piratów (było to Too Many Notes, Not Enough Rests), na co mu odpowiedziałem, że to Drop Zone Hansa. Na co on mi powiedział, że "aha, czyli Badelt". Później się zorientował, co gdzie jak i się mocno zdziwił. Po drugie, fani ci, zupełnie nieogarnięci w tym, czym muzyka filmowa była i czym być może, twierdzą, że Williams jest kompozytorem, co by tu nie mówić, anachronicznym i wręcz śmiesznym, patrz nasze lamenty nad wypowiedziami na filmwebie. Fakt, że Hans strzelił tekst w 2005 roku, że Elfmanowski temat Batmana jest wesoły (jolly) wcale w tym nie pomaga. Trochę mu PR wtedy padł na mózg i należy mówić o tym wprost. Tak naprawdę, swoją drogą, duży PR Hansa zaczął się od Ostatniego samuraja, kiedy zaczął się chwalić, jak to świetne sample Taiko sobie przygotował do tego score'u. Tak świetne, że do tej pory to taiko mnie rozczarowuje i choć score jest świetny (jako album, nie muzyka do filmu), to wciąż nie mogę mu tych jednak dość kiepskich partii na taiko wybaczyć.
Po drugie, Hans robi taki hype na swoje score'y, że może TYLKO rozczarowywać. Dlatego trzeba oddzielać ziarno od plew. A z tym trudno być ostrożnym. Dlatego ja zawsze ignoruję wszelkie wywiady z Hansem (choć ciekawe jest to, jak stonowane są wypowiedzi Zimmera na temat Man of Steel, uwierzcie mi, jak na niego to bardzo stonowane). Jasne, jestem w stanie częściowo zrozumieć, skąd to się bierze i wypowiedzi Hansa nie są takie złe, jeśli się rozważy innych wypowiadających się w wywiadach kompozytorów. Mogę podać tu przykład Hornera, który w latach osiemdziesiątych zarzekał, że przed pierwszymi swoimi score'ami nie miał pojęcia kim są Jerry Goldsmith i John Williams, póki nie dostał ich w temp-tracku, a potem okazało się, że nie dość, że przez jakiś (krótki?) czas chodził na randki z córką Jerry'ego, to jeszcze był obecny na sesjach pierwszego Star Treka. A o jego wywiadzie z 2005 czy 2006 roku, kiedy twierdził, że Yared w ogóle nie umie pisać muzyki i nie ma doświadczenia, a Malick to idiota, który tylko ładnie potrafi ustawić kamerę, mówiłem już wiele i wtedy stracił u mnie wiele jako człowiek. Tak samo wychwalanie się Tylera, jak to klasyczny jest score do Iron Mana 3, kiedy okazało się, że to jednak (choć bardziej orkiestrowy i mniej elektroniczny) dość typowy dla niego score.
Po pierwsze, muzyka filmowa jest specyficznym gatunkiem i to gatunkiem dość niszowym. Tak, Zimmer zrobił bardzo wiele dla promocji i wprowadził do gatunku bardzo wielu nowych fanów. Temu nie można zaprzeczyć. Tylko, jacy to fani? Po pierwsze tacy, którzy twierdzą, że (pierwsi!) Piraci to najlepsza rzecz w historii gatunku. Pamiętam rozmowę wiele lat temu z jednym z naszych pierwszych recenzentów (z szacunku dla osoby nie wymienię nazwiska), którego właśnie Piraci wprowadzili do gatunku, kiedy spytał mnie on, kto zrobił muzykę z trailera pierwszych Piratów (było to Too Many Notes, Not Enough Rests), na co mu odpowiedziałem, że to Drop Zone Hansa. Na co on mi powiedział, że "aha, czyli Badelt". Później się zorientował, co gdzie jak i się mocno zdziwił. Po drugie, fani ci, zupełnie nieogarnięci w tym, czym muzyka filmowa była i czym być może, twierdzą, że Williams jest kompozytorem, co by tu nie mówić, anachronicznym i wręcz śmiesznym, patrz nasze lamenty nad wypowiedziami na filmwebie. Fakt, że Hans strzelił tekst w 2005 roku, że Elfmanowski temat Batmana jest wesoły (jolly) wcale w tym nie pomaga. Trochę mu PR wtedy padł na mózg i należy mówić o tym wprost. Tak naprawdę, swoją drogą, duży PR Hansa zaczął się od Ostatniego samuraja, kiedy zaczął się chwalić, jak to świetne sample Taiko sobie przygotował do tego score'u. Tak świetne, że do tej pory to taiko mnie rozczarowuje i choć score jest świetny (jako album, nie muzyka do filmu), to wciąż nie mogę mu tych jednak dość kiepskich partii na taiko wybaczyć.
Po drugie, Hans robi taki hype na swoje score'y, że może TYLKO rozczarowywać. Dlatego trzeba oddzielać ziarno od plew. A z tym trudno być ostrożnym. Dlatego ja zawsze ignoruję wszelkie wywiady z Hansem (choć ciekawe jest to, jak stonowane są wypowiedzi Zimmera na temat Man of Steel, uwierzcie mi, jak na niego to bardzo stonowane). Jasne, jestem w stanie częściowo zrozumieć, skąd to się bierze i wypowiedzi Hansa nie są takie złe, jeśli się rozważy innych wypowiadających się w wywiadach kompozytorów. Mogę podać tu przykład Hornera, który w latach osiemdziesiątych zarzekał, że przed pierwszymi swoimi score'ami nie miał pojęcia kim są Jerry Goldsmith i John Williams, póki nie dostał ich w temp-tracku, a potem okazało się, że nie dość, że przez jakiś (krótki?) czas chodził na randki z córką Jerry'ego, to jeszcze był obecny na sesjach pierwszego Star Treka. A o jego wywiadzie z 2005 czy 2006 roku, kiedy twierdził, że Yared w ogóle nie umie pisać muzyki i nie ma doświadczenia, a Malick to idiota, który tylko ładnie potrafi ustawić kamerę, mówiłem już wiele i wtedy stracił u mnie wiele jako człowiek. Tak samo wychwalanie się Tylera, jak to klasyczny jest score do Iron Mana 3, kiedy okazało się, że to jednak (choć bardziej orkiestrowy i mniej elektroniczny) dość typowy dla niego score.
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3276
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Czyli najlepiej było by tak:
Kompozytor dostaje zlecenie na napisanie muzyki do konkretnego filmu, zbiera ekipę i znika na pół roku. Żadnych wywiadów, plotek, marketingu, hype i innych tego typu rzeczy, tylko czyste tworzenie. Tylko nie wiadomo co byśmy z sobą poczęli na forum.
Kompozytor dostaje zlecenie na napisanie muzyki do konkretnego filmu, zbiera ekipę i znika na pół roku. Żadnych wywiadów, plotek, marketingu, hype i innych tego typu rzeczy, tylko czyste tworzenie. Tylko nie wiadomo co byśmy z sobą poczęli na forum.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9397
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Wywiady mogą być, ale byle nie mówili, że zrobili najbardziej oryginalny score na świecie albo najbardziej tradycyjny score dla superbohatera na świecie i to 20 razy w miesiącu.
Poza tym, co byśmy ze sobą poczęli na forum?
Wyżej Skyfall tylko niebo
Poza tym, co byśmy ze sobą poczęli na forum?
Wyżej Skyfall tylko niebo
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14632
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Oj tam, wystarczy, żeby każdy miał tyle czasu, co JNH przy " King Kongu " i nie było by czasu na hypeqnebra pisze:Czyli najlepiej było by tak:
Kompozytor dostaje zlecenie na napisanie muzyki do konkretnego filmu, zbiera ekipę i znika na pół roku. Żadnych wywiadów, plotek, marketingu, hype i innych tego typu rzeczy, tylko czyste tworzenie. Tylko nie wiadomo co byśmy z sobą poczęli na forum.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Nie wiem co Hans sciemnial, w koncu temat Elfmana do Batmana jest kultowy i mrocznyPaweł Stroiński pisze:Fakt, że Hans strzelił tekst w 2005 roku, że Elfmanowski temat Batmana jest wesoły (jolly) wcale w tym nie pomaga. Trochę mu PR wtedy padł na mózg i należy mówić o tym wprost.
jolly to ja bym okreslil jego utwor z The Dark Knight - Like a Dog Chasing Cars - chodzi mi o moment od 2:13min
- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3276
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Potem wiemy co wychodzi. Z tego wezmę to, z tamtego tamto. O! To mi się podoba, biorę. Jeszcze tu sample, jakieś ostinato się machnie na szybko, tu wklei czteronutowca. Powali co nieco w klawisze, skleci jakiś temat i voila! Muzyka gotowa.lis23 pisze:
Oj tam, wystarczy, żeby każdy miał tyle czasu, co JNH przy " King Kongu " i nie było by czasu na hype
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9397
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Po pierwsze, King Kong wyszedł cholernie spójnie i jest to score, który ma swoją konstrukcję i to bardzo poprawną.
Po drugie, lata później Howard mówił, że nawet, jakby miał więcej czasu, to by nic lepszego nie napisał.
Po drugie, lata później Howard mówił, że nawet, jakby miał więcej czasu, to by nic lepszego nie napisał.
-
Templar
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Lulz, zgodzę się co do trójki i czwórki, ale jedynka i dwójka? To już są klasyki, genialny Christopher Reeve i Brando jako jego ojciec, żaden nowy aktor w roli Supermana nie ma szans przebić Reeve'a. Co do zarobków to się też nie zgodzę, jedynka zarobiła 300 milionów $, co jak na tamte czasy jest bardzo dobrym wynikiem, był to nawet wtedy najbardziej dochodowy film Warner Bros., budżet 50 mln $, przez 10 lat był to najdroższy film na świecie, dopiero Rambo 3 go przebił w 1988.Wawrzyniec pisze:Muzyka Johna Williamsa jest ikonograficzna, jest kultowa, wybitna, wielka! Ale muzyka przerosła film i stworzonego w nim bohatera. Warto zauważyć, że cała filmowa seria, była niesamowicie kiczowata, a i często balansowała, nie raz przekraczając granicę pastiżu i autoparodii. Tych filmów nie dało się traktować poważnie. A i ich wyniki finansowe też nie do końca świadczą, aby naprawdę był to ten naj naj naj superbohater Ameryki.
Byłbym bardzo ostrożny z gloryfikowaniem tej postaci i stawianie jej wyżej ponad innych superbohaterów.
A Man of Steel nie masz szans na przebicie tego, nawet chyba tego nie planują, bo zatrudniając Goyera na stanowisku scenarzysty to chyba od razu planują zrobić kupę pokroju Transformersów i tylko kasę zgarnąć
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14632
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Ja też bardzo lubię tę pracę - w ogóle, 2005 był bardzo udany dla filmówki.Paweł Stroiński pisze:Po pierwsze, King Kong wyszedł cholernie spójnie i jest to score, który ma swoją konstrukcję i to bardzo poprawną.
Po drugie, lata później Howard mówił, że nawet, jakby miał więcej czasu, to by nic lepszego nie napisał.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John

Tylko on, Elton John
