O jak miło i pięknie.

Tyle opartych na nieprawdzie i nadinterpretacji zarzutów, tyle pomówień i oczywiście zero reakcji innych. A w ogóle to gdzie reszta, gdzie loża szyderców, gdzie karawana beki? Czuję się zawiedziony i niedowartościowany. Jak już wbijać, to nie jedną szpilę, a kilkanaście mieczy.
Ale spokojnie, może jeszcze Was rozruszam.
Dobra, to rozpoczynamy zabawę:
1.) Może jestem nadwrażliwy, gdyż nigdy nie przepadałem za matematyką i przedmiotami ścisłymi, ale naprawdę to ocenianie muzyki filmowej za pomocą kalkulatora zaczyna mnie już nie tyle co męczyć, co powoli wnerwiać. "A bo ten score otrzymał 3,5/5, czyli jest tak samo dobry ja ten inny score co otrzymał 3,5/5, czyli teraz one są równe, a to oznacza, że ten score co otrzymał 4/5, powinien dostać 4,5/5 czyli ten co otrzymał...".

Toż to przecież podważanie sensu, w ogóle oceniania czegoś. I dlatego też zawsze do oceny są jeszcze teksty, uzasadnienia. Ale wiadomo wtedy trzeba to wszystko czytać, a tak to lepiej skoncentrować się wyłącznie na cyferkach. Może więc zamiast przypieprzać się do cyferek i miejsc po przecinku, lepiej zwrócić uwagę na sam tekst?
2.)
Adam pisze:- walisz trójkami czy 3,5/5 stale dla scorów jakichś ciągle rokującym Heniom, Raminom czy innym pieprzonym szoferom którzy nie potrafią nawet gotowych sampli z protoolsa sobie wyciągnąc by zrobić coś co by się nadawało do słuchania (a gotowe sample z protoolsa do tego wystarczą i wiem co mówię bo się nimi bawiłem nie raz i nie takie tematy jak z Gry o Tron można 2 kliknięciami zrobić)
Dowody, na potwierdzenie tej tezy, uprzejmie poproszę. Skoro tak stale nimi wale, to bez problemu powinno być znalezienie tych przykładów. Nie prawda?

I skończmy już z tym tekstem z tym "rokujaym Heniem", gdyż wiemy dobrze, że to ja nie go wymyśliłem. A oczywiście moja ocena pierwszego sezonu "Gry o Tron" jest najlepszym potwierdzeniem tej tezy.
Adam pisze:- wyskakujesz z dupy ocenami dla jakiegoś Obliviona który jest totalną szmirą i nudą
Wystawiłem pieprzone 3/5. Dokładnie wszystko opisałem i w przeciwieństwie do wielu widziałem film i to nie na jakimś rip z rosyjskiego targu, tylko w kinie. Normalnie afera jakbym wystawił 5/5, czy 4/5. Ale tak znowu te nasze ukochane cyferki, gdyż to one są najważniejsze.
Adam pisze:- zmieniasz co 2 dni oceny w jakimś podrzędnym horrorze klasy c
Zmiana, fakt była błędem. Horror Klasy C, aha, nie ma to jak nie widzieć filmu i oceniać jakiej on klasy jest. Bardzo ciekawe.
Adam pisze:- nie słyszysz tematów u Desplata, które nawet by Van Gogh swoim obciętym uchem (a w zasadzie jego brakiem) słyszał
Nawet mi się nie chce tłumaczyć. I miło, że tak bardzo cenisz Desplata i jego muzykę.
Adam pisze:- podniecasz się każdą lamą z rcp wyczekując jaki to będzie score dobry
Dobrze wiemy, że to nieprawda, ale skoro już, to żyjemy w XXI. wieku i należy być tolerancyjnym do różnych miłosnych skłonności.
Adam pisze:- płaczesz że po słuchaniu Brajana musisz się odmóżdżać plumkaniem Marianelliego, a jakoś po "scorach" szoferów z rcp, gdy powinno się skakać z mostu, nie robisz nic, tylko jeszcze piszesz że wiecie rozumiecie ale nie jest źle..
Płaczę? Fakt muzyka do "Jane Eyre" wprowadza w niezwykle refleksyjny nastrój, więc może jedną łezkę uroniłem, ale nie zalewałem się łzami. I muzyka Marianelliego nie jest odmóżdżająca, wręcz przeciwnie. I nigdzie nie napisałem, że słuchanie jej jest dla mnie cierpieniem, wręcz przeciwnie bardzo miło mi się jej słucha i zaczynam ją doceniać na nowo.
Adam pisze:- w efekcie dajesz tyle samo co tym lamerskim scorom z rcp, albo i nawet mniej, Iron Manowi 3 którego nawet hejterzy doceniają i potrafią wskazać walory jakie ta ścieżka ma (i tak, nie na maksa, nawet nie na 4,5/5, bo na tyle ta płyta nie zasługuje)docenić pewną ewolucję stylu
Znowu cyferki, jak fajnie. I znowu nie podparte żadnymi dowodami.
3.)
Adam pisze:docenić pewną ewolucję stylu
Bardzo dobrze, bardzo dobrze, że o tej ewolucji stylu wspominasz. Wreszcie może się dowiem co to jest za ewolucja?
A teraz już na poważniej, jeżeli w przypadku "Iron Mana 3" mówimy o jakiejś ewolucji Briana, to w takim razie taki Desplat 10 razy w roku ewoluuje. Nie nadużywajmy słowa o ewolucji. Oczywiście pewnie zaraz zostanę rozłożony na łopatki i zostanie udowodnione, co to nie innego jest w tym scorze, względem innych prac. I, że tym razem zamiast c-dur, b-dur, mamy x-dur, porno-dur, a na pięciolinii, to się prezentuje inaczej, a podczas sesji nagraniowej pulpit był o 50 cm. bliżej orkiestry niż zwykle. Wszystko pięknie, ale to jest kosmetyka, a nie ewolucja. Nie jestem świadkami wielkiej zmiany, nie jest to ewolucja, od Australopitka, przez Neandertalczyka itd. Jak już ma to być jakaś ewolucja, to może bardziej przykład osoby w wieku dojrzewania i ewolucją jest pojawiający się trądzik.
Punktem ważnym u Tylera było "Battle L.A" i "Fast Five" i względem tych prac "Iron Man 3" nie jest żadną ewolucją. Jak komuś się podobały tamte pracy i zaakceptował taki styl Briana i co ja nie zamierzam krytykować to będą z "Iron Mana 3" zadowoleni. Osoby, które uwierzyły w ewolucję i zapowiedzi o klasycznym scorze dla superbohatera, będą zawiedzeni, gdyż oczekiwali zmiany, a otrzymali typowego Briana ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami.
Mam tworzyć konstruktywną krytykę? Czyli co mam rozdrobnić każdy utwór na czynniki pierwsze? Ograniczyłem moją krytykę do pozytywnego oceniania głównego tematu. Skoncentrowałem się na początku i końcu płyty. I tylko napisałem, że środek jest męczący i za długi i nieciekawy. Co mam więcej pisać? Mam się co wyrazić o liryce i underscorze, który zajmuje 1/3 score'u? OK co można wiele napisać o tym underscorze, który jakiś specjalny nie jest? A nie chcę też dalej krytykować i jechać, mimo, że po utworze "The Mandarin", który tyczy się głównego przeciwnika nemesis naszego bohatera, oczekiwałem, czegoś innego. Coś mam napisać o liryce, która w dużej mierze oparta jest na tym co już poznaliśmy przy "Fast Five".
I oczywiście to moja wina, gdyż jestem głuchy i nie słyszę tych wielkich zmian. Gdyż wszak nie słyszę tematów u Desplata to i tutaj nic nie słyszę tak jak powinienem i zamiast zachwycać się krytykuję, że wszystko to ma ręce i nogi, ale też grację złomowanego pancernika.
Adam pisze:- a bodaj wczoraj czy 2 dni temu pisał cierpiętniczy elaborat jak to mu się podobał najnowszy Jabło, jak się poświęcił dla forum, jak rozkładał na czynniki pierwsze utwory Jabłecznika, i namawiał nas do przesłuchania tego gówna. i jaką dał ocenę? ano własnie.. no ale Jabło przecież rokuje a IM3 jest za słaby przecież, by Wawrzyneic napisał takie elaboraty namawiające nas do słuchania, jak tam żeby nie skreślać ćwierćinteligenta Jabło.
Ach tak Wawrzek fanboj Jablo i lam z RCP.

Oczywiście w pełni przyjmuję krytykę i naturalnie po raz kolejny zbłaźniłem się zakładając temat takiej lamie jak Jablonsky... Zaraz, zaraz, ja założyłem temat do "Pain & Gain"? Hm, możliwe, w końcu to do mnie by było takie podobne, tylko dlaczego w takim razie forum podaje nazwę innego użytkownika? Trzeba będzie poprosić administratorów, aby naprawili ten błąd.
Adam pisze:więc zapytam WTF? i o co Ci chodzi? czyż nie pisaliśmy że IM3 ma wady? że nie jest to score roku? że jest to ot poprostu dobra praca?
A czy ja oceniając ten score i to bez znajomości filmu na 3,5/5 wyrządziłem jej jakąś krzywdę? Przyzwoita ocena, wszak to. Może podchodziłbym inaczej, gdyż też atmosfera wokół tej pracy była inna. Gdybym oczekiwał kolejnej pracy Briana Tylera. Ale otrzymaliśmy informacje, o zmianach, teraz słyszę o ewolucji, więc miałem prawo oczekiwać wiele i czuć się zawiedziony, otrzymawszy to samo co zwykle. Nie zabraniam innym się cieszyć, gdyż dla osób, którym się ten styl podoba, to prawdziwa gratka i naprawdę maja powody być zadowoleni, ale reszta ma prawo uważać "U Briana bez zmian".
Ale skoro 3,5/5 jest oceną krzywdzącą, to znaczy, że ile by wypadało dać? 4/5? Ale wtedy byłoby to tyle samo co ma "How To Train Your Dragon", czy też "Avatar" czy "Frances", czy "Pocahontas" itd. O i proszę tak to jest z tymi naszymi ukochanymi, popieprzonymi cyferkami...
Dziękuję uprzejmie za uwagę.
