Film jest idealnie spieprzony, bo i fabuła na pierwszy rzut oka jest atrakcyjna, i wizualia są niczego sobie. Ale im dalej w las, tym scenariusz staje się bardziej podziurawiony i naiwny, całość jest za długa, potencjał historii został zarżnięty. Widać jak na dłoni inspiracje Odyseją Kosmiczną i Portalem, co było dosyć fajne, ale łopatologia niektórych scen, idiotycznie połączona z 'tajemniczymi niedopowiedzeniami', oraz rwany montaż (było tu miejsca na tyle pięknych scen, ale nie - trzeba je pociąć 50 razy, żeby było dynamiczniej) skutecznie ten potencjał zabijają. Wizualną orgią bym tego nie nazwał, choć oczywiście jest bardzo ładnie. Cruise wypadł w porządku, ale bez szału.
Ogólnie Obilvion to lepszy film od nudnego TRON: Legacy, ale wizualnie i przede wszystkim muzycznie nie ma do niego startu.
Muzyka jest tragiczna. Już po kilka minutach widać, że Batmany Nolana i TRON: Legacy były główną 'inspiracją' przy jej tworzeniu, ale Daft Punk wyszedł ze swojego zadania przy poprzednim filmie Kosinskiego więcej, niż obronną ręką.
M83 natomiast rżnie z czego popadnie. W pierwszych scenach da się słyszeć temat Batmana

O ile jeszcze te rżnięcia z Zimmera jako tako w filmie działają, o tyle w kluczowych momentach muzyka jest fatalna - za głośna, psuje klimat, kompletnie nie pasuje do scen.
Nie chce mi się słuchać płyty, więc:
1 za działanie w filmie i 1 za oryginalność


PS Plus za świetne wykorzystanie dozwolonego raz użycia słowa 'fuck', żeby zachować kategorię PG-13
