GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#16 Post autor: Wawrzyniec » czw kwie 04, 2013 23:40 pm

Koper pisze:Ale przyswajalność danej muzyki to kwestia indywidualna. I z wieloma pracami z GA mam ten problem, że mnie nie rajcują poza filmem. Jednak Wawrzku - to samo dotyczy też np. wielu ilustracyjnych fragmentów Twego i muaddibowego bożka Williamsa. A Tobie u Williamsa to nie przeszkadza? Toż on mocno czerpie z GA. :P.
Czym innym jest czerpanie, a czym innym czysty GOLDEN AGE. Gdyż nikt mi nie powie, że Williams brzmi jak GOLDEN AGE. Oczywiście to moje subiektywne odczucie podparte wyłącznie moimi doznaniami z muzyką Williamsa, ale u niego nigdy nie czuję się przytłoczony. Weźmy więc te "Gwiezdne wojny", gdyż wokół nich sporo się ostatnio na forum kręci.
Score jak najbardziej utrzymany w duchu GOLDEN Age'u, ale nie jest to kalka. I np. weźcie sobie większość ilustracji jakie towarzyszą na Tatooine. Williams potrafi się wyciszyć. Weźmy wybitne "Binary Sunset": Oczywiście scena, kiedy pięknie wchodzi cała orkiestra może być uznana za jak z GOLDEN AGE'u, ale Williams nie cały czas operuje w niej aż tak potężnym brzmieniem. Ładnie delikatnie wprowadza klimat, potem eksplozja i znowu delikatnie i pięknie operujemy tematem. To może być moje błędne przeświadczenie o GOLDE AGE'u, ale niestety u mnie wyrobiło się przekonanie, że ta muzyka zawsze, ZAWSZE musi brzmieć WIELCE. Williams naturalnie potrafi ryknąć orkiestrą i kocham to! Ale też wie, kiedy przestać. W dużej ilości muzyki z GOLDEN AGE wyczuwam brak umiaru. I np. wątpię, czy w tamtym okresie powstałby chociażby taki utwór jak "Yoda's Theme".
Ale to tylko moje subiektywne odczucia. A może jestem fanboyem i akceptuję wszystko bo to John Williams. :?
Paweł Stroiński pisze:2. Mała uwaga do Dziesięciorga przykazań i Księcia Egiptu. Hans nuta w nutę przepisał jeden z tematów Elmera.
Ja to wiem. :? I nie chodzi i tematyka nie jest dla mnie problemem. A bardziej ekspresja tej muzyki. Zresztą jak ktoś chce niech sobie porówna muzycznie i filmowo scenę z płonącym krzewem, to może zrozumie o co mi chodzi. Albo i nie. :?

Hm, te soundtracki z GOLDEN AGE'u, którego teraz polecacie lisowi, są oczywiście warte uwagi. Ale też liczyłem, że właśnie do takich celów posłuży ten temat. :?

Khixtbay.
Ostatnio zmieniony czw kwie 04, 2013 23:51 pm przez Wawrzyniec, łącznie zmieniany 1 raz.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#17 Post autor: Koper » czw kwie 04, 2013 23:45 pm

Ja wiem, że nie Williams nie pisze dokładnie tak jak w GA. Jak inspiruje się Goodwinem i resztą to jak Horner Schumannem. Niby to podobne, ale jednak brzmi troszkę inaczej. ;) Zatem trochę Cię rozumiem, ale tylko trochę. ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#18 Post autor: lis23 » czw kwie 04, 2013 23:45 pm

Wawrzyniec pisze: Hm, te soundtracki z GOLDEN AGE'u, którego teraz polecacie lisowi, są oczywiście warte uwagi. Ale też liczyłem, że właśnie do takich celów posłuży ten temat. :?

Khixtbay.
Taki temat byłby fajny, z polecanymi pracami.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#19 Post autor: kiedyśgrześ » czw kwie 04, 2013 23:55 pm

Wawrzyniec pisze:I np. wątpię, czy w tamtym okresie powstałby chociażby taki utwór jak "Yoda's Theme".
Tematy Yody to już Debussy pisywał, ehh znowu jakaś produkcja problemów :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#20 Post autor: Wawrzyniec » pt kwie 05, 2013 00:00 am

A czy Debussy, kurde to Golden Age, czy jak Mozarta go rejectowali :roll: Toż ja nie piszę, że wcześniej takiej muzyki w ogóle nie było! Ale my tutaj rozmawiamy o MUZYCE FILMOWEJ i GOLDEN AGE'u. A nie ogólnie z muzyką klasyczną włącznie. Wybacz, ale skoczyło mi ciśnienie.
Koper pisze:Ja wiem, że nie Williams nie pisze dokładnie tak jak w GA. Jak inspiruje się Goodwinem i resztą to jak Horner Schumannem. Niby to podobne, ale jednak brzmi troszkę inaczej. ;) Zatem trochę Cię rozumiem, ale tylko trochę. ;)
Ależ oczywiście, że Horner mimo inspiracji brzmi jak Horner, gdyż wytworzył swój styl. Tak samo Goldsmith i inni. Np. Elmera Bernsteina, bardzo lubię. I naprawdę rzadko czuję się u niego przytłoczony. Ale "The Ten Commandments" to już goldenage'yzm w najczystrzej postaci, ze wszystkimi swoimi wadami, czy też tym co mi w nim przeszkadza. Wiele późniejszych prac Bernsteina bardzo mi się podoba, ale też, gdyż i on ze swoim stylem ewoluował.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#21 Post autor: Marek Łach » pt kwie 05, 2013 00:07 am

Wawrzyniec stara się nadać dyskusji kierunek - fajnie, bo to tak pojemny temat, że nie da się rozmawiać ogólnikami. Nie będę próbował jednocześnie podejmować wszystkich punktów podniesionych w poście Wawrzyńca, może po kolei, jeśli dyskusja się rozwinie. :)
Wawrzyniec pisze:2) Liczyłem na próbę oceny tej epoki. Ale właśnie nie przez pryzmat mitu tego okresu. I tutaj w sumie nie mam na myśli nawet produkcji drugorzędnych, gdyż nawet te pierwszoligowe wybitne dzieła, które zmieniły oblicza filmu i muzyki filmowej, powinny zostać pewnej obiektywnej ocenie, a nie tylko przez pryzmat mitu.
Generalnie trudno ocenić całą epokę. To tak jakby próbować w kilku zdaniach ocenić całą muzykę filmową z ostatnich 30 lat. Muzykę w której obok Hornera działał Zimmer, obok Williamsa Faltermeyer, obok Silvestriego Martinez.

Golden Age jak każda inna epoka zrodził trochę dzieł wybitnych i mnóstwo przeciętniactwa, o którym nie pamiętamy, nie mówimy, bo nikogo nie obchodzi - tak jak za 30 lat nikogo nie będzie obchodził "Oz" Elfmana, czy nowa "Szklana pułapka" Beltramiego. Jeśli chcemy oceniać całą epokę, to o tych drugorzędnych produkcjach musimy pamiętać, bo gdybyśmy je pominęli, to wykreujemy wtedy mit o czasach, w których kompozytorzy nigdy się nie mylili i płodzili tylko wielkie rzeczy - czyli to, z czym jak rozumiem starasz się walczyć.

Jeśli jest jakaś rzecz, w której GA miał moim zdaniem "obiektywną" przewagę nad np. współczesnością (bo już Srebrną Erą - nie do końca), to wykształcenie kompozytorów, a co za tym idzie - formalna jakość komponowania. Tę biegłość wymuszały tak warunki techniczne (praktycznie brak elektroniki, w skrócie: pełna symfoniczność, a pisanie na orkiestrę wymaga określonych zdolności), jak i sama konwencja ilustracyjna (np. brak scoringu jazzowego, improwizacji - do pewnego momentu). Dlatego w muzyce Złotej Ery nie znajdzie się za bardzo kompozytorskiej fuszerki, nieudolnych orkiestracji, czy tematów opartych na progresji kilku najbanalniejszych akordów (pozdrowienia dla Steve'a Jablonsky'ego), które w 5 minut mógłby napisać nastolatek z gitarą. Oczywiście odrębną kwestią jest percepcja współczesnego odbiorcy, ale jednemu nie da się zaprzeczyć: ta muzyka była po prostu lepiej napisana niż sporo materiału, jaki dzisiaj rodzi się w Hollywood (i nie tylko). I nawet golden age'owe filmy z kategorii guilty pleasure, ówczesne odpowiedniki odmóżdżających blockbusterów, miały muzykę, która była "guilty pleasure", ale która jednocześnie była profesjonalnie napisana. To mi się zawsze w Złotej Erze podobało.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#22 Post autor: kiedyśgrześ » pt kwie 05, 2013 00:10 am

Wawrzyniec pisze:A czy Debussy, kurde to Golden Age, czy jak Mozarta go rejectowali :roll: Toż ja nie piszę, że wcześniej takiej muzyki w ogóle nie było! Ale my tutaj rozmawiamy o MUZYCE FILMOWEJ i GOLDEN AGE'u. A nie ogólnie z muzyką klasyczną włącznie. Wybacz, ale skoczyło mi ciśnienie.
a dlaczego się ograniczać do ograniczenia do muzyki filmowej, przecież można... zresztą nieważne, w tym Golden Ageu to oni tam jeszcze tematy miłosne w partyturach zazwyczaj mieli, takie z walącymi kotłami i waltorniami zagłuszonymi puzonami i organami, a co, jak Golden to Golden :P
Obrazek

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#23 Post autor: kiedyśgrześ » pt kwie 05, 2013 00:52 am

a jeszcze, jak jutro znajdę wenę to opiszę, jak się w praktyce zaprzyjaźnić z Goldenem na przykładzie konkretnym, w opowieści wezmą udział: Krokodyl, Judasz, Piorun, Marek i Michael Douglas :P

a teraz się biorę za robotę
Obrazek

Mefisto

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#24 Post autor: Mefisto » pt kwie 05, 2013 03:26 am

Wawrzyniec pisze:Czym innym jest czerpanie, a czym innym czysty GOLDEN AGE. Gdyż nikt mi nie powie, że Williams brzmi jak GOLDEN AGE. Oczywiście to moje subiektywne odczucie podparte wyłącznie moimi doznaniami z muzyką Williamsa, ale u niego nigdy nie czuję się przytłoczony. Weźmy więc te "Gwiezdne wojny", gdyż wokół nich sporo się ostatnio na forum kręci.
Score jak najbardziej utrzymany w duchu GOLDEN Age'u, ale nie jest to kalka. I np. weźcie sobie większość ilustracji jakie towarzyszą na Tatooine. Williams potrafi się wyciszyć. Weźmy wybitne "Binary Sunset": Oczywiście scena, kiedy pięknie wchodzi cała orkiestra może być uznana za jak z GOLDEN AGE'u, ale Williams nie cały czas operuje w niej aż tak potężnym brzmieniem. Ładnie delikatnie wprowadza klimat, potem eksplozja i znowu delikatnie i pięknie operujemy tematem. To może być moje błędne przeświadczenie o GOLDE AGE'u, ale niestety u mnie wyrobiło się przekonanie, że ta muzyka zawsze, ZAWSZE musi brzmieć WIELCE.
A więc wyrobiłeś sobie błędne wrażenie. Golden Age owszem, charakteryzuje się nadmiernym rozbuchaniem i przepychem, ale głównie dlatego, że na takie rozbuchanie pozwalały mu filmy - olbrzymie, głośne, pełne bitew, statystów i epickich momentów, których raczej nie zilustrowałbyś lirą albo, jak dziś, elektroniką. Bynajmniej jednak w takim Ben-Hurze nie brakuje lżejszych tematów i tego "wyciszenia", także nie demonizuj tego w drugą stronę.

http://www.youtube.com/watch?v=bNwBDmI0ShQ
http://www.youtube.com/watch?v=pBGgMpqXqPw
http://www.youtube.com/watch?v=ks3Oh7bX5s8
http://www.youtube.com/watch?v=Mc_FiNsmLxw
http://www.youtube.com/watch?v=61p-cD1rquE
http://www.youtube.com/watch?v=ztnXt6Vwv4s
http://www.youtube.com/watch?v=TDnH4QiZBqc

I przestań też chwalić znowu na potęgę Williamsa, bo jego SW niczym specjalnym od Golden Age'u się nie różnią i tam, gdzie można napierdalać, to Williams to robi. Różnica jest więc żadna, poza kolejnym chwaleniem swojego konika.

Poza tym to, co napisał Łachu - wtedy wielka orkiestra była standardem, to i się z tego korzystało. A dziś jak ktoś sobie dopierdoli 60 muzyków, to już wielkie nagranie się z tego robi, a budżet rośnie. Stąd m.in. nazwa "Golden", gdyż był to złoty okres pełnoorkiestrowych, potężnych (i zgoda, że często przytłaczających obraz) tematów, które do dzisiaj szumią w głowie. Trudno więc tego nie doceniać, tym bardziej, że rozpisać takie momenty nie było łatwo - nie to co dziś, że jedni zmiksują sobie bibliotekę sampli i mają ost, a inni popierdzą sobie na banjo i zgarniają Oscara. Przydałoby się więc trochę pokory.

hp_gof

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#25 Post autor: hp_gof » pt kwie 05, 2013 09:54 am

Moje pytanie: kiedy pojawił się termin Golden Age? Kiedy zaczęto go używać i kiedy (mniej więcej) wyznaczono początek i koniec złotego ery (powtarzam: kiedy wyznaczono/ustalono te daty, a nie jakie to są daty, bo to już w pierwszym poście jest napisane).
I czy istnieją jakieś ciekawe opracowania/artykuły na temat tego okresu (w dowolnym języku)?

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#26 Post autor: Marek Łach » pt kwie 05, 2013 10:43 am

Tak jak Mefisto nawiążę teraz do drugiej wątpliwości Wawrzyńca, tj. przepychu GA. To prawda, że Złota Era miała sporo nieumiarkowania, ale nie jest też prawdą, że nie da się w niej odnaleźć skromnych, introwertycznych, delikatnych utworów. Ja sam zresztą w czasach swojej fascynacji GA najbardziej lubiłem doszukiwać się właśnie takich niepozornych perełek, które przeczą stereotypowemu obrazowi epoki.

Na tapetę weźmy Alfreda Newmana. Pierwsze przykłady to biblijne widowisko (!) The Robe:
http://www.youtube.com/watch?v=3_HReJV15z4 - temat miłosny w 2:45; słychać chyba, jak bardzo to odbiega od ekspresji np. Gone with the wind. Ta melodia i aranż chyba bez problemu mogłaby trafić do filmu z lat 70 czy nawet 80 (The Wind and the Lion czy Jane Eyre mają, dla przykładu, dużo bardziej ekspresyjną lirykę!).
http://www.youtube.com/watch?v=Iv31Ryl-7_k - odrobina subtelnego etnicznego podkładu
http://www.youtube.com/watch?v=fd9_UwQiAUU - tutaj z kolei praca chóralna i underscoring mają bardzo rewolucyjny charakter i stanowią bardzo wysublimowany komentarz do ekranowych wydarzeń (wejście tematu przewodniego w kadrze "cienia Chrystusa" to moim zdaniem jedna z najlepszych ilustracji scenicznych, jakie wydał na świat Hollywood)
http://www.youtube.com/watch?v=_ParllFXOBw - tu również na wskroś nowoczesna ilustracja Golgoty, w której jest klimat, atmosfera, ale ani na moment nie czuć przepychu (a cały czas mówimy o biblijnej superprodukcji z tamtych czasów) - zresztą każdy fan Williamsa w The Robe usłyszy sporo rzeczy, które wpłynęły na JW, zwłaszcza na biblijne akcenty w Indianie Jones

W podobnym klimacie i ekspresji - Dawid i Betszeba:
http://www.youtube.com/watch?v=tLw7XXjR13Q - nie powiedziałbym, że Binary Sunset czy Yoda's Theme przewyższają delikatnością taką lirykę.

Idźmy dalej. Na przykład nie wydaje mi się, żeby poniższa muzyka w jakikolwiek sposób odbiegała od ekspresji i subtelności dokonań Williamsa z przełomu lat 70 i 80 - powiedziałbym nawet, że liryka newmanowska tutaj jest subtelniejsza od np. Marion's Theme. Oczywiście pomijając fanfarowy anons, związany z wytwórnią.
http://www.youtube.com/watch?v=qn1fmxGIpGk - The Diary of Anne Frank
http://www.youtube.com/watch?v=sQn50nmt4mA - Wuthering Heights (rok 1939!! czyli daleko jeszcze do schyłku GA); poza tym, że smyczki mają klasyczne "newmanowskie" brzmienie, to przecież subtelnością nie odbiega to specjalnie od dokonań Williamsa, Barry'ego czy Goldsmitha z lat 70.

No i wreszcie, choć film jest z 1965, czyli formalnie nie przynależy do GA, to stylistyka Newmana jest tu tylko przedłużeniem tego, co robił przez całą swoją karierę:
http://www.youtube.com/watch?v=3Bn2jsmhK54
http://www.youtube.com/watch?v=XT7nk0s0ZlM - takiej subtelności, refleksyjności i skupienia jak w obu powyższych kawałkach często trudno doświadczyć nawet we współczesnych ścieżkach biblijnych.

Muzyka pochodzi od gościa, który ze względu na swoje stanowisko trząsł całym muzycznym Golden Agem. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiadomo, jeśli GA oceniać się będzie tylko przez pryzmat archaicznych Steinerów, neoromantycznych fresków Korngolda, czy fanfar i marszów Rózsy, to modernistycznej subtelności się tam nie znajdzie. Ale nie trzeba wcale kopać głęboko, by się jej doszukać w epoce. Powyżej wrzuciłem tylko ułamek twórczości zaledwie jednego kompozytora. A Waxman, Friedhofer, North, HERRMANN?

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#27 Post autor: Koper » pt kwie 05, 2013 11:51 am

Teraz czekam jakich to Wawrzek użyje argumentów by nam zamydlić oczy, że jest inny powód dla którego go to nie rusza, niż brak nazwiska Williams. ;)
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#28 Post autor: Wawrzyniec » pt kwie 05, 2013 12:46 pm

Mefisto pisze:Przydałoby się więc trochę pokory.
Oho. :roll: I na co mi było zakładać ten temat. :roll: Teraz wyjdzie na to, że nie jestem hejterem Golden Age'u i nie potrafię docenić wielkich orkiestr i wolę od nich samplowaną muzykę. :roll: Toż przecież taką wiedzę mam co to był Golden Age i te filmy widziałem i wiem, że rozmach, epickość, trylion statystów itd. To są oczywistości, które każde dziecko wie.

Na razie zostałem zmiażdżony argumentacją i nie mam żadnych kontrargumentów, najmocniej przepraszam.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26547
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#29 Post autor: Koper » pt kwie 05, 2013 12:48 pm

Oczywiście. Zamiast przesłuchać utwory od Marka czy Mefiego, samobiczowanie i "najmocniej przepraszam" no i jedziemy z "Oblivion" na głośnikach. :P
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14344
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: GOLDEN AGE - merytorycznie profesjonalnie fachowy temat

#30 Post autor: lis23 » pt kwie 05, 2013 14:14 pm

To, co już słuchałem / od wczoraj ;) / z GA jest fajne, ale ma też w sobie coś archaicznego, coś, co trąci myszką ( podobnie, jak muzyka do animacji Disneya z lat40-60 - tych ), nawet jeszcze w latach 70 - tych i 80 - tych powstawały prace, które taką myszką trącą / choć to już nie jest za pewne GA /, moje pytanie; kiedy muzyka filmowa stała się taka ... hmmm ... bardziej płynna, spójna / chodzi mi o lata 90- te / i dlaczego - ba, czy w ogóle się taka stała?, czy różni się czymś od tej z lat minionych?.
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

ODPOWIEDZ