O rety przecież nie napisałem, że Golden Age jest do niczego i nie odegrał żadnej roli dla muzyki filmowej.

Mimo, że nie podchodzę tak bezkrytycznie w samych ochach i achach do tej epoki.
Ale nie uwłaczając, znam to forum i podobne dyskusje już na tyle dobrze, że jestem w stanie przewidzieć czym się skończy TOP pt. "Najlepsi/Najważniejsi Kompozytorzy Muzyki Filmowej". I nie chodzi mi tutaj o offtop, prowokacje, czy fakt, że użytkownicy zaczną wypisywać Williams, Zimmera i Tylera. Toż jest pewne, że powstanie grupka czterech, może pięciu osób, którzy będą posiadali wystarczającą odpowiednią wiedzę, albo będę zainteresowani aby pisać. A reszta zostanie uznana za ignorantów, którzy zatrzymali się w edukacji na drugiej klasie szkoły podstawowej.
Ale z mojej strony proszę bardzo zakładajcie takie tematy, rozpoczynajcie fachową dyskusję, ciekawość mnie zżera co z tego wyjdzie? A zapewne wyjdzie płacz, kłótnia, wycieczki osobiste i zgrzytanie zębów.
@Wojtek oczywiście, że Morricone i Zimmer też spopularyzowali gatunek. Ale kiedy Williams stworzył "Gwiezdne wojny" w 1977 roku, to Zimmer jeszcze nie był o dziwo znany, a i kult Morricone trochę później się zaczął.
Dziękuję za uwagę i za udział w głosowaniu, plus głosuję za policzenie punktów.