HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Ja tutaj wypiszę, co wiem na temat tego score'u:
Po pierwsze, ponoć (Hans mi tak mówił, ale zobaczymy w praniu), nie jest to score syntezatorowy. Oczywiście, nie znaczy to (Hans i coś takiego? Nie sądzę, by na tym etapie i przy tych zainteresowaniach, jakie ma teraz muzycznie, walnąłby Piratów 3), że w ogóle nie będzie elektroniki.
Martin Tillman powiedział, że pozwolono mu bardzo dużo improwizować i zawsze to bardzo lubił.
Ilość pomagierów wynosi 4, jak na razie, tylko tyle wie mój kumpel. Co mi się podoba i nie podoba w tej liście? Podoba mi się brak Margesona, w tej chwili chyba najgorszego człowieka w RCP (nawet gorszy od Ramina, biorąc pod uwagę, że gość pracował nad Piratami 4, Sherlockiem 2 i bodaj Rango; Tyler chyba nie dał mu dość wolności, dzięki Bogu). Nie podoba mi się obecność Zanellego, który jest jednym z gorszych w RCP, choć nie tak, jak Margeson. Atli mnie nie boli, a nawet mnie ucieszy, jeśli jest tam coś na chór, bo z niewielu rzeczy, jakie umie, to na chór pisze ładnie. Kawczynskiego i Mazzaro polubią pewnie fani Lorne'a Balfe'a. Balfe zarzeka się, że w ogóle nie pracował przy Man of Steel, choć zarzekał się też przy Rush, a okazało się, że kilka rzeczy zrobił.
Adam powiedział o dwóch albumach, o których nic nie wiem, ale sądząc po cenach będzie 1 CD i 2 CD.
Zimmer dobrze się bawił przy tym projekcie, więc być może spróbował czegoś, co chciał od jakiegoś czasu zrobić. Informacjom od niego, że próbował coś nowego zrobić, nie bardzo wierzę. Przynajmniej ja, bo on pewnie tak. Z tym że warto zaznaczyć, to, że Hans twierdzi, że zrobił coś, czego nie było wcześniej, należy wiązać nie z muzyką filmową jako taką, a raczej z nim samym, a i to niekoniecznie (subtelnie przytoczę fakt dla tych, którzy znają i nie znają suity Bane'a - niektóre dysonanse w tej oryginalnej suicie wracają do tych bardziej "awangardowych" momentów Backdraft, które słychać nawet w albumowym Burn It All).
Po pierwsze, ponoć (Hans mi tak mówił, ale zobaczymy w praniu), nie jest to score syntezatorowy. Oczywiście, nie znaczy to (Hans i coś takiego? Nie sądzę, by na tym etapie i przy tych zainteresowaniach, jakie ma teraz muzycznie, walnąłby Piratów 3), że w ogóle nie będzie elektroniki.
Martin Tillman powiedział, że pozwolono mu bardzo dużo improwizować i zawsze to bardzo lubił.
Ilość pomagierów wynosi 4, jak na razie, tylko tyle wie mój kumpel. Co mi się podoba i nie podoba w tej liście? Podoba mi się brak Margesona, w tej chwili chyba najgorszego człowieka w RCP (nawet gorszy od Ramina, biorąc pod uwagę, że gość pracował nad Piratami 4, Sherlockiem 2 i bodaj Rango; Tyler chyba nie dał mu dość wolności, dzięki Bogu). Nie podoba mi się obecność Zanellego, który jest jednym z gorszych w RCP, choć nie tak, jak Margeson. Atli mnie nie boli, a nawet mnie ucieszy, jeśli jest tam coś na chór, bo z niewielu rzeczy, jakie umie, to na chór pisze ładnie. Kawczynskiego i Mazzaro polubią pewnie fani Lorne'a Balfe'a. Balfe zarzeka się, że w ogóle nie pracował przy Man of Steel, choć zarzekał się też przy Rush, a okazało się, że kilka rzeczy zrobił.
Adam powiedział o dwóch albumach, o których nic nie wiem, ale sądząc po cenach będzie 1 CD i 2 CD.
Zimmer dobrze się bawił przy tym projekcie, więc być może spróbował czegoś, co chciał od jakiegoś czasu zrobić. Informacjom od niego, że próbował coś nowego zrobić, nie bardzo wierzę. Przynajmniej ja, bo on pewnie tak. Z tym że warto zaznaczyć, to, że Hans twierdzi, że zrobił coś, czego nie było wcześniej, należy wiązać nie z muzyką filmową jako taką, a raczej z nim samym, a i to niekoniecznie (subtelnie przytoczę fakt dla tych, którzy znają i nie znają suity Bane'a - niektóre dysonanse w tej oryginalnej suicie wracają do tych bardziej "awangardowych" momentów Backdraft, które słychać nawet w albumowym Burn It All).
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26571
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Zimmer się zajebiście bawił przy Sherlocku. Efekt znamy.Paweł Stroiński pisze:Zimmer dobrze się bawił przy tym projekcie
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Koper pisze:Zimmer się też zajebiście bawił przy Sherlocku. Efekt znamy.



NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
No, tu mu, mam nadzieję, nie odpierdoliłoKoper pisze:Zimmer się zajebiście bawił przy Sherlocku. Efekt znamy.Paweł Stroiński pisze:Zimmer dobrze się bawił przy tym projekcie

Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Sherlock 1 byl jeszcze spoko. Slychac bylo jakis tam pomysl na muzyke.
w przeciwienstwie do dwojki.....
Ja sie tylko obawiam, ze przy Man of Steel, Snyder nie bedzie mial wiekszych wymagan co do muzyki i sie mistrzunio rozleniwi.
w przeciwienstwie do dwojki.....
Ja sie tylko obawiam, ze przy Man of Steel, Snyder nie bedzie mial wiekszych wymagan co do muzyki i sie mistrzunio rozleniwi.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Zimmer to obawiam siię przypadek kogoś, w kim reżyserzy z małymi wyjątkami są tak zachwyceni, że przecież HANSOWI ZIMMEROWI nie powiedzą, co ma robić (choć on twierdzi, że lubi dyskusje z reżyserami, patrz mój wywiad z nim). A w tym momencie może trochę powariować. Na 99% taki był casus Sherlocka 2 - Hansa zostawionego samemu sobie po małej traumie, więc po prostu wyrzucił ten score z siebie bez ładu i składu...
Mówi, że całą suitę Bane'a napisał w dużej mierze po to, by ochłonąć po gównie, jakim byli Piraci 4, chyba po prostu po to, by jeszcze uwierzyć, że cokolwiek jeszcze potrafi...
Mówi, że całą suitę Bane'a napisał w dużej mierze po to, by ochłonąć po gównie, jakim byli Piraci 4, chyba po prostu po to, by jeszcze uwierzyć, że cokolwiek jeszcze potrafi...
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
A gdzie się podział mój komunikat obrazkowy
przecież był jak najbardziej na temat, wklejam jeszcze raz z nadzieją na rozpatrzenie i wywołanie dyskusji

no mi informacja o tym, że Tillman nie trzymał się 100 metrów od tego projektu z daleka, a nawet się dobrze bawił i miał luz mówi o nadchodzącej "apokalipsie" bardzo dużo


no mi informacja o tym, że Tillman nie trzymał się 100 metrów od tego projektu z daleka, a nawet się dobrze bawił i miał luz mówi o nadchodzącej "apokalipsie" bardzo dużo

- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
ehh, no i nikt nie podyskutuje na temat wpływu wiolonczeli na brzmienie Hansa przez ostatnią dekadę, każdy mój poważny post się tak kończy



- qnebra
- Zdobywca Oscara
- Posty: 3253
- Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
- Lokalizacja: Zadupie Mordoru
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Wiolonczela jest jednym z instrumentów wchodzących w skład sekcji smyczkowej orkiestry symfonicznej. Zazwyczaj zagłuszana dęciakami.kiedyśgrześ pisze:ehh, no i nikt nie podyskutuje na temat wpływu wiolonczeli na brzmienie Hansa przez ostatnią dekadę, każdy mój poważny post się tak kończy![]()
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Tymczasem u Hansa jest to niejednokrotnie instrument wiodący, najczęstszy nosiciel słynnych ostinat i w sumie jedyne pole do eksperymentów, dodatkowo orkiestrę symfoniczną w pełnym składzie to Hansu ostatnio widział chyba podczas współpracy z Walker, a to i tak w najmniejszym możliwym składzie zalaną syntetykami
Jeśli już coś wyróżnia brzmienie RPC spośród innych brzmień, to po pierwsze nadekspozycja właśnie wiolonczel, po drugie traktowanie innych sekcji z tą samą manierą, krótka skala zazwyczaj i brak kontrapunktu między sekcjami, ewentualnie bardzo „tani” ten kontrapunkt. Tak mniej więcej to widzę, co nie oznacza, że dobrze widzę 
ps. aha, niech specjaliści od muzy nie wahają się po mnie po jechać, przecież ja się w ogóle na tym nie znam


ps. aha, niech specjaliści od muzy nie wahają się po mnie po jechać, przecież ja się w ogóle na tym nie znam

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Zależy od ścieżki. Dla Hansa od początku wiolonczela jest bardzo ważnym instrumentem w całej orkiestrze, przecież już Backdraft w muzyce z pogrzebu ma solówki. On bardzo to lubi, ja do pewnego czasu też lubiłem, bo często wiolonczele miały u niego najpiękniejsze melodie (Death of the First Born chociażby z Księcia Egiptu). Nie bardzo rozumiem, o czym chcesz dyskutować, bo jeśli twierdzisz, że wiolonczele ciągną ostinata, to trudno się z tym nie zgodzić.kiedyśgrześ pisze:Tymczasem u Hansa jest to niejednokrotnie instrument wiodący, najczęstszy nosiciel słynnych ostinat i w sumie jedyne pole do eksperymentów, dodatkowo orkiestrę symfoniczną w pełnym składzie to Hansu ostatnio widział chyba podczas współpracy z Walker, a to i tak w najmniejszym możliwym składzie zalaną syntetykamiJeśli już coś wyróżnia brzmienie RPC spośród innych brzmień, to po pierwsze nadekspozycja właśnie wiolonczel, po drugie traktowanie innych sekcji z tą samą manierą, krótka skala zazwyczaj i brak kontrapunktu między sekcjami, ewentualnie bardzo „tani” ten kontrapunkt. Tak mniej więcej to widzę, co nie oznacza, że dobrze widzę
Najsłynniejsza wiolonczelowa partia w karierze Hansa to oczywiście początkowa syrena Why So Serious, wykonana na klasycznym dla Tillmana elektrycznym brzmieniu, w tym przypadku wręcz napakowana efektem distortion (nie wiem, jak to dokładnie przełożyć na polski), przez co brzmi w sposób wyjątkowo odrealniony i dlatego tak uderza. Tillman to w ogóle jazzman, więc fajnie, że mógł improwizować, zawsze ceniłem te partie. Ciekawe, że w ostatnich trzech latach Hans preferował Tinę Guo (świetna wiolonczelistka, fajna, dość zwariowana dziewczyna, czasem się do siebie odezwiemy na Skype), a Tillman wrócił teraz.
Na razie, nie wiedząc, o co ci dokładnie chodzi, nie jestem w stanie powiedzieć wiele więcej.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Chodzi mi o to, że w Backdraft, czy K2 wiolonczela robi w orkiestrze w sposób klasyczny, jeśli wychodzi solo to też nie odbiega od maniery wykonawczej znanej z koncertów, ponownie klasycznych, pierwszy raz to się zmienia w The Fun, wtedy pojawiają się zalążki nowego brzmienia, wtedy pojawia się „Apokalipsa” - Apocalyptica
wiolonczela na rockowo, jak mniemam pierwsze spotkanie muzyczne Hansa z Tillmanem i tak już zostało 


- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9373
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
The Fan? 
Nie zapomnij jednak, że Tillmanowi zdarzyło się grać też dla Hansa bardzo klasycznie (Spanglish i Hannibal), więc to nie jest do końca takie proste, ale generalnie masz po części rację. Tillman jest po to, by dodać trochę mrocznego i ostrzejszego brzmienia.
Najfajniej by było, gdyby Hans połączył wiolonczelę w sensie klasycznym z wiolonczelą typowo Tillmanowską. I to w pełnej unisonie. Wyszłoby to arcyciekawie. Tina Guo ma też tendencję do takich fajnych "awangardowych" (w sensie nie typowo klasycznych, nie mówię tutaj o sonoryzmie, aleatoryzmie czy czymś takim) zagrań, ona to bardzo lubi, zresztą sama ma wrażliwość metalowca (chociaż też i pisze ambient, ale jak odstawi elektryczną wiolonczelę to się bawi ostro).
Ciekawy jest także fakt, że Tillman grał na Pasji Debneya... i chyba można to rozpoznać.

Nie zapomnij jednak, że Tillmanowi zdarzyło się grać też dla Hansa bardzo klasycznie (Spanglish i Hannibal), więc to nie jest do końca takie proste, ale generalnie masz po części rację. Tillman jest po to, by dodać trochę mrocznego i ostrzejszego brzmienia.
Najfajniej by było, gdyby Hans połączył wiolonczelę w sensie klasycznym z wiolonczelą typowo Tillmanowską. I to w pełnej unisonie. Wyszłoby to arcyciekawie. Tina Guo ma też tendencję do takich fajnych "awangardowych" (w sensie nie typowo klasycznych, nie mówię tutaj o sonoryzmie, aleatoryzmie czy czymś takim) zagrań, ona to bardzo lubi, zresztą sama ma wrażliwość metalowca (chociaż też i pisze ambient, ale jak odstawi elektryczną wiolonczelę to się bawi ostro).
Ciekawy jest także fakt, że Tillman grał na Pasji Debneya... i chyba można to rozpoznać.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26571
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - MAN OF STEEL (2013)
Ale czy
to rzeczywiście jest ten główny- pierwszy wyróżnik stylu RCP? O ile w ogóle można generalizowąć, że jet to tak ważnym wyróżnikiem stylistyki RCP i nie mam tu na myśli Hansa samego, ale jego pomagierów: wszelkich Orvarssonów, Raminów, Zanellich, Jablów i Jackmanów... Paweł?kiedyśgrześ pisze:Jeśli już coś wyróżnia brzmienie RPC spośród innych brzmień, to po pierwsze nadekspozycja właśnie wiolonczel
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński