CO OSTATNIO OGLĄDALIŚCIE?

[Koper]

Akurat mnie końcówka Frankenweenie zmęczyła raczej. Już za dużo tych stworów. Ale jeszcze to wszystko bym przeżył, gdyby z finału cokolwiek wynikało. A mam wrażenie, że nawet klasycznego morału dla dzieciaków zabrakło, zresztą większość wątków sprawia wrażenie ostatecznie niewykończonych (relacje z kolegami, z tą dziewczyną, co śpiewała na "jarmarku", kwestia jak daleko można się posunąć w eksperymentach etc.). Filmowy Frankenweenie jest trochę jak score Burtona doń - niby to fajne, ładne, ale wiemy, że twórca w przeszłości z podobnych elementów znacznie ciekawsze dzieła konstruował.

Looper - jest to trochę pretensjonalne niestety, ja w sumie nie oczekiwałem nie wiedzieć jakiego geniuszu, więc rozczarowanie wielkie nie było, niemniej żeby chociaż w tych podróżach w czasie logika była, a niestety był z tym kłopot. Choćby hiszpańskie Zbrodnie czasu w tym względzie kładą Loppera na łopatki.

[Wawrzyniec]

Ja niestety na "Loopera" zbyt mocno się najarałem i potem przyszedł zawód. Zresztą Looper skłonił mnie do refleksji, że nie ma nic gorszego dla filmu S.F. jak farma. Już "War of the Worlds" farma położyła, tak i tutaj wraz z farmą siada całe tempo.
Autorzy i scenopisarze fantastyki moja rada: Strzeżcie się farm

[Koper]

E, Crittersy były na farmie i dawały radę.

[ravaell]

Frankenweenie jest dla mnie po prostu burtonowską satyrą z ładnym, dziecięcym przesłaniem - jednak nie powiedziałbym, że z finału nic nie wynikało. Było to po prostu granie kontrastami i przyzwyczajeniami widzów, imo to jedna z najlepszych humorystycznych scen roku.

[Koper]

Jak dla mnie właśnie za bardzo tego przesłania tam nie było. Niby można wyciągnąć jakiś morał o pogodzeniu ze śmiercią, a pół minuty później piesek znów jest ożywiony, więc chyba jednak morał nie ma zastosowania.

PS: Krótkometrażówka z lat 80. była fajniejsza. I jak dobrze pamiętam, grał tam Bastian z "Niekończącej się opowieści".

[ravaell]

Podobnie właśnie napisałem w recenzji - to przesłanie o miłości przezwyciężającej bariery śmierci jest nie dość, że infantylne, to jeszcze to krok w tył w stosunku do złotego wieku animacji.

A krótkometrażówkę trzeba w końcu obejrzeć, chociaż jesteś jedyną osobą, która ceni ją bardziej od najnowszego filmu Burtona

Filmowy Frankenweenie jest trochę jak score Burtona doń - niby to fajne, ładne, ale wiemy, że twórca w przeszłości z podobnych elementów znacznie ciekawsze dzieła konstruował.

Chyba pomyliło Ci się z innym panem, który niestety skończył się parę lat temu

[Koper]

Jak score Elfmana miało być oczywiście, ale mam wrażenie, że forma i reżysera, i kompozytora jakoś są powiązane ze sobą.

[ravaell]

Recenzja "Piety" Kim Ki-Duka oraz "Hotelu Transylwania":

Pieta: http://www.zissou.pl/pieta.html
Hotel Transylwania: http://www.zissou.pl/hotel-transylwania.html

[Koper]

Aż tak bym tego "Hotelu Transylwania" nie wychwalał. Niby można tam się doszukać ambitniejszych tonów ale jakoś to ginie w tym dość nudnym wątku "wielkiej miłości" nastoletniej córki Draculi i młodego turysty. Poza tym szkoda Tartakovsky'ego, że stworzył kolejne komputerowe 3D, a patrząc na "Samuraja Jacka" widać, że gościa stać na coś ciekawszego, zwłaszcza w formie. Zresztą jak piękne szkice koncepcyjne były wykonane do "Hotelu Transylvania" (pokazywane przy end creditsach) - szkoda, że Amerykanie nie mogą jak Japończycy kręcić tradycyjnych animacji.

[ravaell]

Pod względem formalnym Hotel był oczywiście ogromnie biedny w stosunku do takich zeszłorocznych perełek, jak Piraci czy Ralph Demolka, jednak oglądało się go rewelacyjnie i bez tej cząstki zażenowania, która unosiła się nad ParaNormanem. Bardzo ciekawie Tartakowsky wyreżyserował też niektóre sceny, jak przykładowo ta z latającymi stołami, chociaż muszę się z Tobą w całej rozciągłości zgodzić, iż szybko powinien wrócić do klasycznie rysowanych animacji. Powinna ogólnie powstać, według mnie, jakaś większa wytwórnia filmowa, która przejęłaby pałeczkę po wycofującym się z tego typu produkcji Disneyu. Pożyjemy, zobaczymy.

[Koper]

Ja tam nie miałem zażenowania z ParaNormana, który audiowizualnie miażdży Hotel kompletnie, za to nie widziałem nic rewelacyjnego w rapujących monstrach w Hotelu.

[ravaell]

Akurat rap to dla mnie najlepsza scena filmu

[Paweł Stroiński]

DZIEŃ D

Rosyjska wersja Commando. Całkiem zabawna i fajna, choć onelinery Arnolda lepsze. I, myślałem, że tego nigdy nie powiem...

Score Hornera też.

[Adam]

nie słyszałem o tym, to jakaś nowośc?

[Paweł Stroiński]

Ma to 5 lat i dzisiaj leciało w TVP