
HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
brakuje tu tyko Armii Wyzwolenia Kobiet z Więzienia pod dowództwem nieugiętej prof Środy 

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Horner nie oddał 90% scoru BalfowiPaweł Stroiński pisze:Ale w odróżnieniu od Hornera, nie kopiował nuta w nutę.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Nie dowiemy się, komu.Koper pisze:Horner nie oddał 90% scoru BalfowiPaweł Stroiński pisze:Ale w odróżnieniu od Hornera, nie kopiował nuta w nutę.
Tak, tak, Horner też używa ghostwriterów. Troja miała kilkunastu na przykład.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
W lewym narożniku o wadze jednego Oscara HANS ZIMMER! W prawym narożniku o wadze dwóch Oscarów JAMES HORNER!
Naprawdę?
Czy to ważne kto ile ma pomagierów, ile skopiował itd. I teraz będziemy sobie Zimmera z Hornerem porównywać. Przecież nie to jest najważniejsze, tylko jak dana muzyka brzmi i się sprawuje w obrazie.
Naprawdę?

#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Nie byłoby ważne, gdybyś był fanem danego soundtracku, więc wtedy to naprawdę mogłoby go pisać i 100 osób. Ale skoro jesteś fanem danego kompozytora, to wypadałoby wiedzieć, jaka część muzyki to naprawdę jego zasługa, a jak pomocników, jaka jest oryginalna, a jaka skopiowana itd.Wawrzyniec pisze:Naprawdę?Czy to ważne kto ile ma pomagierów, ile skopiował itd. I teraz będziemy sobie Zimmera z Hornerem porównywać. Przecież nie to jest najważniejsze, tylko jak dana muzyka brzmi i się sprawuje w obrazie.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Zgadzam się z Wojtkiem.
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Ja się z Tobą zgadzam, mnie tam mało obchodzi, kto i ile pomagał, zwykła ciekawostka i tyle. Tylko to działa oczywiście w dwie strony, jak wyjdzie jakiś np. dobry score Hansa to nie obchodzi mnie zbytnio, czy najlepsze rzeczy robił Hans, Balfe czy Zbigu z Centralnego i tak wszystkie propsy idą na konto Hansa i tak samo jak będzie magakupa to mnie mało obchodzi, że np. Hansa dupa bolała i cały score zrobił właśnie Balfe ze Zbigniewem i paroma cyganami.Wawrzyniec pisze:Zdziwiłbym się gdyby ktoś się ze mną zgodzić.
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
amen. szkoda tylko że co po niektórzy tutaj bardzo ochoczo podpinają sukcesy opisane w pierwszej części Templarowej wypowiedzi, a w przypadku ostatnich 2 zdań to już tak do serca sobie nie biorą i przemilczająTemplar pisze:Tylko to działa oczywiście w dwie strony, jak wyjdzie jakiś np. dobry score Hansa to nie obchodzi mnie zbytnio, czy najlepsze rzeczy robił Hans, Balfe czy Zbigu z Centralnego i tak wszystkie propsy idą na konto Hansa i tak samo jak będzie magakupa to mnie mało obchodzi, że np. Hansa dupa bolała i cały score zrobił właśnie Balfe ze Zbigniewem i paroma cyganami.

#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Bo to działa tak: Jak Hansu podpisze się pod dobrym scorem, to zaraz są tłumaczenia, że przecież każdy ma pomagierów i ghostwriterów, że Hans wykonał lwią część roboty, że wszystkie główne koncepty jego itp. Ale jak podpisze się pod kupą, to zawsze Hansu olał projekt i dał ghostwriterom, napisał tylko 5 minut a resztę robił Balfe ze sprzątaczką z parteru itp. itd. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
No, zależy 
Tłumaczyć tak się da... dwa score'y. Piratów 4, gdzie Hans totalnie zlał temp-trackowany score i napisał półtorej minuty i, jak ktoś bardzo nie lubi, Pearl Harbor, w którym i tak nawet zrobił więcej, tylko, o ile mi wiadomo, nawet nie bardzo się do tego przyznał w oficjalnej liście cue sheeta.
Jak wyjdzie gówno pod nazwiskiem Hansa, to wychodzi gówno pod nazwiskiem Hansa. Czy to Sherlock 2, czy to Piraci 4, czy to Modern Warfare 2 (gdzie kumplowi się przyznał, że to nie jest to, co chciał i za mało nadzorował projekt). Po prostu to jest dzieło, za które Hans odpowiada nawet nie dlatego, że podpisał się swoim nazwiskiem na płycie, ale dlatego, że podpisał się pod nim w samym filmie (ha, powiedzmy sobie szczerze - tutaj totalnie wyrzucamy z obiegu gówienko, jakim jest Henri IV, ale taka prawda, w podpisach filmowych Zimmer jest tylko producentem score). Wrzucił gówno, niekoniecznie dobrze pasujące do filmu (a wszyscy wiemy, może poza jedną osobą na tym forum, że to się Hansowi niestety ostatnio zdarza) pod własnym nazwiskiem, więc kto ma być za to odpowiedzialny? Balfe?
Poza tym, mało kto o tym wie, ale Hans musi przyjąć kawałek napisany przez ghostwritera, więc nie jest tak, że mogą sobie pisać co chcą. Hans słucha wszystkiego, co ghostwriterzy napisali (może poza Piratami 4
), i akceptuje to albo nie. W sytuacji kawałka rejected, możliwe są dwie opcje - Balfe czy inny Djawadi piszą nowy kawałek od zera albo Hans poprawia aranżację sam. Coś takiego zdarzyło się po odrzuceniu jednego kawałka Dooleya z pierwszych Piratów - Hans napisał go sam od zera.
Więc tak, odpowiedzialny jest sam Zimmer. Tak samo, jakbyś się zorientował, że, nie wiem, 3/4 Troi napisał po trochu każdy z orkiestratorów albo że Sanders napisał Beltramiemu pół największego faila w karierze i go nie podpisał na płycie. Zwalilibyście to na Sandersa, orkiestratorów Troi czy na Hornera i Beltramiego? I znowu:
Liczy się to, co jest w czołówce FILMU, nie płyty. Same przypadki Hansa o tym świadczą. Henri IV znają wszyscy, ale ja podam przykład jednego score'u, który w dzisiejszych czasach mniej lub bardziej słusznie (zależy to od tego, jak postrzegamy ten score, choć nikt o zdrowych zmysłach raczej się nie czepia *tak bardzo* akcyjniaków Hansa z połowy lat 90., choć im więcej wsłuchuję się w Broken Arrow, Peacemakera czy nawet Crimson Tide, tym mniej cenię ten najbardziej popularny score, choć sam od niego zaczynałem) uznawany jest za kultowy. W napisach początkowych Twierdzy jako kompozytorzy podpisani są "Nick Glennie-Smith and Hans Zimmer". Potem sięgamy po płytę: Music Composed and Arranged by Nick Glennie-Smith, Hans Zimmer and Harry Gregson-Williams. W filmie HGW funkcjonuje jako additional music.
I, zresztą wiedząc, jak powstawała Twierdza, bo wielokrotnie mówił mi o tym Hybrid z prawie wszystkim znanymi (mu) szczegółami, wierzę bardziej podpisowi filmowemu. Swoją drogą, Hans chciał wycofać swoje nazwisko z filmu, ale mu Bruckheimer nie pozwolił. I nie chodzi o to, że nie był jakoś zadowolony ze swojego udziału w tym score (choć zachwycony pewnie nie jest), tylko dlatego, że miał to być samodzielny debiut Glennie-Smitha, który miał zacząć własną karierę od tego score'u... A przeżycie było dla niego tak traumatyczne, że z wyjątkiem Randalla Wallace'a NGS praktycznie nic nie robi jako kompozytor (tu i ówdzie additional dla Hansa i to w ukryciu), udzielając się głównie jako dyrygent.

Tłumaczyć tak się da... dwa score'y. Piratów 4, gdzie Hans totalnie zlał temp-trackowany score i napisał półtorej minuty i, jak ktoś bardzo nie lubi, Pearl Harbor, w którym i tak nawet zrobił więcej, tylko, o ile mi wiadomo, nawet nie bardzo się do tego przyznał w oficjalnej liście cue sheeta.
Jak wyjdzie gówno pod nazwiskiem Hansa, to wychodzi gówno pod nazwiskiem Hansa. Czy to Sherlock 2, czy to Piraci 4, czy to Modern Warfare 2 (gdzie kumplowi się przyznał, że to nie jest to, co chciał i za mało nadzorował projekt). Po prostu to jest dzieło, za które Hans odpowiada nawet nie dlatego, że podpisał się swoim nazwiskiem na płycie, ale dlatego, że podpisał się pod nim w samym filmie (ha, powiedzmy sobie szczerze - tutaj totalnie wyrzucamy z obiegu gówienko, jakim jest Henri IV, ale taka prawda, w podpisach filmowych Zimmer jest tylko producentem score). Wrzucił gówno, niekoniecznie dobrze pasujące do filmu (a wszyscy wiemy, może poza jedną osobą na tym forum, że to się Hansowi niestety ostatnio zdarza) pod własnym nazwiskiem, więc kto ma być za to odpowiedzialny? Balfe?
Poza tym, mało kto o tym wie, ale Hans musi przyjąć kawałek napisany przez ghostwritera, więc nie jest tak, że mogą sobie pisać co chcą. Hans słucha wszystkiego, co ghostwriterzy napisali (może poza Piratami 4

Więc tak, odpowiedzialny jest sam Zimmer. Tak samo, jakbyś się zorientował, że, nie wiem, 3/4 Troi napisał po trochu każdy z orkiestratorów albo że Sanders napisał Beltramiemu pół największego faila w karierze i go nie podpisał na płycie. Zwalilibyście to na Sandersa, orkiestratorów Troi czy na Hornera i Beltramiego? I znowu:
Liczy się to, co jest w czołówce FILMU, nie płyty. Same przypadki Hansa o tym świadczą. Henri IV znają wszyscy, ale ja podam przykład jednego score'u, który w dzisiejszych czasach mniej lub bardziej słusznie (zależy to od tego, jak postrzegamy ten score, choć nikt o zdrowych zmysłach raczej się nie czepia *tak bardzo* akcyjniaków Hansa z połowy lat 90., choć im więcej wsłuchuję się w Broken Arrow, Peacemakera czy nawet Crimson Tide, tym mniej cenię ten najbardziej popularny score, choć sam od niego zaczynałem) uznawany jest za kultowy. W napisach początkowych Twierdzy jako kompozytorzy podpisani są "Nick Glennie-Smith and Hans Zimmer". Potem sięgamy po płytę: Music Composed and Arranged by Nick Glennie-Smith, Hans Zimmer and Harry Gregson-Williams. W filmie HGW funkcjonuje jako additional music.
I, zresztą wiedząc, jak powstawała Twierdza, bo wielokrotnie mówił mi o tym Hybrid z prawie wszystkim znanymi (mu) szczegółami, wierzę bardziej podpisowi filmowemu. Swoją drogą, Hans chciał wycofać swoje nazwisko z filmu, ale mu Bruckheimer nie pozwolił. I nie chodzi o to, że nie był jakoś zadowolony ze swojego udziału w tym score (choć zachwycony pewnie nie jest), tylko dlatego, że miał to być samodzielny debiut Glennie-Smitha, który miał zacząć własną karierę od tego score'u... A przeżycie było dla niego tak traumatyczne, że z wyjątkiem Randalla Wallace'a NGS praktycznie nic nie robi jako kompozytor (tu i ówdzie additional dla Hansa i to w ukryciu), udzielając się głównie jako dyrygent.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
Hans, niczym dobry ojciec, każdego wysłucha, każdego przytuli, każdemu pomoże. Co dziecko zepsuje, to naprawi albo zrobi od nowa. Mój Boże, ile w tym człowieku jest dobra i troski. Czytając Pawła wypowiedzi o Zimmerze zawsze przed oczami staje mi ktoś taki jak Gregory Peck w "Zabić Drozda" - uosobienie cnót wszelakich. Zaś pracę w studio Santa Monica widzę jak na takich socrealistycznych obrazach i plakatach:Paweł Stroiński pisze:Hans słucha wszystkiego, co ghostwriterzy napisali (może poza Piratami 4), i akceptuje to albo nie. W sytuacji kawałka rejected, możliwe są dwie opcje - Balfe czy inny Djawadi piszą nowy kawałek od zera albo Hans poprawia aranżację sam. Coś takiego zdarzyło się po odrzuceniu jednego kawałka Dooleya z pierwszych Piratów - Hans napisał go sam od zera.

Guzik mnie to obchodzi, ile % napisał Sanders, albo orkiestratorzy Hornera. Kto się pod tym świadomie podpisał, ten zbiera cięgi.Koper pisze:Tak samo, jakbyś się zorientował, że, nie wiem, 3/4 Troi napisał po trochu każdy z orkiestratorów albo że Sanders napisał Beltramiemu pół największego faila w karierze i go nie podpisał na płycie. Zwalilibyście to na Sandersa, orkiestratorów Troi czy na Hornera i Beltramiego?

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
No nie aż tak 
Hans podobno bywa BARDZO nieprzyjemny w takich sytuacjach.

Hans podobno bywa BARDZO nieprzyjemny w takich sytuacjach.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
No fakt, nie aż tak, bo oni tam w 12 pracują, a efekt zazwyczaj jakby 1 robił i to na pół etatu. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER & LORNE BALFE - THE BIBLE (2013)
A nie widzisz tu żadnego związku?