Nie róbcie ze mnie jakiegoś wielkiego żałobnika, który wpisuje się w polską mentalność, martyrologię i świętowanie klęsk.
Może i brakuje mi dystansu, poczucia humoru itd. tylko akurat jeżeli chodzi o Williamsa to nie ukrywam, że jestem przewrażliwiony. Gdyż niestety jestem świadom i z pewnym strachem jak i smutkiem wyczekuję tego nieszczęsnego dnia

Dlatego też reaguję nie tak, a inaczej na wszelkiego rodzaju żarty, docinki, nawiązania, aluzje co do wieku Maestro. Przepraszam więc za zbytnią powagę i brak poczucia humoru.
Jednocześnie mógłbym prosić, aby na razie dać spokój Williamsowi i zająć się Zimmerem, oraz "Inception", które to chyba jeszcze nie ma polskiego tytułu.