
A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
14% na rottenie chyba daje Ci odpowiedź 

#FUCKVINYL
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
No ok
Aż muszę poczytać recki żeby jakieś konkrety wyłapać.

Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Powiem tak. Ze 100 razy mniejszym budżetem można było zrobić lepszy film. Wystarczyło tylko zatrudnić scenarzystę. 


- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Śmiem twierdzić, że Paweł w przerwie między obiadem a podwieczorkiem, siedząc na kiblu, by lepszą historię i dialogi wystukał. 


Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
http://www.movie-wave.net/?p=3339
Chyba wszystko się zgadza.
Chyba wszystko się zgadza.
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Bardzo interesująca recenzja
choć nie zgadzam się z oceną oryginalności ścieżki, bliżej zera myślę


choć nie zgadzam się z oceną oryginalności ścieżki, bliżej zera myślę

Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
czy ten Beltrami się kiedyś zacznie w ogóle? ino Sesje i Surfer się nadają do czegoś dla szarego zjadacza chleba...
#FUCKVINYL
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Ważne, że się Balfe i Ramin zaczęli
Beltrami to dobry twórca jakich Hollywood potrzebuje. Prawda, za dużo komponuje do gniotów, dostarczając im adekwatnych ilustracji, ale na koncie ma naprawdę wiele udanych tytułów (Mimic, I Am Dina, 3:10 to Yuma) i nie raz potrafi nawet do błahego filmu stworzyć ponadprzeciętną ilustrację. Ostatnio "The Sessions" było przecież ładne, a Soul Surfer świetne, z kolei "Don't Be Afraid of the Dark" to jedna z najlepszych muzycznych opraw horrorów ostatniego czasu. Co prawda pozostawił niesmak takimi "Scream 4", "Repo Men" czy "My Soul To Take", ale szkodliwość muzyczna takich tytułów jest znikoma i kto by do tych filmów nie usiadł, popisałby się podobnie, przecież i tak nikt tego nie zobaczy i nie usłyszy
Marco może być jedną z czołowych postaci 2013 i póki co, po "Die Hard 5" i "Warm Bodies" taką jest, a to dopiero początek, mam nadzieję udanego pochodu.


- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Siedź cicho. Miał być jeszcze przed waszym, ale zwlekałem z tekstem 


- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Właśnie próbuję obejrzeć ruskie cameo tego filmu i tak się zastanawiam, czy ja tam dobrze widzę amerykańskiego drona nad stolicą Rosji 

- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1259
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: A Good Day to Die Hard - Marco Beltrami (Luty 2013)
Nie oglądaj.
Seria "Die Hard" skończyła się na trzeciej częsci, gdy John McClane dzwoni do żony z budki telefonicznej i słyszymy potężny aranż "When Johnny Marching Home".
Tam był prawdziwy "Die Hard", tam był prawdziwy John.
4 i 5 część dla mnie nie istnieją.
"Piątka" może jest lepsza niż czwórka niemniej jednak to i tak słabizna. I to nie jest "Die Hard" z Johnem, który przypadkowo trafiał tam gdzie nie powinien - tutaj robią z niego jakiegoś cyborga. Choć przyznam, "piątkę" oglądało mi się szybko i przyjemnie - ale powtarzam - to NIE jest Die Hard! Zmienić tytuł i nazwisko głównego bohatera i ujdzie.
Seria "Die Hard" skończyła się na trzeciej częsci, gdy John McClane dzwoni do żony z budki telefonicznej i słyszymy potężny aranż "When Johnny Marching Home".
Tam był prawdziwy "Die Hard", tam był prawdziwy John.
4 i 5 część dla mnie nie istnieją.
"Piątka" może jest lepsza niż czwórka niemniej jednak to i tak słabizna. I to nie jest "Die Hard" z Johnem, który przypadkowo trafiał tam gdzie nie powinien - tutaj robią z niego jakiegoś cyborga. Choć przyznam, "piątkę" oglądało mi się szybko i przyjemnie - ale powtarzam - to NIE jest Die Hard! Zmienić tytuł i nazwisko głównego bohatera i ujdzie.