Pewnie nie miałeś zajęć z estetyki, a szkoda . Generalnie chodzi o to, że dzieła samodzielne traktuje się jako, nie pamiętam dokładnie terminu, bodaj bezinteresowne. Chodzi o to, że dzieła Mozarta i Bacha nie pełnią żadnych funkcji. Muzyka filmowa bardziej niż inne gatunki muzyki, zwłaszcza muzyka poważna, pełnią funkcje, które w dużej mierze sprowadzają się do pasowania do filmu. I tutaj te funkcje są reprezentowane przez detale zarówno aranżacji i melodyki, jak i wykonania (przede wszystkim - intensywność emocjonalna i tempo). W tej sytuacji nagrywając materiał cholernie ważna jest bliskość oryginału. Jeśli interpretację Prażan specjalista od Goldsmitha na tej stronie (bardziej niż ja!) uważa za przekłamaną, oznacza to, że Prażanie nie zrozumieli intencji kompozytora. Nie tyle zmienili z powodów artystycznych (których w przypadku muzyki filmowej poza grą z kontekstem filmowym nie ma, wszystko jest podporządkowane celowi nadrzędnemu - filmowi), co nie zrozumieli jego intencji.Koper pisze:No właśnie, tez nie rozumiem tej nagonki na Prażan. Re-rec to jakaś tam interpretacja tej muzy. Nie podoba się - nie kupuj. Proste. Tak jak różne nagrania Mozarta czy Bacha też brzmią różnie, zapewne odmienne od tego co można było usłyszeć na koncertach pod batutą kompozytorów. Rozumiem krytykę, że jest takie a takie, ale bez przesady. Jak się komuś, np. Turkowi, taka wersja podoba, to niech sobie słucha. Reszcie nikt nie broni pozostać przy oryginałach.
Notabene też żeście sobie megakult znaleźli na pomstowanie na Prażan - Hour of the Gun - jakby ktokolwiek poza garstką fanbojów Goldsmitha jeszcze to w ogóle pamiętał.
Nie uważam się za fanboja Goldsmitha, a akurat temat z Hour of the Gun bardzo dobrze znam, bo to był pierwszy (i przez długi czas jedyny) western Jerry'ego jaki znałem. Do tematu w tej wersji, z której jest klip często wracam.