

Ale takie "Hemingway & Gellhorn" brzmi już nie jest takie złe. Wiadomo, nic to szczególnego, ale to tylko skromny, telewizyjny score, który mu ujmy nie przynosi. Może jeszcze z tego dna się chłop podniesie. Coś tam kiedyś potrafił, to se może przypomni.Templar pisze:Navarette się przecież skończył ostatnio![]()
Albo Hansem Zimmerem.Tomek pisze:Co do wypowiedzi Del Toro - a co miał powiedzieć, że "to kiepawy kompozytor, który znalazł się w moim filmie, bo zażądało to studio/producenci, a wolałem pracować np. Marco Beltramim, Javierem Navarette albo Danny Elfmanem" ?
Jak się jest Hansem Zimmerem to naturalnie jest się branym pod duże hollywoodzkie filmy.Tomek pisze:Czy jest jakiś duży hollywoodzki film, do którego Hans nie był brany pod uwagę...![]()
Trochę brakuje, podobnie jak "Lone Rangera", które bym chętniej wolał od tego "Man of Steel"Tomek pisze:Jeszcze tylko tego filmu by mu do szczęścia (chyba tylko jego fanbojów) brakowało...
Śmiem twierdzić, że ten czas nadal trwa...Wawrzyniec pisze:Jak się jest Hansem Zimmerem to naturalnie jest się branym pod duże hollywoodzkie filmy.A po za tym nie przesadzajmy był czas kiedy każdy ważny hollywoodzki film miał muzykę Alexandra Desplata.
O, czyli jednak nie będzie aż takiego bezgranicznego zaślepienia miłością dla tego projektu. Wawrzek chyba nie lubi Supermana ogólnie?Wawrzyniec pisze:Trochę brakuje, podobnie jak "Lone Rangera", które bym chętniej wolał od tego "Man of Steel"