Miałem podobną przygodę dwa miesiące temu jak z kawalerskiego wracałem. Na nieszczęście przyszłego młodego całe towarzystwo wymiękło tak w okolicach pierwszej no i trza było do domu wracać.
Już prawie pod swoim blokiem jestem, aż tu nagle zaświtała mi myśl by się przespacerować do całodobowego po kolkę, bo coś mnie suszyć zaczęło przedwcześnie.
Jakem postanowił takem też uczynił. Wracam grzecznie do domu trochę okrężną drogą i przechodzę koło wiaty przystankowej pod którą grupka gimnazjalno-liceanej młodzieży raczyła się z góry nie ustalonymi trunkami. Jeden chojrak uderza do mnie "Ej, ty! Skąd wracasz?"
To mu kulturnie odpowiedziałem, że z przykrótkiego nieco kawalerskiego.
Aż łezka w oku mi się zakręciła jak zaproponowali mi bym się na jedno piwko do nich przyłączył.
I tak od jednego do drugiego no i 5 rano mnie zastała. Okazało się przy okazji że to sąsiedzi z bloków, to przy okazji sobie dzieciństwo powspominaliśmy.
Z powietrza dosłownie materializowały się kolejne browary, gorzka żołądkówka i jakieś tanie siarki. Ale bekę mieliśmy też przednią.
Morał?
Nie taka zła ta młodzież jaka się wydaje
