
CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
o ile miało je Lucasfilm.. a może mieć je równie dobrze np sam Horner, Virgin Records, albo ktokolwiek z produkcji filmu 

NO CD = NO SALE
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Aha, że co, Lucasfilm --> Disney --> Intrada? Dobre rozumowanieTemplar pisze:O właśnie, a jak Disney teraz kupił LucasFilm to uzyskał też prawa do soundtracku z Willow?



Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Trudno mi teraz pamiętać z pamięci konkretne fragmenty przy tak długich utworach, ale na przykład takie "wybuchy" dęciaków, które mogą nieźle wystraszyć jak się słucha np. na słuchawkachSzczypior pisze:O które fragmenty ci konkretnie chodzi?

Mały offtop jest, ale przynajmniej dyskusja jest o czymś


- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
ruscy mawiają, że jak coś działa to nie naprawiaćTomek pisze:Ale Adam chce remasterować dźwięk![]()
![]()


Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Tak, te kotły na początku finałowego utworu są imponujące, Hornera zawiera w tym i grozę i epę, że tak powiemSzczypior pisze:Wybuchy to co róż jakieś były. Najbardziej pamiętne fragmenty to właśnie utwory 5 i 7. Warto też wspomnieć o ostatnim utworze na płycie Willow the Sorcerer, gdzie (nawet w recenzji na kmf było wspomniane) Horner rzeczywiście lubi eksperymentować. Najpierw mamy ten fragment grozy i niepokoju na początku, później te potężne kotły (w tle to chyba syntezator jest), a najlepszy to jest ten fragment spod napisów końcowych z tymi wszystkimi "egzotycznymi" instrumentami.
Ostatnio oglądałem sobie te wasze stare topki i zauważyłem że Elora Danan jest na 4 miejscu. Brawo. Był jeszcze jakiś utwór brany pod uwagę, ale oficjalnie nie wszedł?


- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1264
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Panowie, moje zdanie co do Willowa
Jest to znakomity score, nie mam co do tego żadnych wątpliwości
Tych suit nie lubię zbyt, i trudno mi się doń przyzwyczaić. Trudno o selekcję ulubionych fragmentów, ciężej je przez to wyłapać wg mnie. Jestem jak najbardziej za Adamem mówiąc że remaster jest potrzebny – jest i owszem, jestem pewien że można z taśm-matek wyciągnąć znacznie więcej. Mi w Vigrin wydaniu wydaje się że dźwięk jest nieco zamglony, trochę jakby zza ściany. Mnie troszkę przeszkadza też w nagraniu Virgin fakt, że dość duże są przebicia (i tu podobnie drażni mnie pod tym względem płytka z „Merliem” Trevora Jonesa od Varese) między cichymi fragmentami a głośnymi. Są momenty w jednym utworzę, że dany fragment grany spokojnie i powoli brzmi bardzo cicho, przez co aż się prosi o podgłośnienie a następnie przychodzi wielkie bum, od którego można ogłuchnąć. To bym nieco zniwelował, rozumiem że to pewnie miało być i fajnie jest dynamika oddana ale różnice między „cichymi” a „głośnymi” fragmentami nie powinny być wg mnie tak duże. Zobaczcie jak super brzmi „Krull” od La-La Land – i ja chcę tak samo brzmiącego Willowa 

Jest to znakomity score, nie mam co do tego żadnych wątpliwości


Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
to chyba mało porządnie nagranych płyt słuchałeś w życiu, wnioskujęSzczypior pisze:A ja właśnie sądzę, że dźwięk jest największym atutem nagrania Virgin.

NO CD = NO SALE
- Michał Turkowski
- Zdobywca nieistotnych nagród
- Posty: 1264
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
OwszemAdam pisze:to chyba mało porządnie nagranych płyt słuchałeś w życiu, wnioskujęSzczypior pisze:A ja właśnie sądzę, że dźwięk jest największym atutem nagrania Virgin.sam wydawca się przyznaje na tyle okładki drobnym drukiem, że nie jest tak różowo jak twierdzisz. Ale nie ważne, nie mam zamiaru nikogo przekonywać.. a Turek pisał o czym innym, Wy o czym innym. Willowowi należny się cyfrowy remastering z oczyszczonej taśmy matki bez zmiany traklisty i tyle.


- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
nic się nie przyznaj, na nie jednym CD z tamtych lat przeczytasz takie treści, całe stronniczki czasami opisywały takie pierduł w kilku językach, znajdę czas wkleję standartowy scan ze starych wydań JMJ, Turek postuluje tutaj kompresję na iphona i inny plastik no nie do pomyśleniaAdam pisze:to chyba mało porządnie nagranych płyt słuchałeś w życiu, wnioskujęSzczypior pisze:A ja właśnie sądzę, że dźwięk jest największym atutem nagrania Virgin.sam wydawca się przyznaje na tyle okładki drobnym drukiem, że nie jest tak różowo jak twierdzisz. Ale nie ważne, nie mam zamiaru nikogo przekonywać.. a Turek pisał o czym innym, Wy o czym innym. Willowowi należny się cyfrowy remastering z oczyszczonej taśmy matki bez zmiany traklisty i tyle.

Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
I ja też czekam na remaster, bardzo lubię Willowa i często go słucham, ale jak najbardziej przydałby się porządny remaster, płyta swoje lata ma i jakość dźwięku niestety nie zachwyca, a ten świetny score Hornera jak najbardziej zasługuje na jakieś nowe, porządne wydanie.Michał Turkowski pisze:OwszemSzczypior i Tomek pozostaną przy Virgin i będą kontent, ja i Adam czekamy na remaster i też będę kontent
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
Ale weź pod uwagę ile znakomitych ścieżek napisał Horner, ile świetnych utworów. Do rozważenia dziesiątki. I nie każdy też jest wielkim fanem "Willowa", a miejsc było tylko 30Tomek pisze:Dziwne, że nie Escape from the Tavern. Tosz to megakult.

Już nie przesadzajmy, jakby wyszedł jakiś kolekcjonerski Complete to bym nie pogardził oczywiścieMichał Turkowski pisze:OwszemSzczypior i Tomek pozostaną przy Virgin i będą kontent, ja i Adam czekamy na remaster i też będę kontent


Michał, ale przecież to nie jest "wina" nagrania, tylko tak ta muzyka została skomponowana i wykonana, trochę w konwencji horroru/szoku. Przecież te "bum" odnoszą się do momentów w filmie, w których takie bum następują (jakieś tam złowrogie oblicze Bavmordy nagle na ekranie pokazane itp.)Michał Turkowski pisze:Jest to znakomity score, nie mam co do tego żadnych wątpliwościTych suit nie lubię zbyt, i trudno mi się doń przyzwyczaić. Trudno o selekcję ulubionych fragmentów, ciężej je przez to wyłapać wg mnie. Jestem jak najbardziej za Adamem mówiąc że remaster jest potrzebny – jest i owszem, jestem pewien że można z taśm-matek wyciągnąć znacznie więcej. Mi w Vigrin wydaniu wydaje się że dźwięk jest nieco zamglony, trochę jakby zza ściany. Mnie troszkę przeszkadza też w nagraniu Virgin fakt, że dość duże są przebicia (i tu podobnie drażni mnie pod tym względem płytka z „Merliem” Trevora Jonesa od Varese) między cichymi fragmentami a głośnymi. Są momenty w jednym utworzę, że dany fragment grany spokojnie i powoli brzmi bardzo cicho, przez co aż się prosi o podgłośnienie a następnie przychodzi wielkie bum, od którego można ogłuchnąć. To bym nieco zniwelował, rozumiem że to pewnie miało być i fajnie jest dynamika oddana ale różnice między „cichymi” a „głośnymi” fragmentami nie powinny być wg mnie tak duże. Zobaczcie jak super brzmi „Krull” od La-La Land – i ja chcę tak samo brzmiącego Willowa
Ogólnie dyskusja była o merytorycznej stronie tej świetnej muzyki, jej nagraniu, bogactwie instrumentalnym a zeszła na kręcenie nosem, bo dźwięk nie taki...
No nie przeginajmy w drugą stronę... Nagranie LSO jest soczyste, heroiczne wykonania tematu mają moc. Dźwięk jest na Willowie czysty.Templar pisze:I ja też czekam na remaster, bardzo lubię Willowa i często go słucham, ale jak najbardziej przydałby się porządny remaster, płyta swoje lata ma i jakość dźwięku niestety nie zachwyca, a ten świetny score Hornera jak najbardziej zasługuje na jakieś nowe, porządne wydanie.

Re: CHRISTOPHER YOUNG - HUSH (INTRADA - 13.11.2012)
HUSH - co za przepyszny, mam wrażenie marginalnie znany, youngowski smakołyk! Muzyka jest pełna liryczno-dramatycznych pasaży z uwzględnieniem nucących w tle chórów. Całość utrzymana w 100% youngowskim orkiestrowym tle, które trzyma w napięciu (przypomina to bicie serca). Najbardziej przypomina mi to kołysankę/Main Title z "Gatunku". Cudnie niepokojące a jednocześnie anielskie w wyrazie. Do tego pierwszorzędna muzyka akcji. Muzyka skonstruowana w stylu Bless the Child, stylistycznie podobne do Murder in the First - są tu bardzo długie (ale jak się tego słucha i jak to jest zmontowane) 11 czy 19 minutowe utwory. Na dodatek na końcu koncertowa, 15-minutowa suita. To Young z całym arsenałem środków, które stanowiły o sile jego świetnych prac z lat 90-ych. Gorąco polecam, przede wszystkim dla fanów Younga, a także, dla młodszych słuchaczy, żeby przekonali się z jaką klasą i z jakim kunsztem tworzono kiedyś muzykę filmową do thrillerów 

