
THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
tam nawet nie słyszałem muzyki
robotę robią w niej (w tej kolejności) Dench + Craig + Cytat + Londyn.

#FUCKVINYL
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
ehh, znowu "geniuszu" Newmana nie doceniająAdam pisze:2/5 - http://www.cultbox.co.uk/reviews/books- ... bum-review

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Ja również przychylę się do obrońców a może i nawet agitatorów Newmana
. Moim zdaniem Tomek nadał muzyce bondowskiej nową jakość i świeżość - co w sumie nie powinno dziwić, skoro Skyfall jest tak znaczącym w pozytywnym tego znaczeniu słowa odejściem od poprzednich odcinków/formuł, także w materii jakościowej.
Czy jest sens tęsknić za Arnoldem? Zastanawiam się za czym? Score'y Arnolda do filmów z Brosnanem były przedłużeniem estetyki Barry'ego - dużo akcji, w wydaniu orkiestrowym + ciepła strona miłosna/liryczna. Bardzo dobry był jeszcze Tomorrow Never Dies, ale (przynajmniej ja) w sumie nic nie pamiętam ze ścieżek z kolejnych odcinków. Owszem, świetna akcja, technicznie wszystko na wysokim poziomie, ale...to wszystko już było. Podobnież po restarcie z Craigiem, w pamięci pozostają głównie fragmenty z Casino Royale (African Rundown, elementy liryczne), z Quantum nie pamiętma zupełnie nic...
Co z Skyfall? To co mi się bardzo podoba u Tomka, to różnorodność, eklektyczność albumu, przez co nawet przy 80-minutowym graniu pozostaje on w sumie świeży. Bardzo podoba mi się motyw M/śmierci (Voluntary Retirement, Mother) grany bodajże na puzonach/trąbach - coś podoniosłego, gorzkiego w wymowie. Lokacje (Turcja, Szanghaj, Makau) są okraszone subtlenymi egzotycznymi instrumentacjami - może nie są jakieś ostentacyjne, ale przez to ścieżka nie traci spójnośći. Motyw Severine jest krótki i śliczny i zdecydowanie jest ukłonem w stronę Barry'ego. Bardzo ciekawa jest muzyka akcji, nareszcie chyba odżegnująca się od poetyki Barry/Arnold. Najlepszy utwór to "She's Mine" z końca albumu - mocna tematyka i emocje. Fajne są także min. "Deep Water", "Enquiry", "The Bloody Shot" czy króciutkie "Silhouette" - orkiestrowa akcja na wysokim poziomie, z nutką wyobraźni. Bardzo fajne są również ukłony w stronę tematu Normana - np. "Breadcrumbs". Ciekawe są także spokojniejsze/underscore'owe utworki, gdzie Newman stawia bardziej na swój styl, trochę "offową" (jak na Bonda) instrumentację (cymbały, gitara, elektryczne skrzypce). A także te bardziej ambientowe (opisujące głównie Szkocję). Jedyna rzecz, która do końca mi nie pasi to elektronika, która (podobnie jak film), próbuje za bardzo iść w stronę powellowskich Bourne'ów.
Słowo o piosence. Piosenka jest, krótko mówiąc, wyborna. Adele ma świetny głos, fajne słowa, plus te chórki, melodia, i świetne orkiestracje. Mój ulubiony moment to ostatnie 1,5 minuty, gdy piosenka wchodzi na taki bardziej emocjonalny tor, szczególnie znakomity jest smyczkowy podkład. Ciekawi mnie czy będzie w ogóle zauważona przez oscarową Akademię, bo wg mnie żadna piosenka filmowa w tym roku nie ma szans się do niej zbliżyć. Dla mnie to bondowy top - obok License to Kill, Goldeneye, Surrender z TND oraz You Know My Name.
A jeżeli chodzi o wydanie, to faktycznie, być może lepsza byłaby chronologiczna kolejność, ale paradoksalnie ta przemieszanie pomaga być może w odsłuchu, to wymieszanie różnych elementów. Jedyny fail to brak piosenki na albumie ze score'm - sprawa lekko niewybaczalna... Wg mnie jednak i tak Skyfall to zdecydowanie jedna z najlepszych ścieżek tego roku. Nie wierzyłem raczej w Tomka - fajnie się jest tak dobrze rozczarować

Czy jest sens tęsknić za Arnoldem? Zastanawiam się za czym? Score'y Arnolda do filmów z Brosnanem były przedłużeniem estetyki Barry'ego - dużo akcji, w wydaniu orkiestrowym + ciepła strona miłosna/liryczna. Bardzo dobry był jeszcze Tomorrow Never Dies, ale (przynajmniej ja) w sumie nic nie pamiętam ze ścieżek z kolejnych odcinków. Owszem, świetna akcja, technicznie wszystko na wysokim poziomie, ale...to wszystko już było. Podobnież po restarcie z Craigiem, w pamięci pozostają głównie fragmenty z Casino Royale (African Rundown, elementy liryczne), z Quantum nie pamiętma zupełnie nic...
Co z Skyfall? To co mi się bardzo podoba u Tomka, to różnorodność, eklektyczność albumu, przez co nawet przy 80-minutowym graniu pozostaje on w sumie świeży. Bardzo podoba mi się motyw M/śmierci (Voluntary Retirement, Mother) grany bodajże na puzonach/trąbach - coś podoniosłego, gorzkiego w wymowie. Lokacje (Turcja, Szanghaj, Makau) są okraszone subtlenymi egzotycznymi instrumentacjami - może nie są jakieś ostentacyjne, ale przez to ścieżka nie traci spójnośći. Motyw Severine jest krótki i śliczny i zdecydowanie jest ukłonem w stronę Barry'ego. Bardzo ciekawa jest muzyka akcji, nareszcie chyba odżegnująca się od poetyki Barry/Arnold. Najlepszy utwór to "She's Mine" z końca albumu - mocna tematyka i emocje. Fajne są także min. "Deep Water", "Enquiry", "The Bloody Shot" czy króciutkie "Silhouette" - orkiestrowa akcja na wysokim poziomie, z nutką wyobraźni. Bardzo fajne są również ukłony w stronę tematu Normana - np. "Breadcrumbs". Ciekawe są także spokojniejsze/underscore'owe utworki, gdzie Newman stawia bardziej na swój styl, trochę "offową" (jak na Bonda) instrumentację (cymbały, gitara, elektryczne skrzypce). A także te bardziej ambientowe (opisujące głównie Szkocję). Jedyna rzecz, która do końca mi nie pasi to elektronika, która (podobnie jak film), próbuje za bardzo iść w stronę powellowskich Bourne'ów.
Słowo o piosence. Piosenka jest, krótko mówiąc, wyborna. Adele ma świetny głos, fajne słowa, plus te chórki, melodia, i świetne orkiestracje. Mój ulubiony moment to ostatnie 1,5 minuty, gdy piosenka wchodzi na taki bardziej emocjonalny tor, szczególnie znakomity jest smyczkowy podkład. Ciekawi mnie czy będzie w ogóle zauważona przez oscarową Akademię, bo wg mnie żadna piosenka filmowa w tym roku nie ma szans się do niej zbliżyć. Dla mnie to bondowy top - obok License to Kill, Goldeneye, Surrender z TND oraz You Know My Name.
A jeżeli chodzi o wydanie, to faktycznie, być może lepsza byłaby chronologiczna kolejność, ale paradoksalnie ta przemieszanie pomaga być może w odsłuchu, to wymieszanie różnych elementów. Jedyny fail to brak piosenki na albumie ze score'm - sprawa lekko niewybaczalna... Wg mnie jednak i tak Skyfall to zdecydowanie jedna z najlepszych ścieżek tego roku. Nie wierzyłem raczej w Tomka - fajnie się jest tak dobrze rozczarować


- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Pod większością powyższego posta mogę się podpisać.
Też zaakcentuję to, jak fajnie Newman poradził sobie ze wszystkimi sekwencjami dotyczącymi zmiany lokalizacji akcji filmu - muzyczna introdukcja Szanghaju na przykład wgniata w fotel, z jednej strony epickim oddechem, a z drugiej strony subtelnie zaaplikowanymi etnicznymi wtrąceniami. W ogóle Szanghaj w filmie to mistrzostwo audiowizualne - a elektronika Newmana w scenie, gdy Bond zakrada się do snajpera wśród migających neonów, to w połączeniu ze zdjęciami Deakinsa czysta magia. Tak samo efektowna jest następująca chwilę później sekwencja akcji, która po agresywnym wejściu dęciaków zmienia kierunek na erupcję orientalnej perkusji (no i ten pojedynek cieni...). Score ma momenty lepsze i gorsze, ale już te kilka utworów jest bardziej inspirujące niż wszystko co słyszeliśmy od czasów Brosnana.

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
ktoś chyba isolated score z Tomorrow Never Dies nie słuchałMarek Łach pisze:ale już te kilka utworów jest bardziej inspirujące niż wszystko co słyszeliśmy od czasów Brosnana.

#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10459
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Magia to była scena potyczki Neo ze Smithem w Matriksie Rewolucji (końcówka filmu) gdzie widzieliśmy tylko tłukące się cienie rozświetlane błyskawicami.Marek Łach pisze:gdy Bond zakrada się do snajpera wśród migających neonów, to w połączeniu ze zdjęciami Deakinsa czysta magia.
Muzyka Davisa również miodzio.


Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50

akurat w tym konkretnym przypadku co pisze Marek magii było mało - przecież to kopia jota w jotę sceny z czołówki Batman Animated Series. magia to była przy Tennysonie i przy DB5 Revealed

#FUCKVINYL
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Bullshit.
Gra świateł, płynące błękitne fale, wszystko skąpane w półmroku, do tego delikatna elektronika Newmana - poetycka wręcz scena.
Tennyson to w porównaniu z Szanghajem tylko rzemieślniczy przykład patetycznego montażu równoległego. 




Toć piszę przecież, że "od czasów Brosnana".Adam pisze:ktoś chyba isolated score z Tomorrow Never Dies nie słuchał

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
dwa tracki: Time To Get Out i Night At The Opera, reszta faktycznie do zapomnieniaTomek pisze:z Quantum nie pamiętma zupełnie nic...
Wg mnie jednak i tak Skyfall to zdecydowanie jedna z najlepszych ścieżek tego roku.

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
mi chodziło o to że ta wielce magiczna scenka bijatyki cieni jest zerżnięta z czołówki Batman TASMarek Łach pisze:Bullshit.Gra świateł, płynące błękitne fale, wszystko skąpane w półmroku, do tego delikatna elektronika Newmana - poetycka wręcz scena.
![]()

#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10459
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Marek Łach pisze:Bullshit.Gra świateł, płynące błękitne fale, wszystko skąpane w półmroku...



- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7893
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Sami jesteście fail, jeśli już takie rzeczy się wam ze zniewieścieniem kojarzą.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.