
THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
nie mam zamiaru dyskutować tutaj bo to jakbym czytał redaktora Gmyza
siedzisz zamknięty w swoim rcp'owym światku i mało wiesz łapiąc jakieś ploty kto gdzie był i co niby widział. znanie nut nie ma nic do rzeczy bo od tego są kopiści. I może sprawdź sobie te same papiery u Arnolda skoro tak rzucasz szabelką? może sprawdź które utwory choćby z samych bondów nie są Dodda? Dodd robi Arnoldowi od samego początku dęciaki i symfonike i to żadna tajemnica. całą reszta robi sam Arnold. dokładnie to samo co u nas duet Lorenc i Karolak. albo preisner + Chajdecka.

#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9357
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Nie, kolego. Od tego nie są kopiści, bo musisz mieć pojęcie, czy aranżując na orkiestrę nie wykroczysz np. poza możliwości instrumentów. Musisz wiedzieć, że instrument A zagra ci od C2 do C#5 i nie ma bata by zagrał D5, bo tego nie zniesie (jeśli nie ma rzeczywistego instrumentu o takim diapazonie to wybaczcie, zmyśliłem w tej chwili). I gitara ci tego nie przetłumaczy, ani keyboard. To lata doświadczenia. Nie po to Hans samodzielnie zjebał orkiestracje w ze 20 score'ach, by się tego nie mógł nauczyć. Arnold zawsze miał Dodda, który rozpisywał wszystko na nuty i dokładał kontrapunkty itd. Dodd ma dużą wolność, o czym świadczy chociażby War w Avatarze, które zawiera Bondowskie fragmenty. Dodd orkiestrował Avatara. I wyleciał z Mumii Goldsmitha, bo przyszedł z paroma własnymi pomysłami, to go Jerry "odpowiednio" sympatycznie potraktował...
Nicholas Dodd to gość, którego się zatrudnia, jak potrzebujesz wielkiej orkiestry i nie masz pojęcia nawet jak te słowa wymówić. Chcesz Arnolda bez Dodda? Proszę bardzo.
Changing Lanes.
Nicholas Dodd to gość, którego się zatrudnia, jak potrzebujesz wielkiej orkiestry i nie masz pojęcia nawet jak te słowa wymówić. Chcesz Arnolda bez Dodda? Proszę bardzo.
Changing Lanes.
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
i pół bondów np.. no więc sam sobie zaprzeczasz teraz. to że bierzesz Dodda do symfoniki to ja wiem i to samo napisałem. Arnold orkiestry nie robi i nie będzie i w niczym go to nie dyskredytuje bo jest tuziny takich kompozytorów, a tyle samo tuzinów nie ma o niczym pojęcia, tylko ma po 5 takich Doddów, a nie jednego przez 20 lat od konkretnej rzeczy+dyrygowania.
#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9357
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Niekoniecznie masz tu rację z prostego powodu. Skąd wiesz, że ci, którzy mają pięciu orkiestratorów a nie jednego nie mają pojęcia o orkiestrze? Ilu orkiestratorów, a żeby było jasne, tak się dzieje coraz częściej, orkiestruje dema ze słuchu? To jest właśnie przypadek Hansa na przykład. I nie chodzi tutaj o brak precyzji aranżacyjnej, tylko o kwestie czasu i dopilnowania, że Hans się gdzieś nie jebnął w technikaliach takich, jak to, co mówiłem o zasięgu instrumentalnym, ale głównie chodzi o czas w orkiestracjach.
Twoje tezy, jakoby np. Pope napisał No Man's Land, chociaż w ogóle nad War Horse nie pracował są totalnie z dupy w tych kwestiach, więc...
Twoje tezy, jakoby np. Pope napisał No Man's Land, chociaż w ogóle nad War Horse nie pracował są totalnie z dupy w tych kwestiach, więc...
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Film jest super, idealne kino rozrywkowe, wróciłem z seansu i normalnie do teraz mi się mordka cieszy. Mendes, jesteś gość! 
Co do muzyki, to powiem krótko: całe szczęście, że Arnolda nie ma już na pokładzie.

Co do muzyki, to powiem krótko: całe szczęście, że Arnolda nie ma już na pokładzie.
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Maras wrócił
Tylko dziwnie mały post i zachowawczy
a ja się tak postarałem 



#FUCKVINYL
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Wawrzyniec, czekamy 
1) są już dane o vinylu scoru Skyfall - będą 2 płyty, po 15 utworów. premiera 27.11.
2) inny wywiad z Newmanem z światowej premiery - nie robiony przez prowadzących galę: http://www.youtube.com/watch?v=fyLCNmZP5v8
po naszej prawej (najpeirw była po lewej ale przeszła na drugą stronę) ta brunetka za Tomem chwaląca się czarną torebką to żona Newmana.

1) są już dane o vinylu scoru Skyfall - będą 2 płyty, po 15 utworów. premiera 27.11.
2) inny wywiad z Newmanem z światowej premiery - nie robiony przez prowadzących galę: http://www.youtube.com/watch?v=fyLCNmZP5v8
po naszej prawej (najpeirw była po lewej ale przeszła na drugą stronę) ta brunetka za Tomem chwaląca się czarną torebką to żona Newmana.
#FUCKVINYL
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
i jak mówiłem, Craig zdementował ploty - nie będzie żadnych połączonych bondów: http://collider.com/daniel-craig-denies ... el/207520/
#FUCKVINYL
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Najlepszy Bond w historii (widziałem wszystkie). Mendes i Deakins a także (dla nich też należą się brawa) scenarzyści wyniesli przygodowe akcyjniaki, jakimi do tej pory były wszystkie Bondy na trochę wyższy poziom, szczególnie estetyczny (Szanghaj i Szkocja - rozpływam się
, ale i nie zabrakło trochę psychologii, zadumy, emocji . Mega jest Bardem - gość jest fantastyczny, jak się bawi rolą, jakie teksty, jakie one-linery!
Craig jest na swoim równym, wysokim poziomie. Zawsze go lubiłem, facet ma niesamowitą charyzmę, ale ten film zrobi z niego dopiero mega-gwiazdę. No i świetni Whishaw (Q) i Finney (Kincaid). Bardzo sympatycznie wypadła Naomie Harris
Film jest bardzo dobry do pojawienia się na ekranie Bardema, po tym - znakomity, zaś ostatni akt to wisienka na torcie. I ten wkurw Craiga po zniszczeniu jego ulubionej zabawki - bezcenne
Jedyne co mi nie pasi, to za duże imitowanie Bourne'ów - za dużo tych komputerowych animacji, śledzeń obiektów.
Muzyka Tomka Newmana - wg mnie, może zabrzmi to herezyjnie dla niektórych osób - Newman jest dużo ciekawszy od Arnolda. Zdecydowanie nadał ścieżce własnego rysu. Mamy momenty orkiestrowego splendoru i rytmicznej elektronicznej/perkusyjnej akcji, subtelne elementy liryczne i rewelacyjnie "spottingowane" wejścia tematu Bonda a i nieco ambientu, który nawet jest zrozumiały.
Tak jak Marek napisał - idealne kino rozrywkowe/sensacyjne z ambicjami.




Muzyka Tomka Newmana - wg mnie, może zabrzmi to herezyjnie dla niektórych osób - Newman jest dużo ciekawszy od Arnolda. Zdecydowanie nadał ścieżce własnego rysu. Mamy momenty orkiestrowego splendoru i rytmicznej elektronicznej/perkusyjnej akcji, subtelne elementy liryczne i rewelacyjnie "spottingowane" wejścia tematu Bonda a i nieco ambientu, który nawet jest zrozumiały.
Tak jak Marek napisał - idealne kino rozrywkowe/sensacyjne z ambicjami.

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
kościół chyba po 2 tys lat wreszcie zaczął iść z duchem czasu
Watykan lubi Dżejmsa po raz pierwszy i daje mu błogosławiestwo:
recka z L'Osservatore Romano:
"007 Licence To Cry:
To celebrate 50 years of the world's most famous secret agent – which even the Queen paid homage to at the Olympics – we needed a film that rose to the occasion. Skyfall does not disappoint. The 23rd Bond film is one of the best in the longest cinematic story of all time, does not lack any of the classic ingredients which have made James Bond a legend – the title credits song, adrenalin pumping action, amazing hyper-realistic chases, exotic locations, extremely beautiful Bond girls, the usual super villain and the essential vodka martini. Daniel Craig is ever more convincing as 007, Dame Judi Dench is perfect as M, and Javier Bardem, is terrific, up there with Goldfinger, Dr No and Rosa Klebb. 007 is less attracted to the pleasures of life, darker and more introspective, less invulnerable physically and psychologically and because of this more human, even able to be moved and to cry – in a word, more real. Nothing will ever be the same again on the big screen for James Bond."



recka z L'Osservatore Romano:
"007 Licence To Cry:
To celebrate 50 years of the world's most famous secret agent – which even the Queen paid homage to at the Olympics – we needed a film that rose to the occasion. Skyfall does not disappoint. The 23rd Bond film is one of the best in the longest cinematic story of all time, does not lack any of the classic ingredients which have made James Bond a legend – the title credits song, adrenalin pumping action, amazing hyper-realistic chases, exotic locations, extremely beautiful Bond girls, the usual super villain and the essential vodka martini. Daniel Craig is ever more convincing as 007, Dame Judi Dench is perfect as M, and Javier Bardem, is terrific, up there with Goldfinger, Dr No and Rosa Klebb. 007 is less attracted to the pleasures of life, darker and more introspective, less invulnerable physically and psychologically and because of this more human, even able to be moved and to cry – in a word, more real. Nothing will ever be the same again on the big screen for James Bond."
#FUCKVINYL
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Obejrzałem w końcu wczoraj wieczorem, hiszpański dubbing nie był aż tak straszny jak się tego spodziewałem (choć oczywiście to nie to samo) i muszę tak czy siak film obejrzeć ponownie.
Jeżeli chodzi o film, to mam mieszane uczucia. Fabuła prosta jak konstrukcja cepa i mało oryginalna, może i historia ładnie poprowadzona, może i one-linery fajne i nawiązania do poprzednich części obecne, ale byłem zawiedziony. Aktorsko naprawdę fajnie i to nawet było widać pod osłoną dubbingu - chciałbym zauważyć, że Bérénice Marlohe oprócz ciekawej urody zaprezentowała naprawdę dobrze wygraną, choć krótką, rolę, zwłaszcza w scenie w kasynie. Każdy element jej twarzy drżał w przerażeniu etc. No i faktycznie niepozorny utwór 'Severine' dobrze się sprawdził w filmie. Większość aktorów gra bardzo obrze, bo to po prostu bardzo dobrzy aktorzy. Ale na wyżyny tu się chyba wspiął tylko Javier Bardem. Jego twarz i charakteryzacja plus zdolności aktorskie wyrażają tyle emocji i tyle głębi, że mimo oklepanej historii ta postać się broni i chce się go oglądać. Szkoda że narzucają się podobieństwa do Jokera, no ale ciężko jest obecnie zrobić coś mega oryginalnego. A psychopaci są zawsze pociągający w kinie.
Film wizualnie jest naprawdę solidny, co prawda inny, bo dużo akcji dzieje się w Wielkiej Brytanii, jest przez to bardziej szarawy, surowy, ale cała sekwencja w Szkocji jest naprawdę solidnym kawałkiem filmowego rzemiosła. Chociaż strasznie wkurzył mnie fakt, że Ci idioci musieli włączyć latarkę i przez to zdradzili swoją obecność, no ale dziadki może już niedowidzą
Strasznie nudzą mnie już w filmach wątki nawiązujące do dzieciństwa etc. - że bohater miał nieszczęśliwe dzieciństwo i to wpłynęło na jego życie bla bla bla.
No a na koniec kilka słów o muzyce - choć nie wiem, co powiedzieć. Dla mnie jednak trochę porażka. Liczyłem że po nieudanym albumie zgodnie z Waszymi zapowiedziami w kinie będzie lepiej, ale dla mnie nie było. Muzyka prawie w ogóle bez klimatu bondowego z nieudolnymi w większości przypadków próbami inkorporacji bondowskiego tematu w dziwnych newmanowskich aranżacjach, muzyka poćwiartkowana po całym filmie, ale to już kwestia montażu filmu i możliwości jej podłożenia pod obraz. No ale że ten Bond jest w innym stylu, to wszyscy wiemy, więc i muzyka powinna przynajmniej pasować do tego stylu, dla mnie nawet jako muzyka do tego specyficznego filmu się nie sprawdza zbyt dobrze. Owszem, w wielu miejscach sprawuje się przyzwoicie. I nie nie porównuję Newmana do Arnolda czy jego poprzedników. Po prostu oglądając film miałem zgrzyt pomiędzy tym co na ekranie a tym co słyszę. Za cholerę w wielu miejscach mi to nie pasowało razem do kupy. Moje odczucie. Pomijam już to, że oprócz bezbarwnej tapety ta muzyka niczego odkrywczego ani emocjonującego nie prezentuje.
Czołówka dosyć interesująca, ale trochę zbyt kiczowata w wykonaniu. Plus ta wersja piosenki Adele wydała mi się lekko dziwna, stąd moje mieszane odczucia, ale to chyba kwestia nagłośnienia, więc się nie czepiam. Uwielbiam tę piosenkę, więc nie powiem na nią złego słowa.
Czyli generalnie podsumowując, wyszedłem z kina rozczarowany i o ile film się jeszcze jakoś broni i widać, że jest solidny, to do tej muzyki mnie nikt nie przekona.
Jeżeli chodzi o film, to mam mieszane uczucia. Fabuła prosta jak konstrukcja cepa i mało oryginalna, może i historia ładnie poprowadzona, może i one-linery fajne i nawiązania do poprzednich części obecne, ale byłem zawiedziony. Aktorsko naprawdę fajnie i to nawet było widać pod osłoną dubbingu - chciałbym zauważyć, że Bérénice Marlohe oprócz ciekawej urody zaprezentowała naprawdę dobrze wygraną, choć krótką, rolę, zwłaszcza w scenie w kasynie. Każdy element jej twarzy drżał w przerażeniu etc. No i faktycznie niepozorny utwór 'Severine' dobrze się sprawdził w filmie. Większość aktorów gra bardzo obrze, bo to po prostu bardzo dobrzy aktorzy. Ale na wyżyny tu się chyba wspiął tylko Javier Bardem. Jego twarz i charakteryzacja plus zdolności aktorskie wyrażają tyle emocji i tyle głębi, że mimo oklepanej historii ta postać się broni i chce się go oglądać. Szkoda że narzucają się podobieństwa do Jokera, no ale ciężko jest obecnie zrobić coś mega oryginalnego. A psychopaci są zawsze pociągający w kinie.
Film wizualnie jest naprawdę solidny, co prawda inny, bo dużo akcji dzieje się w Wielkiej Brytanii, jest przez to bardziej szarawy, surowy, ale cała sekwencja w Szkocji jest naprawdę solidnym kawałkiem filmowego rzemiosła. Chociaż strasznie wkurzył mnie fakt, że Ci idioci musieli włączyć latarkę i przez to zdradzili swoją obecność, no ale dziadki może już niedowidzą

No a na koniec kilka słów o muzyce - choć nie wiem, co powiedzieć. Dla mnie jednak trochę porażka. Liczyłem że po nieudanym albumie zgodnie z Waszymi zapowiedziami w kinie będzie lepiej, ale dla mnie nie było. Muzyka prawie w ogóle bez klimatu bondowego z nieudolnymi w większości przypadków próbami inkorporacji bondowskiego tematu w dziwnych newmanowskich aranżacjach, muzyka poćwiartkowana po całym filmie, ale to już kwestia montażu filmu i możliwości jej podłożenia pod obraz. No ale że ten Bond jest w innym stylu, to wszyscy wiemy, więc i muzyka powinna przynajmniej pasować do tego stylu, dla mnie nawet jako muzyka do tego specyficznego filmu się nie sprawdza zbyt dobrze. Owszem, w wielu miejscach sprawuje się przyzwoicie. I nie nie porównuję Newmana do Arnolda czy jego poprzedników. Po prostu oglądając film miałem zgrzyt pomiędzy tym co na ekranie a tym co słyszę. Za cholerę w wielu miejscach mi to nie pasowało razem do kupy. Moje odczucie. Pomijam już to, że oprócz bezbarwnej tapety ta muzyka niczego odkrywczego ani emocjonującego nie prezentuje.
Czołówka dosyć interesująca, ale trochę zbyt kiczowata w wykonaniu. Plus ta wersja piosenki Adele wydała mi się lekko dziwna, stąd moje mieszane odczucia, ale to chyba kwestia nagłośnienia, więc się nie czepiam. Uwielbiam tę piosenkę, więc nie powiem na nią złego słowa.
Czyli generalnie podsumowując, wyszedłem z kina rozczarowany i o ile film się jeszcze jakoś broni i widać, że jest solidny, to do tej muzyki mnie nikt nie przekona.
Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Przecież finał ma miejsce w kaplicy, to czego oczekiwałeśAdam pisze:kościół chyba po 2 tys lat wreszcie zaczął iść z duchem czasuWatykan lubi Dżejmsa po raz pierwszy i daje mu błogosławiestwo:
![]()

Idź se posłuchaj despatowskiego plumkaniahp_gof pisze:Dla mnie jednak trochę porażka.

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Już nie plumkaniaMefisto pisze:Idź se posłuchaj despatowskiego plumkaniahp_gof pisze:Dla mnie jednak trochę porażka.

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
hp_gof - dokladnie mialem podobne odczucia po pierwszym seansie
no ale trudno
moze w B24 dadza Arnolda, ktory przywroci Bondowski klimat w muzyce 
Jeszcze chcialbym dodac, ze Newman powtarza motyw, ktory slychac w sekwencji w Stambule, w kilku sekwencjach w Anglii i Szkocji (praktycznie bez zmienionej aranzacji - brakowalo pomyslow ?)
I tego nie wybacze Newmanowi - jak pod Gunbarrela, ktory jest na koncu filmu niestety, nie moze stworzyc zapodajacego w pamiec motywu? Juz Kamen sie obronil tutaj w Licence to Kill



Jeszcze chcialbym dodac, ze Newman powtarza motyw, ktory slychac w sekwencji w Stambule, w kilku sekwencjach w Anglii i Szkocji (praktycznie bez zmienionej aranzacji - brakowalo pomyslow ?)

I tego nie wybacze Newmanowi - jak pod Gunbarrela, ktory jest na koncu filmu niestety, nie moze stworzyc zapodajacego w pamiec motywu? Juz Kamen sie obronil tutaj w Licence to Kill

Re: THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50
Chyba nie tylko dialogi Ci zdubbingowali, muzykę też jak widać.hp_gof pisze:No a na koniec kilka słów o muzyce - choć nie wiem, co powiedzieć. Dla mnie jednak trochę porażka. Liczyłem że po nieudanym albumie zgodnie z Waszymi zapowiedziami w kinie będzie lepiej, ale dla mnie nie było. Muzyka prawie w ogóle bez klimatu bondowego z nieudolnymi w większości przypadków próbami inkorporacji bondowskiego tematu w dziwnych newmanowskich aranżacjach, muzyka poćwiartkowana po całym filmie, ale to już kwestia montażu filmu i możliwości jej podłożenia pod obraz. No ale że ten Bond jest w innym stylu, to wszyscy wiemy, więc i muzyka powinna przynajmniej pasować do tego stylu, dla mnie nawet jako muzyka do tego specyficznego filmu się nie sprawdza zbyt dobrze. Owszem, w wielu miejscach sprawuje się przyzwoicie. I nie nie porównuję Newmana do Arnolda czy jego poprzedników. Po prostu oglądając film miałem zgrzyt pomiędzy tym co na ekranie a tym co słyszę. Za cholerę w wielu miejscach mi to nie pasowało razem do kupy. Moje odczucie. Pomijam już to, że oprócz bezbarwnej tapety ta muzyka niczego odkrywczego ani emocjonującego nie prezentuje.
Czołówka dosyć interesująca, ale trochę zbyt kiczowata w wykonaniu. Plus ta wersja piosenki Adele wydała mi się lekko dziwna, stąd moje mieszane odczucia, ale to chyba kwestia nagłośnienia, więc się nie czepiam. Uwielbiam tę piosenkę, więc nie powiem na nią złego słowa.
Czyli generalnie podsumowując, wyszedłem z kina rozczarowany i o ile film się jeszcze jakoś broni i widać, że jest solidny, to do tej muzyki mnie nikt nie przekona.