Mystery Man pisze:ale Malick na domiar złego nie dość, że większość pociął, bądź pominął to zostawił w filmie najgorszy utwór czyli Winter / Battle.

Mystery Man pisze:ale Malick na domiar złego nie dość, że większość pociął, bądź pominął to zostawił w filmie najgorszy utwór czyli Winter / Battle.
Malickowi spodobały się partie fortepianowe w A Beautiful Mind. Podobno Horner prawie zupełnie poleciał filmu, bo nie było ich tak wiele, więc dograł ze 20 minut improwizacji, by zupełnie nie polecieć.Mystery Man pisze:Pewnie masz tu rację, tylko po co do takiego metafizycznego projektu brać takiego tradycjonalistę?Paweł Stroiński pisze:Ja patrzę z reguły z punktu widzenia reżysera i jeśli wizji Malicka nie odpowiadało to, co Horner napisał, miał prawo do pocięcia ścieżki. Bardzo lubię The New World jako album i mam zamiar go nabyć, jak tylko będzie kasa, ale rozumiem, że czysty tradycjonalizm (aż do bólu) Hornera mógł Malickowi nie odpowiadać, kiedy on stawia na metaforykę, na której Horner się po prostu nie zna.
Piszesz, że Malick stawia na metaforykę, ale Złoto Renu Wagnera mimo, iż zniewalająco piękne, było bardziej tradycyjne, aniżeli miałby tam być bodajże First Landing, w którym to właśnie Horner uchwycił całą tą metaforykę. Ogólnie dobrze tu słychać, że Horner nagina własne standardy i dosyć przewrotnie to właśnie dla Malicka stworzył jedną z najpiękniejszych i oryginalniejszych swoich prac i jeszcze raz powtórzę, ogromna szkoda, że nie dane jej było wybrzmieć całej w filmie, bo płynące niemal 10 minutowe utwory przechodzące przez kolejne ujęcia i sceny, byłby tym co Horner miał na myśli i z tego co pamiętam trochę takiego grania, szczególnie pod koniec w filmie było, ale Malick na domiar złego nie dość, że większość pociął, bądź pominął to zostawił w filmie najgorszy utwór czyli Winter / Battle.
Badlands powstał chyba tylko dlatego, że Malick naoglądał się Bonnie and Clyde i postanowił przedstawić swoją własną wizję, rzecz jasna słabszą i jak już się do czegoś odnoszą to prędzej do tego pierwszego. A wpływowych Hornerów myślę, że było całkiem sporo, chociażby jeśli chodzi o sci-fi (Star Trek II, Aliens) bądź temat Zorro lub Braveheart, które to zdefiniowało szkockie granie do którego przy okazji takiego Brave dziś się odnosimy, tak samo jak do Zorro w przypadku Puss in Boots Jackmana .Paweł Stroiński pisze:Tak, tylko że którą pracę Hornera tak naprawdę uznaje się za wpływową. Naprawdę wpływową? Bo do takiego Badlands (debiut pełnometrażowy Malicka) do tej pory się odnoszą. Możecie go nie lubić, ale Terrence Malick jest jednym z najważniejszych filmowców w historii kina drugiej połowy XX wieku.
Oj, nie jest tak źle, rozmawiamy o "The New World", w którym to Malick zranił Hornera, więc jest trochę związane z tematem. Trochę.Tomek pisze:Temat o Hornerze, a jest już w nim Malick, Cienka czerwona linia i bracia Scott...
Dokładnie Legenda jeszcze lepsza, ale kuźwa teraz jesteśmy Cristeros, fuck yeahTomek pisze:Preferuję "Legendę Z", tam muzyka nie tylko żyje ale i eksploduje życiem
Filmy filmami a muza jest dobra, z Legendy osobiście bardziej mi się podoba http://www.youtube.com/watch?v=OcPxUEpHQgoTemplar pisze:Szkoda, że filmy słabe, jeszcze Maska to jakoś ujdzie, ale Legenda to tragedia. Najlepszy to był serial Zorro z Guy'em Williamsem