BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Gwałcą mój umysł, bo są chujowe technicznie, czego przykłady podałem.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Ciekawe co to ma do rzeczyPaweł Stroiński pisze:W końcu obejrzałem The Life Before Her Eyes Perelmana. To jest dopiero dobry film.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
To ma do rzeczy, że olałem Expendables na wczoraj, bo film Perelmana był w TV.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35044
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Zaraz.Paweł Stroiński pisze:Co do Rambo 2. Albo traktujemy każdy film tak samo, albo analiza nie ma żadnego sensu.


mamy analizować i traktować tak samo jak "La Dolve Vita"





#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26568
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
W Last Tango in Paris za dużo gadali kosztem ruchania, ale generalnie cycki były więc film ok.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Tylko że Big Trouble in Little Vagina to nie jest kino. Rambo 2 na takie się kreuje przynajmniej.Wawrzyniec pisze:Zaraz.Paweł Stroiński pisze:Co do Rambo 2. Albo traktujemy każdy film tak samo, albo analiza nie ma żadnego sensu.Czy to znaczy, że np. takie "Big Trouble in Little Vagina"
mamy analizować i traktować tak samo jak "La Dolve Vita"
![]()
Przecież chyba co do pierwszego tytułu nie będę się zastanawiał nad motywacją głównych bohaterów, ani analizował oświetlenia planu.
![]()
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10488
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Jak to nie jest kinem? Przecież wyświetlano to w wielu przybytkach dla ruchaczy, znakiem tego kinem jakimśtam jest, nie??

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
To, że puszczają to w przybytkach dla ruchaczy nie znaczy, że to jest jakiekolwiek kino, wtedy pod to podciągniemy twoje szóste urodziny nakręcone przez wujka, bo akurat kupił kamerę. Czy TO jest kino?
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Obejrzałem jedynkę, kinówkę, ale nie sądzę, by mi coś pomogła wersja reżyserska, bo nie mam żadnych skarg na zdjęcia, sposób prowadzenia scen akcji (chociaż czwarty Rambo był pod tym względem dużo lepszy, a to dziwne, bo Ex miały wybitnego operatora, zobaczcie sobie, nad jakimi filmami Kimball pracował wcześniej), i montaż, ale parę rzeczy o tym filmie trzeba powiedzieć.
Aktorstwo, jak się spodziewać po tych panach, tylko Willis gorzej niż zwykle, ale nie miał co grać (tak wiem, tekst o ssaniu chuja zaimprowizował i bardzo chciał w tym zagrać, czytałem). Scena w kościele dla mnie była totalnie idiotyczna, można było to rozwiązać i napisać dużo lepiej. Nawet nie był to kicz, po prostu strasznie głupia i nie widziałem żadnych żartów ze starości. Lekko się uśmiechnąłem, jak Stallone powiedział, że Trench "chce zostać prezydentem". Ha. Ha. Ha. Najlepiej wypadli Rourke, Li (szkoda, że tak mało go na ekranie) i Roberts. Postać Robertsa mogła być trochę lepiej napisana i nie chodzi tutaj, że to nie jest de Niro z Gorączki, tylko chodzi o to, że istnieją klasyczne czarne charaktery kina akcji albo nawet mniej klasyczne, choć kultowe. Travolta w Face/Off czy w Broken Arrow byłby przesadą, ale można go było albo trochę bardziej przeszarżować i uczynić nieco autoironiczno-zabawnym, albo zrobić z niego większego psychola, czyli de facto - przeszarżować na serio. Oba te rozwiązania wypadłyby pozytywnie w przyjętej konwencji filmu. Scena z Rourkiem naprawdę dobra i ktoś pomyślał przy dialogach, żeby Rourke nie zaczął jechać Szekspirem przy okazji i napisali to prostymi słowami, wyszło to przekonująco.
Ktokolwiek powiedział Sly'owi, że teksty, które napisał, te onelinery są zabawne, nie powinien nigdy więcej oceniać scenariuszy. Kiedy patrzę na onelinery klasyczne, takie jak w krytykowanym przeze mnie Commando i porównuję to z Expendables, Jezu, nagle zaczynam odbierać Commando jako arcydzieło. W ogóle się nie śmiałem na tym filmie, po prostu w pewnych momentach czułem, że Mam Się Śmiać. Przykro mi Sly, miałem się śmiać, ale się nie posłuchałem, totalny idiotyzm. Wymiany zdań między Stathamem a Stallonem były nie śmieszne, a głupie.
Efekty specjalne. Jedne z najbardziej chujowych w znanej mi historii kina. CGI jedzie na kilometr i nie wymaga do tego wielkiego ekranu i ripa HD. Po prostu eksplozje i krew wyglądały fatalnie. Prawie się zacząłem śmiać, jak Sly obciął rękę jednemu z żołnierzy, ale udało mi się powstrzymać na szczęście. Na IMDb (sprawdzałem po filmie) napisali, że krew jest realistyczna. Nie, realistyczna była w czwartym Rambo (najlepiej nakręcona scena postrzału ze snajperki w historii kina, jeśli chodzi o realizm, tak - zwłoki odlecą, pół mózgu zostanie), ale nie tutaj. Ale, OK, to było do przyjęcia, mogli tylko zastosować prawdziwą sztuczną krew (haha), nie komputerową. Realizacyjnie sceny akcji się bronią poza tym, nie brakowało mi żadnych ujęć w wersji kinowej, ale można było trochę lepiej poustawiać kamerę, ale OK, Sly nie jest reżyserem z zawodu i potrafię sobie wyobrazić, że zawodowiec - taki jak West - poradził z tym sobie lepiej.
Muzyka Tylera - na trzy. Są momenty naprawdę dobre (muzyka akcji) i bardzo słabe (wprowadzenie Sandry fatalne na przykład, w ogóle scena kiepska i zrobiona tanio, ale OK; duża część underscore trochę leży). Muzyki, uważam, w filmie było trochę zresztą za dużo (jak ja się ucieszyłem jak pościg z Lundgrenem w większości nie miał muzy, a potem jakaś perka weszła). Zupełnie zbędna muzyka w scenie monologu Rourke'a, nic nie dodała w ogóle, a ta scena w ciszy zyskałaby więcej głębi, na którą jednak w tej sytuacji (także z powodu aktorstwa w tej scenie) Sly zdecydowanie liczył.
Generalnie, trochę lepiej niż sądziłem, ale jest bardzo dużo wad i rzeczy, które mnie totalnie nie przekonały. Z dwójką poczekam na porządnego DVD-ripa, nie martw się, Adam. na BR ripa w full HD szkoda mi miejsca. Tutaj od tego mam Conana i Terminatora, które obejrzę, jak tylko będę mógł "wejść na telewizor" w domu.
Aktorstwo, jak się spodziewać po tych panach, tylko Willis gorzej niż zwykle, ale nie miał co grać (tak wiem, tekst o ssaniu chuja zaimprowizował i bardzo chciał w tym zagrać, czytałem). Scena w kościele dla mnie była totalnie idiotyczna, można było to rozwiązać i napisać dużo lepiej. Nawet nie był to kicz, po prostu strasznie głupia i nie widziałem żadnych żartów ze starości. Lekko się uśmiechnąłem, jak Stallone powiedział, że Trench "chce zostać prezydentem". Ha. Ha. Ha. Najlepiej wypadli Rourke, Li (szkoda, że tak mało go na ekranie) i Roberts. Postać Robertsa mogła być trochę lepiej napisana i nie chodzi tutaj, że to nie jest de Niro z Gorączki, tylko chodzi o to, że istnieją klasyczne czarne charaktery kina akcji albo nawet mniej klasyczne, choć kultowe. Travolta w Face/Off czy w Broken Arrow byłby przesadą, ale można go było albo trochę bardziej przeszarżować i uczynić nieco autoironiczno-zabawnym, albo zrobić z niego większego psychola, czyli de facto - przeszarżować na serio. Oba te rozwiązania wypadłyby pozytywnie w przyjętej konwencji filmu. Scena z Rourkiem naprawdę dobra i ktoś pomyślał przy dialogach, żeby Rourke nie zaczął jechać Szekspirem przy okazji i napisali to prostymi słowami, wyszło to przekonująco.
Ktokolwiek powiedział Sly'owi, że teksty, które napisał, te onelinery są zabawne, nie powinien nigdy więcej oceniać scenariuszy. Kiedy patrzę na onelinery klasyczne, takie jak w krytykowanym przeze mnie Commando i porównuję to z Expendables, Jezu, nagle zaczynam odbierać Commando jako arcydzieło. W ogóle się nie śmiałem na tym filmie, po prostu w pewnych momentach czułem, że Mam Się Śmiać. Przykro mi Sly, miałem się śmiać, ale się nie posłuchałem, totalny idiotyzm. Wymiany zdań między Stathamem a Stallonem były nie śmieszne, a głupie.
Efekty specjalne. Jedne z najbardziej chujowych w znanej mi historii kina. CGI jedzie na kilometr i nie wymaga do tego wielkiego ekranu i ripa HD. Po prostu eksplozje i krew wyglądały fatalnie. Prawie się zacząłem śmiać, jak Sly obciął rękę jednemu z żołnierzy, ale udało mi się powstrzymać na szczęście. Na IMDb (sprawdzałem po filmie) napisali, że krew jest realistyczna. Nie, realistyczna była w czwartym Rambo (najlepiej nakręcona scena postrzału ze snajperki w historii kina, jeśli chodzi o realizm, tak - zwłoki odlecą, pół mózgu zostanie), ale nie tutaj. Ale, OK, to było do przyjęcia, mogli tylko zastosować prawdziwą sztuczną krew (haha), nie komputerową. Realizacyjnie sceny akcji się bronią poza tym, nie brakowało mi żadnych ujęć w wersji kinowej, ale można było trochę lepiej poustawiać kamerę, ale OK, Sly nie jest reżyserem z zawodu i potrafię sobie wyobrazić, że zawodowiec - taki jak West - poradził z tym sobie lepiej.
Muzyka Tylera - na trzy. Są momenty naprawdę dobre (muzyka akcji) i bardzo słabe (wprowadzenie Sandry fatalne na przykład, w ogóle scena kiepska i zrobiona tanio, ale OK; duża część underscore trochę leży). Muzyki, uważam, w filmie było trochę zresztą za dużo (jak ja się ucieszyłem jak pościg z Lundgrenem w większości nie miał muzy, a potem jakaś perka weszła). Zupełnie zbędna muzyka w scenie monologu Rourke'a, nic nie dodała w ogóle, a ta scena w ciszy zyskałaby więcej głębi, na którą jednak w tej sytuacji (także z powodu aktorstwa w tej scenie) Sly zdecydowanie liczył.
Generalnie, trochę lepiej niż sądziłem, ale jest bardzo dużo wad i rzeczy, które mnie totalnie nie przekonały. Z dwójką poczekam na porządnego DVD-ripa, nie martw się, Adam. na BR ripa w full HD szkoda mi miejsca. Tutaj od tego mam Conana i Terminatora, które obejrzę, jak tylko będę mógł "wejść na telewizor" w domu.
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
ROTFL - to w takim razie nie zabieraj się nawet za dwójkę, bo będzie się można jedynie pociąć przy Twojej analiziePaweł Stroiński pisze:ale OK, Sly nie jest reżyserem z zawodu i potrafię sobie wyobrazić, że zawodowiec - taki jak West - poradził z tym sobie lepiej.

Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Nowy Jork w Bułgarii. Ulice amerykańskiego miasta zostały odtworzone z niezwykłą precyzją przez pracowników studia filmowego Nu Boyana w Bułgarii. 8 tys. metrów kwadratowych nowojorskich ulic pozwala filmowcom dowolnie aranżować akcję filmu, bez konieczności kosztownego wyjazdu ekipy do USA. Jest to największy tego typu plan zdjęciowy na świecie.
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/z ... -maly.html
Tam kręcili m.in EX2.
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/z ... -maly.html
Tam kręcili m.in EX2.
NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
To trochę smutne z wielu punktów widzenia (także ekonomii), że taniej jest zbudować całe miasto zagranicą, niż kręcić na miejscu. Zresztą, Amerykanie mają z tym coraz więcej problemów (najlepsze było ostatnio, jak autentycznie, muzycy sesyjni Hollywood, związek zawodowy American Federation of Musicians, opikietowali plan zdjęciowy serialu Mad Men, bo Lionsgate - producent także Expendables - postanowiło nagrywać Hunger Games w Londynie, bo było taniej
. Lionsgate było - już nie jest, bo ulegli - jednym z niewielu w miarę dużych studiów filmowych, które nie miało żadnych układów w sprawie nagrywania muzyki w LA, więc JNH wyniósł się z nagraniami do Londynu. Zrobił się z tego duży dym.)

Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
ale to problem pazernych jankesów że zdzierają kasę. konkurencja w innych krajach krzyczy mniej kasy, więc jeżdżą kręcić filmy i nagrywać muzę gdzie indziej. demokracja. ale to miasto wybudowane robi wrażenie, fajne foty w tym artykule są 

NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - THE EXPENDABLES 2 (2012)
Tak, dokładnie, outsourcing to dzisiaj podstawowa metoda w każdym biznesie. Mitt Romney coś o tym wie 
