THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#496 Post autor: Wawrzyniec » ndz lip 29, 2012 15:59 pm

Adam pisze:tylko że potem moja rozkmina wzięła w łeb jak na końcu Penn z młodym się spotkali na plaży :?
Bo to miało symbolizować wielkie pojednanie. Pojednanie z ojcem, pojednanie z rodziną, pojednanie się z samym sobą itd. A plaża to idealnie miejsce, gdyż przypływy morza i piasek są jak życie wyrzucają nas na brzegi, a z piasku budujemy zamki, które są symbolami naszych domów, które przy większych uderzeniach fal się rozpadają, jak w życiu. A może po prost chodziło o nakręcenie kolejną piękną niepotrzebną scenę, w której wreszcie coś Sean Pean, po za chodzeniem po szklanym biurowcu, innych budynkach i plaży, mógłby zagrać. :? Naprawdę Adam, to była 3 godzina filmu, więc ciężko było się na czymś skoncentrować.

Wiem, wiem jestem tak samo nudny z jechaniem po tym filmie, jak on sam. I tym bardziej staram się hamować, zwłaszcza, że Paweł "The Tree of Life" bardzo lubi, więc nie chcę go urazić. Przy czym dla mnie "The Tree of Life" jest filmem złym. I niestety nie chodzi mi tutaj o źle zrobionym czy coś w tym stylu. "Plan 9 z Kosmosu" jest zły, ale się fajnie ogląda. Nie chodzi mi o angielskie słowo "bad", ale "evil". Ten film to zło. Grupa osób z naprawdę sporym talentem i umiejętnościami, najnowsze techniki zostają wykorzystane do nakręcenia trzygodzinnego potworka, którego fabuła ogranicza się do jednej godziny. Tak, cała fabuła to historia tego dziecka, dzieci i ich ostrego ojca Brada Pitta. Pozostałe dwie godziny to bombardowanie nas pięknymi ujęciami i przekonywanie, że z każdej przekątnej można zrobić ujęcie.
Nie wspominając, że pierwsza godzina filmu, gdzie próbuje się porównać narodzenie wszechświata, z narodzinami każdego dziecka, to dla mnie jednak jedno wielkie marnowanie taśmy filmowej, czy też miejsca na dysku, nie wspominając o tych efektach specjalnych. Zwłaszcza, że zamiast godziny, da się to zrobić w 4 minuty, bez nadymania się, z fajnym podkładem muzycznym i to za mniejsze pieniądze:
http://www.youtube.com/watch?v=ub747pprmJ8
Ale pomijając, że jest to film nudny i w sumie o niczym, to jednak najbardziej nie lubię go, za jest styl, za to, że na siłę wmawia nam, że jest arcydziełem o opowiadającym i wielce poważnych sprawach. Niestety niesamowitą pychę czuję w "Tree of Life", przekonanie, że jest się lepszym, mądrzejszym, poważniejszym, artystyczniejszym i w ogóle. Nie lubię, kiedy film nachalnie chce mnie uświadomić jaki jest zajebisty. I dlatego też dla mnie (moja subiektywna ocena) "The Tree of Life" jest takim napuszonym balonem, przekonanym o swojej genialności, a tak naprawdę wystarczy wypuścić to całe powietrze i nie zostaje nic.

Jak kogoś uraziłem najmocniej przepraszam, ale po prostu nie potrafię opanować swoich emocji przy tym filmie. Przykro mi przepraszam i dziękuję za uwagę.

(szeptem) "Filmie, dlaczego Ciebie tak nie lubię?"

Lacrimosa Lacrimosa Lacrimosa...
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#497 Post autor: Wojteł » ndz lip 29, 2012 16:05 pm

Wawrzyniec pisze:(szeptem) "Filmie, dlaczego Ciebie tak nie lubię?"

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#498 Post autor: DanielosVK » ndz lip 29, 2012 16:06 pm

A wziąłeś pod uwagę możliwość, że tego filmu po prostu nie zrozumiałeś? :)
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#499 Post autor: kiedyśgrześ » ndz lip 29, 2012 16:43 pm

Mnie to się podobało, ładne obrazki, ładna muzyka, relatywnie mała ilość dialogów, tak jak lubię :)
Nie mam żadnej potrzeby interpretowania tego co widziałem, na miejscu Malicka nadałbym filmowi tytuł KREDENS, dopiero byłoby pole do popisu dla humanistów :)

Obrazek
No. 4 (1949) Jackson Pollock
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#500 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lip 29, 2012 16:48 pm

Cóż, Tree of Life to film o pytaniu o zrozumienie rzeczywistości, która została wpisana w plan Boski poprzez wprowadzenie kontekstu Księgi Hioba, tak ważnego dla stworzenia eschatologii w Starym Testamencie.

Wątek próby wiary jest bardzo ważny dla fabuły filmu (śmierć starszego syna i jej wpływ zarówno na Matkę (Panią O'Brien w scenariuszu i w filmie), jak i samego Jacka (Sean Penn w specyficznie zrobionej części pierwszej i ostatniej filmu' tutaj uwaga natury kontekstowej Jack jest Hiobem - jego inicjały to JOB), ale najważniejsze są cytaty, które stanowią motto filmu i tutaj trzeba o nich trochę powiedzieć.

Księga Hioba należy do szeregu Ksiąg Dydaktycznych albo Mądrościowych Starego Testamentu, które opierają się na próbie opisu Mądrości Bożej (piszę z wielkiej litery, by odróżnić od mądrości ludzkiej, czyli, de facto, wszelkiego rodzaju wiedzy i filozofii). Ta księga wpisuje się w tę dyskusję poprzez monologi Boga pod jej koniec. Hiob domaga się uczciwego sądu, który wynika z wierzeń eschatologicznych Żydów, którzy uważali, że po śmierci trafia się do Szeolu, otchłani, a Bóg docenia nas za życia i to właśnie w naszym żywocie na ziemskim padole zyskujemy od niego wszystko, co dobre (np. bogactwo). Zgadzając się na próbę wiary, Bóg pozwolił odebrać Hiobowi wszystko prócz życia. Domagający się sądu Hiob dostaje w końcu monologi, w których Bóg, w dużym uproszczeniu mówi: "Gdzie byłeś jak stworzyłem świat? Czy rozumiesz dlaczego stworzyłem go właśnie tak? Nie. I nigdy nie zrozumiesz."

Wątek religijny zapowiada także rozpoczynający film monolog Matki, mówiący o rozróżnieniu między łaską i naturą, czyli dwiema zaprzeczającymi sobie drogami, których to teoria ma swoje źródło w dyskusjach między protestantami a katolikami jeszcze w czasach Soboru Trydenckiego. Naturę i łaskę symbolizują dwie postaci, Matka (żyjąca w zgodzie z drogą łaski) i Ojciec (żyjący skrajnie "naturalistycznie") i oboje stawiają dzieci w bardzo trudnej sytuacji dotyczącej rozumienia i interpretacji otaczającej ich rzeczywistości.

Rozumienie i interpretacja wprowadza kolejny kontekst filozoficzny dla filmu, kontekst, którego film bezpośrednio (tak jak w przypadku Księgi Hioba, gdzie nawet kościelne kazanie jej dotyczy!) nie dotyka, ale jest to kontekst związany bezpośrednio z biografią Terrence'a Malicka. Nim wziął się za reżyserię, Malick miał się doktoryzować z filozofii na Oxfordzie, ale pokłócił się ze swym promotorem. Wrócił do Stanów, przetłumaczył jedną ważną książkę filozoficzną, uczył filozofii na MIT, potem poszedł do programu American Film Institute i został reżyserem filmowym. Tematem doktoratu Malicka była koncepcja świata u trzech filozofów - Soerena Kierkegaarda, Ludwiga Wittgensteina i Martina Heideggera. Książkę Heideggera "O istocie rozumu" potem, jak mówiłem przełożył na angielski i wydał, nim jeszcze poszedł w reżyserię.

Pominę tutaj większość źródeł filozofii Heideggerowskiej i skoncentruję się na tym, co nazywa się hermeneutyką. Bo tutaj trafiamy w klucz do filmu Malicka, moim prywatnym zdaniem. Hermeneutyka opiera się na rozumieniu i interpretacji, którą Heidegger przeniósł z technicznego podejścia do dzieł sztuki na naszą codzienną egzystencję. Zostajemy wrzuceni (geworfen) w świat i w nim żyjemy, czy nawet, w nim jesteśmy (dosłownie - in der Welt sein). Sama koncepcja bytu (tłumaczona na polski jako jestestwo, ale zwraca się uwagę, że polski przekład nie oddaje subtelności oryginału, Heidegger używa terminu Dasein, dosłownie bycie "tam; tu", co pokazuje od razu nasze wrzucenie w świat), czyli "nie człowieka, ale niczego innego niż człowiek" pokazuje, że będąc w świecie, próbujemy go zrozumieć. Ma to ważki wpływ na postrzeganie datującego się na Kartezjusza rozróżnienia na podmiot (czyli my) i przedmiot (czyli świat). Formuła koła pokazuje, że nasza egzystencja w świecie opiera się na rozumieniu czegoś, w czym jesteśmy, czyli podmiot i przedmiot ciągle się wymieniają. Nasze życie opiera się na próbie zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, z wzięciem pod uwagę prostego faktu, że tej rzeczywistości (tego świata) jesteśmy zarazem i częścią.

Malick posługuje się prostym i zrozumiałym symbolem, w którym pokazuje, że każdy człowiek stanowi sam w sobie świat, zgodnie z koncepcją antyczną powiedzielibyśmy, mikrokosmos. Narodziny są stworzeniem świata od zera, także (co potwierdza nauka!) podczas życia płodowego przechodzimy wszystkie stadia ewolucji w 9 miesięcy. Mikrokosmos funkcjonuje w makrokosmosie, świecie zewnętrznym, który jednostka (zagubiony Jack O'Brien, a tak skrytykowany pierwszy i trzeci akt przez Wawrzyńca został nakręcony tak, jak został, by ukazać zagubienie dorosłego Jacka w otaczającej go rzeczywistości). Konteksty filozoficzno-teologiczne stanowią pytanie i odpowiedź - czy jesteśmy w stanie zrozumieć świat? (Heidegger) Nie, nie jesteśmy, jesteśmy tylko częścią większego planu, który jest poza naszą wiedzą (Hiob). Dana przez Malicka odpowiedź jest negatywna.

Rzeczywistości nie można zrozumieć, to co można z nią zrobić? Jack został psychologicznie ukształtowany przez Ojca i matkę, Ojciec posługiwał się przemocą werbalną, próbował wpoić w dzieci swoje postrzeganie rzeczywistości. Pogodzenie cynizmu i wiary (reprezentowanej przez Matkę drogi łaski) jest trudne. Ale z przeszłością można się pogodzić, co pokazuje ostatnia scena i kończące film ujęcie mostu. Mostu między przeszłością a przyszłością.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#501 Post autor: Wojteł » ndz lip 29, 2012 17:19 pm

W sumie to się chyba cieszę, że tego filmu nie zrozumiałem :|
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34961
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#502 Post autor: Wawrzyniec » ndz lip 29, 2012 17:33 pm

DanielosVK pisze:A wziąłeś pod uwagę możliwość, że tego filmu po prostu nie zrozumiałeś? :)
Aha...
Adam pisze:tylko że potem moja rozkmina wzięła w łeb jak na końcu Penn z młodym się spotkali na plaży :?
Wawrzyniec pisze:Bo to miało symbolizować wielkie pojednanie. Pojednanie z ojcem, pojednanie z rodziną, pojednanie się z samym sobą itd.
Paweł Stroiński pisze:Ale z przeszłością można się pogodzić, co pokazuje ostatnia scena i kończące film ujęcie mostu. Mostu między przeszłością a przyszłością.
(szeptem z offu) "Dlaczego Danielos znowu mnie krytykuje?"

Pojednanie, pogodzenie... Z tego co widzę to jednak moje rozumowanie tego filmu, a przynajmniej tej sceny, aż tak bardzo nie różni się od tej Pawła. Zresztą, proszę nie róbmy z "The Tree of Life" dzieła tak głębokiego, że trzeba mieć tytuł doktora filozofii, aby je zrozumieć. Nie piję tutaj do bardzo szczegółowej analizy Pawła. Widziałem filmy Tarkowskiego, Jodorowsky'ego, czy narkotyczne krótkometrażówki Kennetha Angera i są one zdecydowanie głębsze i cięższe w odbiorze i zrozumieniu od filmu Mallicka. kiedyśgrześ od razu musiał dać zdjęcie Pollocka, aby dać aluzję, że sztukę nie zawsze łatwo zrozumieć. To prawda, że jestem wielkim fanboyem "Star Wars" i jaram się jak dzieciak najnowszym "Batmanem", ale to nie oznacza, że mam od razu popcorn zamiast mózgu, który sprawia, że nie jestem w stanie ogarnąć "geniuszu" i "głębi" "The Tree of Life". Krytykowanie tego filmu chyba nie równa się z tym, że ktoś jest płytki. Mimo, że rozbuchane ego tego filmu na pierwszy rzut oka każde nam tak myśleć. Uważam, że można, a wręcz należy krytykować ten film.
Miałem co do niego pewne oczekiwania inaczej nie poszedłbym do kina. Szanuję Mallicka za "The Thin Red Line", mimo że nie podoba mi się i bardzo źle, a wręcz arogancko odbieram jego abstynencje podczas premier i pokazów jego filmów. Liczyłem, że zobaczę ciekawy film, a zobaczyłem typowy przykład przerostu formy nad treścią.
Ale dobrze nie będę się rozpisywał, gdyż nie chcę tutaj Was zanudzać, a i po co sam mam się denerwować.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#503 Post autor: DanielosVK » ndz lip 29, 2012 17:36 pm

Dlaczego krytykuję? Zadałem tylko nurtujące mnie pytanie, czy wziąłeś pod uwagę taką możliwość? To chyba nie krytyka. Ja sam filmu nie widziałem, więc się nie wypowiadam, ale sam esej Pawła wydaje mi się być bardzo ciekawy i zachęcający do obejrzenia filmu. I przykro mi, że tak powierzchownie do niego nawiązałeś, w większości właściwie olewając.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#504 Post autor: Wojteł » ndz lip 29, 2012 17:37 pm

Wawrzyniec pisze:(szeptem z offu) "Dlaczego Danielos znowu mnie krytykuje?"

(szeptem z offu) "Bo jest przemądrzały i tylko to umie"
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#505 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lip 29, 2012 17:38 pm

Raczej absencję :mrgreen:

Moim zdaniem Malick po prostu opowiada historie po swojemu, tak jak je widzi. I tyle.

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#506 Post autor: DanielosVK » ndz lip 29, 2012 17:39 pm

(szpetem z offu) "Dlaczego Wojtek mnie krytykuje?"
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#507 Post autor: Wojteł » ndz lip 29, 2012 17:40 pm

(szeptem z offu): "a jakoś tak wyszło"


"Bóg tak chciał"
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9347
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#508 Post autor: Paweł Stroiński » ndz lip 29, 2012 17:49 pm

(szeptem z offu): Dlaczego wszyscy mówią szeptem z off-u?

Awatar użytkownika
kiedyśgrześ
+ W.A. Mozart +
Posty: 6087
Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#509 Post autor: kiedyśgrześ » ndz lip 29, 2012 17:53 pm

Wojtek pisze:W sumie to się chyba cieszę, że tego filmu nie zrozumiałem :|
Spokojnie Wojtek, to tylko jedna z możliwych interpretacji, o tyle fajna, że uniwersalna, Solaris Lema (książkę) można objaśnić w ten sam sposób. Nie, nie kłamię i nie trolluję, jeśli ktoś to czytał niech przyłoży do tekstu Lema esej Pawła i się przez minutkę zastanowi :)
Obrazek

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7893
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: THE TREE OF LIFE - ALEXANDRE DESPLAT

#510 Post autor: DanielosVK » ndz lip 29, 2012 17:53 pm

(szeptem z offu) "Tak jest bardziej mądrze i filozoficznie."
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

ODPOWIEDZ