HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Do Dextera - byłem w Łodzi.
Do Adama - nie łapiesz o co mi chodzi. Ja wiem, że to wszystko jest na płycie. Ale po zwykłym przesłuchaniu płyty oceniasz samą muzykę, jakby Hansu pisał ją do szuflady czy na koncerty. A pisze do filmu. Bo gdyby pisał na koncerty stworzyłby coś zupełnie innego. Więc słuchając i oceniając wyłącznie na podstawie płyty tracisz bardzo dużo. Wiadomo, że fatalna muzyka nigdy się nie wybroni, a arcydzieło zawsze się wybroni, również bez filmu, tylko problem polega na tym, że większość score'ów to ani geniusze ani epic faile, tylko coś pośrodku. I tak jest z tym Batmanem - jest strasznie wtórny i geniuszem nie jest, z drugiej strony nie ma też kompletnej porażki, bo są ciekawe rozwiązania i dobra słuchalność. Na płycie słyszysz, że Zimmer walnął sobie jakiś tam chant, widzisz jakieś tam tytuły poszczególnych tracków; dopiero po obejrzeniu filmu zdajesz sobie sprawę ze znaczenia tego chantu - zyskuje on dodatkowy walor, nabiera on mocy, której na płycie aż w takim stopniu nie miał, bo mógł się wydawać plastikowy. Tytuły tracków przywołują cytaty z filmu i rzucają na muzykę zupełnie inne spojrzenie niż 'na sucho'. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku filmów Nolana, gdzie reżyser chroni tajemnicę fabuły do samego końca, więc kompletnie nie wiesz co się będzie działo i nie jesteś w stanie w trakcie słuchania muzyki wyobrazić sobie precyzyjnych obrazów, konkretnych (czasem bardzo subtelnych) emocji, tylko niewyraźne barwy. Ja wiem, że Twoje podejście całkowicie Cię satysfakcjonuje, ale wiedz, że nie wszystkich. Bo ja widzę, ile bym stracił, gdybym nie znał kontekstu filmowego.
Do Adama - nie łapiesz o co mi chodzi. Ja wiem, że to wszystko jest na płycie. Ale po zwykłym przesłuchaniu płyty oceniasz samą muzykę, jakby Hansu pisał ją do szuflady czy na koncerty. A pisze do filmu. Bo gdyby pisał na koncerty stworzyłby coś zupełnie innego. Więc słuchając i oceniając wyłącznie na podstawie płyty tracisz bardzo dużo. Wiadomo, że fatalna muzyka nigdy się nie wybroni, a arcydzieło zawsze się wybroni, również bez filmu, tylko problem polega na tym, że większość score'ów to ani geniusze ani epic faile, tylko coś pośrodku. I tak jest z tym Batmanem - jest strasznie wtórny i geniuszem nie jest, z drugiej strony nie ma też kompletnej porażki, bo są ciekawe rozwiązania i dobra słuchalność. Na płycie słyszysz, że Zimmer walnął sobie jakiś tam chant, widzisz jakieś tam tytuły poszczególnych tracków; dopiero po obejrzeniu filmu zdajesz sobie sprawę ze znaczenia tego chantu - zyskuje on dodatkowy walor, nabiera on mocy, której na płycie aż w takim stopniu nie miał, bo mógł się wydawać plastikowy. Tytuły tracków przywołują cytaty z filmu i rzucają na muzykę zupełnie inne spojrzenie niż 'na sucho'. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku filmów Nolana, gdzie reżyser chroni tajemnicę fabuły do samego końca, więc kompletnie nie wiesz co się będzie działo i nie jesteś w stanie w trakcie słuchania muzyki wyobrazić sobie precyzyjnych obrazów, konkretnych (czasem bardzo subtelnych) emocji, tylko niewyraźne barwy. Ja wiem, że Twoje podejście całkowicie Cię satysfakcjonuje, ale wiedz, że nie wszystkich. Bo ja widzę, ile bym stracił, gdybym nie znał kontekstu filmowego.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Czy ktoś z Was zakupił ten album?:
http://batman-news.com/2012/07/23/book- ... t-trilogy/
czy wiele zdjęć i rysunków powtarza się z albumów dotyczących BB i TDK?.
http://batman-news.com/2012/07/23/book- ... t-trilogy/
czy wiele zdjęć i rysunków powtarza się z albumów dotyczących BB i TDK?.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Zupełnie się nie zgodzę. Filmy Nolana są jak najbardziej umowne - jak wiele filmów o superbohaterach z wymyślnymi gadżecikami etc. naginającymi prawa fizyki - o czym utwierdza jeszcze bardziej TDKR. To co Nolan zrobił, to konkretnie to, że uczynił tę postać i jego przeciwników bardziej przekonywującymi - choć wiemy, że to wszystko jedna wielka bajka, nadal wierzymy w te postacie, utożsamiamy się z nimi, widzimy ich odpowiedniki w otaczającym nas świecie. To jest siła trylogii Nolana - te postacie nie mają być śmieszne, te postacie nie mają być mistyczne - te postacie mają być brutalnie rzeczywiste. A czy Batman traci swoją symbolikę? Zależy jak odczytujesz filmy. Dla mieszkańców Gotham on jest symbolem (znowu można podawać przykłady z TDKR), dla nas być nie musi, bo my idziemy do kina, żeby choć cząstkę tego fantastycznego świata przenieść do rzeczywistości.lis23 pisze:Ja nie oglądałem jeszcze filmu ale mogę się podzielić póki co tym, co mi się w wizji Batmana wysnutej przez Nolana i spółkę nie podoba - zresztą, już o tym pisałem
Nolan odarł postać Mrocznego Rycerza z jego tajemniczości, mroczności, symbolizmu, odebrał mu wszystkie atuty, które uczyniły z niego symbol - oczywiście, w zamian dostajemy pogłębioną psychikę bohatera / bohaterów ale tracimy za to coś co jest integralną częścią wizerunku tej postaci - Nolan stawia na realizm ale w ten sposób gubi gdzieś umowność, która powinna towarzyszyć ekranizacji komiksu, poza tym, umówmy się, ten cały " realizm " wcale aż tak realny nie jest ( maszyna do odparowywania wody, itp. ), Nolan tak bardzo stara się wszystko urealnić i pokazać działanie oraz genezę każdego gadgetu, że popada w tym w pompatyzm i śmieszność - za dużo wiemy o Batmanie, o jego sprzętach, zabawkach, przez co cała postać traci swój mistyczny i symboliczny wydźwięk, nie jest już Mrocznym Rycerzem, symbolem, jest po prostu gościem w gumowym stroju nietoperza.
Wielu chwali Nolana za konsekwencje w budowaniu swojego świata i swojej historii ale dla mnie nie jest On konsekwentny, zwłaszcza gdy porówna się BB z TDK: otóż, TDK jest ZUPEŁNIE INNY niż BB
o ile w BB mamy Batmana jako główną oś napędową, mamy Batmana, który znika podczas rozmowy z Gordonem, Batmana, który czai się na swoich wrogów, działa, atakuje z zaskoczenia, z ukrycia, jest po prostu Batmanem, to w TDK jest już postacią bezbarwną, mało wyrazistą, nie działa z ukrycia, nie jest postacią tajemniczą i nieodgadnioną, jest zbyt namacalny, tak, ów realizm jest za razem zaletą jak i wielka wadą filmów Nolana, gdyż moim zdaniem powinna być równowaga pomiędzy realizmem a komiksową umownością, tutaj tej równowagi brak a realizm objawia się pod postacią patosu w ogromnym stężeniu.
Kolejną rzeczą jest postrzegania Batmana przez mieszkańców Gotham, nie ma tu zbyt wielu scen w których Batman buduje swój wizerunek, tworzy swoją legendę, no może poza fragmentem BB, jak już pisałem, Batman jest tu odarty z symbolizmu i tajemnicy, nie za bardzo mi się to podoba i uważam, ze Nolan po prostu przesadził, przeciągnął linę, nie potrafił znaleźć równowagi, uznając, że Batman jest może ok ale jego uniwersum już nie - kolejna sprawą i kwestią braku konsekwencji u Nolana jest Gotham City: o ile w BB mamy normalne miasto, pełne strzelistych wieżowców i ulic, to mamy też świetną wyspę Narrows i Arkham, które tworzą kontrast dla reszty Gotham - to w TDK mamy już tylko strzeliste wieżowce i nic więcej, żadnego kontrastu, nic, zwyczajne miasto - szkoda, że Nolan zmarnował potencjał tkwiący w tych innych częściach, zakamarkach Gotham, byłby to świetny oddech dla filmu, którego większość akcji toczy się w biznesowej części miasta
to są moje największe zarzuty wobec Nolanowskiej wizji Batmana i czytając recki i opinie o TDKR utwierdzam się w przekonaniu, że TDKR bliżej jest to TDK, niż do BB, a szkoda ...
Aha, jeszcze jedno - o tym, że Nolan całkowicie ignoruje komiksowe uniwersum Batmana świadczy też to, że w TRDKR NIE MAMY żadnej Catwoman, jest tylko Selina.
W filmach Nolana Gotham jest tylko scenografią. Cała siła jego filmów leży w historii i w ciekawych postaciach. Cała historia stawia pytania natury moralnej, egzystencjalnej etc. etc.
Dobra, nie chce mi się pisać, bo mnie głowa boli od tego hałasu w kinie

- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Cóż, moje zdanie jest takie, że Filmy Nolana to świetne filmy ale słabe Batmany, gdyż poza fragmentami BB ja tego Batmana po prostu nie czuję, to nie jest mój Batman, to gość przebrany za Batmana
filmy Nolana mają wiele zalet; Gordona, Foxa, ale ich zaletą nie jest sam Batman i podejście do jego postaci - Batman którego znam nie zostałby zamaskowanym mścicielem tylko po to, aby wsadzić za kratki mafię i porzucić strój i pelerynę, nie odpuściłby sobie obrony Gotham na 8 lat - i nie chodzi mi tu o zgodność z komiksowym orginem tylko o charakter samego bohatera - powtórzę jeszcze raz, lubię wersję Nolana, zwłaszcza BB ale uważam je też za " wyprane " z " Batmanizmu " i tyle
filmy Nolana mają wiele zalet; Gordona, Foxa, ale ich zaletą nie jest sam Batman i podejście do jego postaci - Batman którego znam nie zostałby zamaskowanym mścicielem tylko po to, aby wsadzić za kratki mafię i porzucić strój i pelerynę, nie odpuściłby sobie obrony Gotham na 8 lat - i nie chodzi mi tu o zgodność z komiksowym orginem tylko o charakter samego bohatera - powtórzę jeszcze raz, lubię wersję Nolana, zwłaszcza BB ale uważam je też za " wyprane " z " Batmanizmu " i tyle

Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
mam podobne odczycia co lislis23 pisze:Cóż, moje zdanie jest takie, że Filmy Nolana to świetne filmy ale słabe Batmany, gdyż poza fragmentami BB ja tego Batmana po prostu nie czuję, to nie jest mój Batman, to gość przebrany za Batmana
filmy Nolana mają wiele zalet; Gordona, Foxa, ale ich zaletą nie jest sam Batman i podejście do jego postaci - Batman którego znam nie zostałby zamaskowanym mścicielem tylko po to, aby wsadzić za kratki mafię i porzucić strój i pelerynę, nie odpuściłby sobie obrony Gotham na 8 lat - i nie chodzi mi tu o zgodność z komiksowym orginem tylko o charakter samego bohatera - powtórzę jeszcze raz, lubię wersję Nolana, zwłaszcza BB ale uważam je też za " wyprane " z " Batmanizmu " i tyle

za jakis czas bedzie nowe podejscie do batmana


no ale trzeba pamietac, ze tak narzekali na heatha legdera czy anne hathaway, a teraz wszyscy wychwalaja ich role

takze jestem pewien, ze da sie zrobic lepszego batmana niz nolan



- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Ja po prostu nie czuję tego Batmana, nie wierzę, że to jest On
o0glądając " Iron Mana " wieżę, że to jest Ten Stark i Iron Man, oglądając nowego Spider Mana wierzę, że to jest Petet Parker i w końcu Spider Man, nawet oglądając " Captaina Americę " wieżę, że to jest ta komiksowa postać, że to Steve Rodgers - w przypadku Batmana u Nolana nie czuję tej postaci, jest dla mnie trochę obca - Nolan stworzył wiarygodny świat, ciekawych i wielowymiarowych bohaterów, pokazał świetnego Gordona a z Foxa uczynił zupełnie inną postać i to jest ok, ale z drugiej strony wykazał się zbyt daleko idącą autonomią i indywidualizmem, Nolan ledwie lizną uniwersum Batmana, zamiast czerpać zeń pełnymi garściami.
o0glądając " Iron Mana " wieżę, że to jest Ten Stark i Iron Man, oglądając nowego Spider Mana wierzę, że to jest Petet Parker i w końcu Spider Man, nawet oglądając " Captaina Americę " wieżę, że to jest ta komiksowa postać, że to Steve Rodgers - w przypadku Batmana u Nolana nie czuję tej postaci, jest dla mnie trochę obca - Nolan stworzył wiarygodny świat, ciekawych i wielowymiarowych bohaterów, pokazał świetnego Gordona a z Foxa uczynił zupełnie inną postać i to jest ok, ale z drugiej strony wykazał się zbyt daleko idącą autonomią i indywidualizmem, Nolan ledwie lizną uniwersum Batmana, zamiast czerpać zeń pełnymi garściami.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
W tym sęk. To nie miała być kolejna kopia uniwersum Batmana - to miała być 'wariacja na temat'. I to jest fajne. Powtarzam, Ty nie czujesz że to Batman - dla ludzi Gotham to jest superbohater z krwi i kości, oni nie znają jego tożsamości poza kilkoma wyjątkami. I chyba to Nolan chciał pokazać - ludzie potrzebują symboli, ludzie potrzebują wiary, nadziei, ludzie naginają rzeczywistość, żeby wierzyć w lepsze jutro. Ludzie Gotham wierzyli w Białego Rycerza - Harvey'ego Denta - dla nas symbolem nie jest, bo znamy prawdę. Tak samo z Batmanem. To jest historia Batmana pokazana z trochę innej strony. Tak samo jest z bardziej 'ludzkim' Bondem w wykonaniu Craiga - kolejny bohater, ale ze słabościami. Taka jest po prostu obecnie tendencja. Nolan może posunął się w tym kierunku bardziej niż inni. Ale to dobrze. Nie chciałbym oglądać kolejnej kopii komiksu. Wolę ujrzeć wszystkie te postacie z innej perspektywy. Jeżeli postać Batmana ma być wałkowana przez kolejne dziesięciolecia, to dobrze że reżyserzy szukają nowych pomysłów na tę postać. Zobacz co się stało z filmem Superman: Powrót. Był odgrzewanym kotletem wg starej modły. Klapa. Teraz restartują jego historię w Man of Steel - nie wiemy jaki film będzie, ale jego jedyna szansa jest w innym niż dotychczas podejściu. Ja jestem za różnorodnością. Kupuję takiego nawet niekomiksowego Batmana jako postać.
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Sęk w tym, że ja nie oczekiwałem " wariacji na temat Batmana " tylko Batmana z krwi i kości, jeżeli Nolan zamierzał kręcić wariację to mógł o tym powiedzieć w 2005 roku, wtedy może dałbym sobie spokój po BB 
nie neguje samej fabuły filmów Nolana, neguje tylko podejście do Batmana i do Gotham, nie ma tu żadnej tajemnicy, nic, wszystko ( poza zakręconą fabułą ) co dotyczy Batmana jest wyłożone niczym " kwa na ławę ", ta postać niczym nie zaskakuje widza, poza swoim poczuciem winy, po prostu Nolan nie czuje klimatu komiksu, widać to już po zwiastunie nowego Supermana, który nie jest Supermanem, tylko jakimś zarośniętym rybakiem
na Filmwebie jakiś gość dyskutuje ze mną o nowym Spider Manie, który Mu się nawet podoba jako film ale że nie przedstawia orginu postaci jota w jotę jak w komiksie to jest filmem złym, tłumaczę Mu, ze tak się nie da, ale On swoje
, ja nie jestem aż tak przywiązany do orginu, lubię zmiany ( nowy Bond bardzo mi się podoba ) ale chcę, żeby dany bohater zachował swój charakter i nie wydawał się być kimś innym, ten Batman właśnie takim się wydaje, za mało w nim Batmana a za dużo ... Nolana? - tak, moim zdaniem podejście Nolana nie kładzie tych filmów 9 bo są to świetne filmy w oderwaniu od postaci Batmana ) ale kładzie Batmana, gdyż nie sprostał wyzwaniu ukazanie Jego świata - oczywiście, moim zdaniem 
a " Powrót Supermana ' bardziej mi się podoba, niż cała seria do której nawiązuje
, muzykę też ma lepszą, niż ta którą usłyszymy za rok 

nie neguje samej fabuły filmów Nolana, neguje tylko podejście do Batmana i do Gotham, nie ma tu żadnej tajemnicy, nic, wszystko ( poza zakręconą fabułą ) co dotyczy Batmana jest wyłożone niczym " kwa na ławę ", ta postać niczym nie zaskakuje widza, poza swoim poczuciem winy, po prostu Nolan nie czuje klimatu komiksu, widać to już po zwiastunie nowego Supermana, który nie jest Supermanem, tylko jakimś zarośniętym rybakiem

na Filmwebie jakiś gość dyskutuje ze mną o nowym Spider Manie, który Mu się nawet podoba jako film ale że nie przedstawia orginu postaci jota w jotę jak w komiksie to jest filmem złym, tłumaczę Mu, ze tak się nie da, ale On swoje


a " Powrót Supermana ' bardziej mi się podoba, niż cała seria do której nawiązuje


Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
No ale Nolan miał swoją wizję i zrobił filmy po swojemu. Nie każdy film o Batmanie musi być 100%-batmanowy. Czasami warto poeksperymentować. Przyjdzie czas, że zrobią restart serii i zrobią bardziej komiksowego Batmana. Nolan miał pomysł na połączenie komercyjnej epickości z niemal psychologiczną analizą słabości bohatera i genezą każdej postaci. Przyjął taką konwencję, która się broni. Wolę mało komiskowy, ale DOBRY film niż SŁABY film w duchu komiksu. Nolan miał prawo zrobić jak zrobił, nikt nie musi czuć się zmuszony do powracania do jego filmów. Wolisz klimaty Burtona, oglądaj Burtona. Wolisz komiksy, czytaj komiksy. Spośród dziesiątek ekranizacji 'Wichrowych wzgórz' też masz możliwość wybrania swojej ulubionej. Po prostu ten Batman jest 'inny'. Nie jest zły/gorszy, jest 'inny'.
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
To Ty nie łapiesz chybahp_gof pisze:Do Adama - nie łapiesz o co mi chodzi. Ja wiem, że to wszystko jest na płycie. Ale po zwykłym przesłuchaniu płyty oceniasz samą muzykę, jakby Hansu pisał ją do szuflady czy na koncerty. A pisze do filmu. Bo gdyby pisał na koncerty stworzyłby coś zupełnie innego. Więc słuchając i oceniając wyłącznie na podstawie płyty tracisz bardzo dużo. Wiadomo, że fatalna muzyka nigdy się nie wybroni, a arcydzieło zawsze się wybroni, również bez filmu, tylko problem polega na tym, że większość score'ów to ani geniusze ani epic faile, tylko coś pośrodku. I tak jest z tym Batmanem - jest strasznie wtórny i geniuszem nie jest, z drugiej strony nie ma też kompletnej porażki, bo są ciekawe rozwiązania i dobra słuchalność. Na płycie słyszysz, że Zimmer walnął sobie jakiś tam chant, widzisz jakieś tam tytuły poszczególnych tracków; dopiero po obejrzeniu filmu zdajesz sobie sprawę ze znaczenia tego chantu - zyskuje on dodatkowy walor, nabiera on mocy, której na płycie aż w takim stopniu nie miał, bo mógł się wydawać plastikowy. Tytuły tracków przywołują cytaty z filmu i rzucają na muzykę zupełnie inne spojrzenie niż 'na sucho'. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku filmów Nolana, gdzie reżyser chroni tajemnicę fabuły do samego końca, więc kompletnie nie wiesz co się będzie działo i nie jesteś w stanie w trakcie słuchania muzyki wyobrazić sobie precyzyjnych obrazów, konkretnych (czasem bardzo subtelnych) emocji, tylko niewyraźne barwy. Ja wiem, że Twoje podejście całkowicie Cię satysfakcjonuje, ale wiedz, że nie wszystkich. Bo ja widzę, ile bym stracił, gdybym nie znał kontekstu filmowego.

najwazniejsze rzeczy gdy płyta może zyskać u mnie po późniejszym oglądnięciu filmu: gdy okaże się że muzyka w filmie jest słaba i ułożenie jej na płycie daje lepszy odsłuch całości (np ostatnio Prometeusz) // źle podłożona (co nie jest winą kompozytora) // nie słychać jej (oba zarzuty ostatnio Extreamly Loud.....) // kompletnie nie pasuje do filmu (nie pamiętam takiego przypadku od wieków, chyba że np. w latach 80 Ladyhawke, które na płycie jest klasykiem a w filmie w ogóle nie ta epoka i nie pasuje) // okaże się że w filmie jest kompletnie co innego niż na płycie (np Tree Of Life).
najwazniejsze rzeczy gdy płyta może u mnie stracić po późniejszym oglądnięciu filmu: gdy okaże się że kretyny nie wydały masy muzyki (w latach 90 to był standard za który przeklinałem 28-minutowe wydania Varese - tyle że wtedy z reguły człowiek zdawał sobie sprawę że w filmie muzy będzie o wiele więcej) // na płycie wydadzą gorsze rzeczy a te które były lepsze nie wydali (z reguły analogia do poprzedniego przykładu czy np. choćby wszystkich bondów z których część dopiero na 40lecie została rozszerzona, no i najbardziej skrzywdzonego wydawniczo scoru dekady - Die Another Day) // gdy kretyni idiotycznie wydadzą score (np. K2 czy Taipan z 2 suitami 20-paro-minutowymi zamiast to podzielić na normalne traki jak bozia przykazała)
gdy aspekty muzyki na płycie spełniają moje oczekiwane wymagania to wystawiam jej rzetelną dla mnie ocenę.
jesli ta sama muzyka tak samo spełni się potem w filmie, to mówię: "fajnie" a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.
jesli ta sama muzyka nie spełni się potem w filmie, to mówię: "fajnie, i macie szczęście że na płycie jej nie spartoliliscie bo bym wam zrobił z dupy jesień średniowiecza", a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.
gdy aspekty muzyki na płycie nie spełniają moich oczekiwanych wymagań to wystawiam jej rzetelną dla mnie ocenę.
jesli ta sama muzyka tak samo źle spełni się potem w filmie, to mówię: "to było do przewidzenia, w filmie ujdzie ale na płycie i tak nie mogę tego słuchać" a oceny nie zmieniam ani odczuć co do tej płyty.
jesli ta sama muzyka jednak spełni się potem w filmie, to mówię: "szkoda, że nie da się tego słuchać na płycie, ale doceniam to że w filmie działa świetnie - dwa przykłady tego typu to u mnie Blade Runner, Thin Red Line)
czy teraz już rozumiesz, że moje myslenie jest bynajmniej w tym temacie przemyślane i że ocena płyty a ocena filmu to wie rózne rzeczy i nie musżą one jednoznacznie oceniać kompozytora, bo mogą być te oceny kompletnie rózne?

NO CD = NO SALE
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7894
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Facebook Hansa pisze:"Aurora" is dedicated to those who lost their lives and were affected by the tragedy in Aurora, Colorado. I recorded this song in London in the days following the tragedy as a heartfelt tribute to the victims and their families. 100% of the proceeds will be donated to Aurora Victim Relief organization. The track is available on iTunes shortly and here: http://bitly.com/QmUiWM
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
filantrop
a terlikowski jak to przeczyta to napisze że hollywoodzki kompozytor na usługach po żeruje na tragedii ludzkiej 


NO CD = NO SALE
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6104
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)

żeby nie było.. to nie ja powiedziałem

NO CD = NO SALE
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35045
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - THE DARK KNIGHT RISES (2012)
Znając Terlikowskiego to nie straci takiej okazji, aby wspomnieć, że kompozytor jest Niemcem, co czyni go jeszcze większym potworem. Ale w ogóle to ja uważam to za ładną inicjatywę. Tylko, że niestety to jest taka sytuacja, że nie ważne kto co zrobi, nawet z dobrych pobudek, tak jak Bale, który odwiedził szpital, to od razu będzie wychodziła z ludzi żółć, że robią PR i zarabiają na tragedii.Adam pisze: a terlikowski jak to przeczyta to napisze że hollywoodzki kompozytor na usługach po żeruje na tragedii ludzkiej

#WinaHansa #IStandByDaenerys