zdjęcia są ok do pierwszej połowy. dekoracje zgoda. ale gra aktorska?! przecież dialogi w tym filmie to telenowela! tam co minutę jest 5 feilów i nieścisłości. aktorzy grają fatalnie poza Fasbenderem - co w 90% jest winą miałkości scenariusza i zerowego poziomu dialogów - nie mogli z tego po prostu nic więcej wykrzesać ponad to co dali z siebie.. Fabuła niedopracowana, naciągana, brak logiki, bzdura za bzdurą i niedorzeczności - ja wiem że to film sf ale bez rpzesady, takich głupot nie serwował nawet Corman w niskobudżetówkach 35 lat temu. poczytaj Agent recenzje, NIE MA chocby jednej która w tym aspekcie o którym pisze twierdziła by inaczej.Agent pisze:film zrealizowany perfekcynie pod względem zdjęć, czy stworzonych dekoracji i gry aktorskiej
MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
#FUCKVINYL
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Adam pisze:zdjęcia są ok do pierwszej połowy. dekoracje zgoda. ale gra aktorska?! przecież dialogi w tym filmie to telenowela! tam co minutę jest 5 feilów i nieścisłości. aktorzy grają fatalnie poza Fasbenderem - co w 90% jest winą miałkości scenariusza i zerowego poziomu dialogów - nie mogli z tego po prostu nic więcej wykrzesać ponad to co dali z siebie.. Fabuła niedopracowana, naciągana, brak logiki, bzdura za bzdurą i niedorzeczności - ja wiem że to film sf ale bez rpzesady, takich głupot nie serwował nawet Corman w niskobudżetówkach 35 lat temu. poczytaj Agent recenzje, NIE MA chocby jednej która w tym aspekcie o którym pisze twierdziła by inaczej.Agent pisze:film zrealizowany perfekcynie pod względem zdjęć, czy stworzonych dekoracji i gry aktorskiej
podobne wnioski mozesz wysnuc przy Alienie 1, 2 czy 3


to jest film sci-fi


(polecam "film przyrodniczo-krajobrazowy Predator"

jak widac po prometeuszu, scenarzysta serii tv lost nie sprawdzil sie w kinie

fassbender dal rade




noomi rapace sie starala


no ale ci pozostali nieznani aktorzy


jestem ciekaw jak wygladal pierwszy draft scenariusza, zanim ten scenarzysta lostow maczal w nim palce

slyszalem, ze wtedy pod koniec filmu bylo ujecie z jajami obcych

Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
nie masz racji, wypisanie fejli w prometeuszu to zajęcie na 2 godziny i nie chce mi się tego robić, a aż takich fejli nie było w tych filmach do których go porównujesz. mniej więcej dobrze zebrali do kupy to w reckach na kmf i filmwebie.Agent pisze:podobne wnioski mozesz wysnuc przy Alienie 1, 2 czy 3a juz na pewno przy 4
to jest film sci-fia nie jakis dramat obyczajowo-psychologiczno-krajobrazowy
#FUCKVINYL
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Agent doznał udaru słonecznego
Próba obrony tego upiornego gówna jest z góry skazana na porażkę
Szczęśliwie kasowo to majestatyczna klapa i kontynuacji nie będzie miejmy nadzieję 




Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Słabiuteńkie filmidło, jest mało oryginalny (no może poza tymi bajerkami technicznymi), do bólu przewidywalny, mam wrażenie jakby jedyne czym Scott chciał zaimponować widzom to gastroskopia za pomocą kobry-kosmity.
http://www.youtube.com/watch?v=4F7StPfS7nI - Tutaj macie recenzje, Doug może trochę się powtarza, ale to rzeczowa opinia bez zbędnych spoilerów, z którym się praktycznie w całości zgadzam.
http://www.youtube.com/watch?v=4F7StPfS7nI - Tutaj macie recenzje, Doug może trochę się powtarza, ale to rzeczowa opinia bez zbędnych spoilerów, z którym się praktycznie w całości zgadzam.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Byłem na filmie - jak na ilość głupot, nawet bezboleśnie mi się to oglądało. Tempo jest przyzwoite (o dziwo, patrząc na to, jak chaotyczny jest scenariusz), co chyba oznacza, że Scott dalej umie dobrze reżyserować. Niestety film to zwykły PRODUKCYJNIAK, skrojony według hollywoodzkich schematów, wyprany z inspiracji, miejscami wyglądający jak pastisz pierwszego Aliena.
Muzycznie stoi na bardzo niskim poziomie. Można dyskutować, czy utwory HGW mają sens w uniwersum obcego (pogodne, ciepłe brzmienie symfoniczne), ale powiedzmy że Prometeusz idzie w innym kierunku niż poprzednie filmy, więc nawet to tchnienie optymistycznej epiki można przezyć. Natomiast Streitenfeld... tej muzyki prawie w ogóle się nie czuje. Jest po prostu źle pomyślana, zbyt sterylna, co sprawia, że w większości scen nic nie wnosi do filmu (co niby miał wnieść materiał Davida?). W dodatku to, że jest taka banalna, sprawia, że ginie przytłoczona wydarzeniami na ekranie. Za muzykę w filmie słabe 2/5.
Muzycznie stoi na bardzo niskim poziomie. Można dyskutować, czy utwory HGW mają sens w uniwersum obcego (pogodne, ciepłe brzmienie symfoniczne), ale powiedzmy że Prometeusz idzie w innym kierunku niż poprzednie filmy, więc nawet to tchnienie optymistycznej epiki można przezyć. Natomiast Streitenfeld... tej muzyki prawie w ogóle się nie czuje. Jest po prostu źle pomyślana, zbyt sterylna, co sprawia, że w większości scen nic nie wnosi do filmu (co niby miał wnieść materiał Davida?). W dodatku to, że jest taka banalna, sprawia, że ginie przytłoczona wydarzeniami na ekranie. Za muzykę w filmie słabe 2/5.
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
ale nie mów że po seansie płyta nie zyskuje?
wg mnie zyskuje cd, a w filmie traci.

#FUCKVINYL
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Nie wiem, rzadko mi się to zdarza, ale po seansie filmu w ogóle nie mam ochoty wrócić do muzyki.
Jakby zresztą było do czego wracać...

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Nie podoba mi się użycia słowa "hollywooddzki" jako czegoś negatywnego.Marek Łach pisze:Byłem na filmie - jak na ilość głupot, nawet bezboleśnie mi się to oglądało. Tempo jest przyzwoite (o dziwo, patrząc na to, jak chaotyczny jest scenariusz), co chyba oznacza, że Scott dalej umie dobrze reżyserować. Niestety film to zwykły PRODUKCYJNIAK, skrojony według hollywoodzkich schematów, wyprany z inspiracji, miejscami wyglądający jak pastisz pierwszego Aliena.


A o muzyce niedługo ode mnie trochę więcej.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
ok ale o filmie możesz już tutaj napisać bez bajery że dawno nie widziałeś tak kiepskiego hollywoodzkiego filmu 

#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Szczerze ja nie wiem co widziałem.
Wizualnie film świetny, reżyseria też niezła, ale fabuła to tragedia. Dobrze, że Hans nie komponował do tego muzyki. Tym samym cofam moje wcześniejsza narzekania.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
a widzisz Wawrzyńcu, znów się zgadzamy
fabuła, scenariusz i aktorstwo (to w 90%, ale to wina scenariusza)

#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Tak, tak, tak.Marek Łach pisze:Byłem na filmie - jak na ilość głupot, nawet bezboleśnie mi się to oglądało. Tempo jest przyzwoite (o dziwo, patrząc na to, jak chaotyczny jest scenariusz), co chyba oznacza, że Scott dalej umie dobrze reżyserować. Niestety film to zwykły PRODUKCYJNIAK, skrojony według hollywoodzkich schematów, wyprany z inspiracji, miejscami wyglądający jak pastisz pierwszego Aliena.
Zgadzam się. Dialogi jakby Lucas je pisał. Fabuła jest na słowo honoru, ale po całości ogląda się nie najgorzej.

Nie, nie, nie.Marek Łach pisze:Muzycznie stoi na bardzo niskim poziomie. Można dyskutować, czy utwory HGW mają sens w uniwersum obcego (pogodne, ciepłe brzmienie symfoniczne), ale powiedzmy że Prometeusz idzie w innym kierunku niż poprzednie filmy, więc nawet to tchnienie optymistycznej epiki można przezyć. Natomiast Streitenfeld... tej muzyki prawie w ogóle się nie czuje. Jest po prostu źle pomyślana, zbyt sterylna, co sprawia, że w większości scen nic nie wnosi do filmu (co niby miał wnieść materiał Davida?). W dodatku to, że jest taka banalna, sprawia, że ginie przytłoczona wydarzeniami na ekranie. Za muzykę w filmie słabe 2/5.
Po filmie nabrałem większej ochoty na score. W sumie ładnie wypadł w filmie, a tematy zostały zapamiętane po projekcji. Płyta sama w sobie też nie jest zła. Ogólnie rzecz biorąc jestem na tak mimo, że oryginalności tutaj w ogóle nie zaznamy. Same nawiązania do klasyków, takich jak Goldsmith świadczą o zachowawczości kompozytorów. Nie chcieli rąbać czegoś nowego, by się nie narazić na zbytnią klasykę, nie chcieli też rżnąć ostro po klasyce. Ot taki nie przeszkadzający, a czasami wpadający w ucho score.

- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6087
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: MARC STREITENFELD - PROMETHEUS (2012)
Ciekawe w którym momencie ten pseudofilm jest świetny wizualnie, miałem artbook na wishliście w Amazonie, po seansie wypadłWawrzyniec pisze:Szczerze ja nie wiem co widziałem.Wizualnie film świetny...
