Łukasz Wudarski pisze:Jizza ludzie czy wy rozumiecie o co mi chodzi? Idąc do kina ma się konkretne oczekiwania. Jeśli idziecie na Transformersów to wiecie że nie będzie tutaj nic mądrego, ale będzie poczucie humoru i efekty specjalne. Niestety trzeba byc prawdziwym mistrzem żeby w takie kino tchnąć prawdziwe emocje. Webb nie jest żadnym mistrzem i te jego banalne gierki nie pasują do odmóżdżającego kina. Mnie raziły, o wiele bardziej niż błędy w kinie Nolana.
Tylko, że to są odczucia czysto
subiektywne i chyba dlatego nie ma obiektywnych recenzji filmów, płyt, książek, i chyba dlatego recenzje są chyba nikomu niepotrzebne bo każdy i tak wybierze sobie recenzję tego recenzenta, którego opinia jest najbliższa jego opinii i jego oczekiwaniom wobec obiektu recenzji
ja, idąc do kina na TASM wiedziałem czego mam się spodziewać, obawiałem się tylko o obsadę głównych bohaterów, bo mimo wad poprzedniej obsady przyzwyczaiłem się doń, ale Garfield i Stone rozwiali te obawy a ich wzajemne relacje bija na głowę całą poprzednią trylogie
ciągle narzekasz, że to film o problemach nastolatków dla nastolatków, ale jakie problemy powinien mieć nastolatek?, powinien borykać się z problemami 30-to latka?, 40-sto latka czy może 50-cio latka? - bo przecież Peter Parker w momencie ugryzienia przez pająka
BYŁ nastolatkiem, więc jego problemy są jak najbardziej naturalne.
Łukasz Wudarski pisze:a jeśli już mają być jakieś aspiracje to niech to będzie zrobione co najmniej na poziomie Nolana, a nie Webba:)
Ale o co Ci chodzi z tym Nolanem?
o mrok czy o śmiertelną powagę?
bo ja też długo czekałem na poważnie potraktowana postać Batmana w kinie ale Nolan przegiął w drugą stronę i mamy filmy, które poprzez swoją konwencję w ogóle wykluczają bytność takiej postaci, jak Batman, gdyż nie pasuje ona do świata przedstawionego w filmach a z drugiej strony taki TDK mógłby się świetnie obyć bez Batmana
filmowi Nolana brakuje koloru, odprężenia, zabawy, jest zbyt na serio, wszystko jest tak śmiertelnie poważne, ze aż nierealne, podkreśla to też drętwa, patetyczna i nudnie jednostajna muzyka Zimmera, dlatego też nie zgodzę się ze zdaniem z Twojej recenzji, iż:
Paradoksalnie konwencją i pomysłem na ilustracje bliżej tej ścieżce do koncepcji Zimmera i Howarda z ich Batmana (rezygnacja z podniosłych fanfar na rzecz emocji kreowanej przez łączenie elektroniki z orkiestrą)
gdyż Muzyka Zimmera jest ponura i jednostajna a praca Hornera jest bogata w detale, różnorodna i kolorowa, czuć w niej oddech, którego brak w napuszonej pracy Zimmera, która to muza mogłaby być ilustrowana widokiem powiewającej flagi USA na wietrze

dodać należy też, że Horner o wiele bardziej umiejętnie łączy elektronikę z orkiestrą, gdzie u Zimmera mamy samą elektronikę udającą orkiestrę, a fanfary u Hornera oczywiście są, tyle że motyw bohaterski nie jest jeszcze należycie rozwinięty, gdyż Parker dopiero uczy się jak być bohaterem ale jeszcze nim nie jest.