
Zresztą jak pokazują przykłady Lali, Varese, Intrady i reszty tej bandy naciągaczy to jedynie japończyki mogą zachować wartość. Reszty nie ma sensu oszczędzać.

LOL, to najlepiej kupować, nierozfoliowywać w ogóle i dotykać jedynie w rękawiczkach, wtedy cedek będzie warty pierdyliard dolarówBucholc Krok pisze: Gdyby wiedział, że przy ewentualnej odsprzedaży wartość płyty będzie niższa to by pewnie nie wyrzucał.
Mefisto pisze:LOL, to najlepiej kupować, nierozfoliowywać w ogóle i dotykać jedynie w rękawiczkach, wtedy cedek będzie warty pierdyliard dolarów
A po wuja wydawać kilkanaście/dziesiąt tysięcy $$ na jakieś stare szmaty czy inne rupiecie po gwiadach filmowych albo innych znanych ludziach? To się nazywa kolekcjonerstwo i za to się płaci.Ludzie to jednak debile - wywalać dodatkowe 100 czy więcej $, bo płyta ma ekstra kartonik z wkurwiającymi japońskimi znaczkami - po prostu moc!
To się nazywa głupota i faktycznie kosztuje, wiem, bo sam się z tego leczęBucholc Krok pisze:To się nazywa kolekcjonerstwo i za to się płaci.
To wtedy to się nazywa handel, a nie kolekcjonerstwo i z obi ma gówno wspólnegoBucholc Krok pisze:Jeśli się kupuje z myślą o zarobku
Płaci się za płytę i wszystko co wewnątrz. Wszystko co na zewnątrz jest zbędne - chyba, że ktoś jest takim mega "kolekconerem", że faktycznie nie rozfoliowuje nawet. Tylko wtedy jaka jest przyjemność trzymania czegoś takiego, skoro nawet posłuchać nie idzie? A porównanie z rzeczami należącymi kiedyś tam do kogoś sławnego nietrafione zupełnie - nie ten poziom emocjonalny przede wszystkim, o wartości (niekoniecznie pieniężnej) nie wspominając.To się nazywa kolekcjonerstwo i za to się płaci.
Jak się kupuje specjalnie na handel to tak, ale niektórzy kolekcjonerzy liczą się z tym, że może przyjść czas, gdy będą musieli odsprzedać towar. Wydaje mi się, że zawsze trzeba się z tym liczyć.Mefisto pisze:To wtedy to się nazywa handel, a nie kolekcjonerstwo
Akurat ma, bo wyblaknięte obi to mniejsza cena. Ba, są tacy, którzy nie kupią, gdy jest tylko pudełko lekko stuknięte.i z obi ma gówno wspólnego
Płaci się za płytę i wszystko co wewnątrz. Wszystko co na zewnątrz jest zbędne - chyba, że ktoś jest takim mega "kolekconerem", że faktycznie nie rozfoliowuje nawet. Tylko wtedy jaka jest przyjemność trzymania czegoś takiego, skoro nawet posłuchać nie idzie?
Każdy lokuje swoje emocje, w co mu się podoba i nie widzę sensu się licytować, gdzie jest mocniej czy lepiej.A porównanie z rzeczami należącymi kiedyś tam do kogoś sławnego nietrafione zupełnie - nie ten poziom emocjonalny przede wszystkim, o wartości (niekoniecznie pieniężnej) nie wspominając.