Wawrzyniec pisze:Adam Krysiński pisze:A ja wręcz przeciwnie.
A jakże mogło być inaczej

Nie napisałem tak dlatego, że pisałeś to Ty, tylko dlatego że na co mi enty z kolei elfmanowy twór w stylu edwarda i haloween? to wszystko przecież już było. ja oczekuję dziś od muzy filmowej czegoś nowego, albo czegoś co mnie chwyci za serce, wejdzie mi na ambicje, wejdzie mi na emocje... oczekuje muzyki która mi powie "jestem zajebista" i bedzie to umiała udowodnić.. Nie dużymi cyckami, nie zainwestowanymi w nią i marketing pieniedzmi, nie lanserstwem, nie cudownym wypasionym wydaniem.. Oczekuje muzy która swoją innością udowodni to że warto było ją inaczej skomponowac, że warto było tracić pieprzony czas by jej posłuchać.. Że warto było tracić cięzko zarobione pieniądze by ją kupić.... A nie trzeba tak dużo do tego, czasem wystarczy pomysł i chęci...
Dlatego nie rozumiem jak mozna stale słuchać jak Ty z uporem maniaka pustego marketingu w stylu Hansa (taaa wiem że się czepiłem akurat jego, ale to dobitny i smutny przykład nad którym w jego wypadku ubolewam) nie mającego przełożenia na muzyczną rzeczywistość, i usilnie udawać, że nie widzi się mizerności tej muzy i liczyć że jakiś dwóch fanów na krzyż na tym forum Ci przytaknie że się z Tobą zgadza.... Na co Ci 10 gladiator? na co Ci to? Nie lepiej zdobyć, ściągnąć, whatever,, coś innego zupełnie, nieważne kogo, spróbować poświęcić te 30 minut i posłuchać , zamykając oczy i nie myśleć o tym że nie słyszysz tam Thin Red Line, że to nie brzmi jak RCP... Na co słuchać codziennie tego Gladiatora? Świat jest pełen innych rzeczy...
To całe RCP to jest żywcem diskopolowy twór teraz przecież... Było dobre kiedyś, prawda, jak diskopolo też było dobre, ale się skończyło.. 10 lat temu oczekiwałem w muzie filmowej czegoś innego. 15 lat temu jeszcze czegoś innego.. I Ty też za 10 lat, jeśli będziesz muzy filmowej słuchał, będziesz oczekiwał od niej czegoś innego.. To naturalne.. Siądziesz i złapiesz się za głowę i powiesz, qwa jak ja tym się mogłem tak podniecać..
Ja dziś oczekuję od muzy filmowej więcej do potęgi. Świat daje możliwości dokonywania wyborów, daje mobilność, daje dostęp do czegoś czego poprzednie pokolenia nie miały.. daje ocenianie i wypowiadanie się, bo mamy taką możliwość. Dziennikarz, nawet pieprzony amator jak ja, może dziś powiedzieć, że coś jest kupą i będzie się z tym liczyła bądź nie, mniejsza, lub większa część świata, ale tak czy siak do artysty i innych to dojdzie... Kiedyś za takie coś to tacy ludzie dochodzili ale do betonowych bucików na dnie rzeki, zresztą nawet dziś na pieprzonej Białorusi wciąż czasami się to zdarza jak ktoś ześmie powiedzieć be na pana Łukaszenke.
Preisner kiedyś powiedział takie kurewsko mądre zdanie że "nikt mu nie dawał nigdy gwarancji, że do końca życia będzie dobrym kompozytorem.." Jakże to zdanie jest dziś prawdziwe i iluż kompozytorów powinno to sobie wsiąść do serca.. Bo ilu się wydaje że są bóg wie jakimi geniuszami i nimi będą? Że mój nowy score to jest zajebisty mega i się napracowałem przy nim, także wiecie szacun mi się należy... Mamy dziś ten komfort że mogę ja, czy Ty czy ktokolwiek, słuchać tego co mi się podoba i tego co jest wartościowe i przedstawia jakiś cel.
Cały showbiznes ma jeden i to podstawowy nóz na gardle - jeden dzień jest, a na drugi dzień go już nie ma. Tylko że nie wszyscy sobie zdają z tego sprawę.. Muza filmowa to może 1/3 tego co słucham.. Nigdy nie będzie na 1 miejscu.. Więc u mnie dodatkowo ta mobilność przekłada się też na możliwość skakania po róznych gatunkach muzy co czynię od 25 lat... no może od 20 - przesadziłem z tymi 25.. Na co mi więc kolejne muzyczne klony Twierdzy? Batmanów? Star Warsów? Czy innych... Na co mi odcinanie kuponów od dawnej muzyki Queen - P. Rogers śpiewa genialnie, ale Mercury był wybitny i pewnych osobistości się nie za zastapić... Na co mi covery hitów sprzed lat, które dowodzą tylko tego jaka muzyczna bieda istnieje w naszym świecie, że nikt nie umie teraz wymyślić czegoś by porwać tłumy..
Przychodzi do mnie taki np mój 10 letni kuzyn.. Siada przed kompem a u mnie leci akurat plyta "Meddle" P.Floydów.. Wiadomo, geniusz. A on mi na to: co to za gówno? No więc ja się pytam w jakim świecie zyjemy? I tak jestem za aborcją - też w takich przypadkach.. Siadam kolo niego i pytam.. Sluchaj a czego Ty sluchasz.. A on mi puszcza z komórki jakiś jedno sezonowy twór o którym za rok nikt nie będzie pamiętał, a jego autor będzie pływał sobie jachtem przez następne 20 lat za zarobione na 1 pieprzonym kawałku pieniądze.. I co, kawalek byl spoko, naprawdę spoko, tylko ze ja tego slucham codziennie we wszystkich mozliwych stacjach radiowych ciągle jedno i to samo.. Za tydzien będzie inny hicior, inna gwiazda.. I tak wkółko.. I to mnie boli w współczesnej muzyce.. Nie kwestionuje jej ambitności, lepszejszości, tylko tego że na przykładzie takiego gówniarza jak mój kuzyn , nie potrafi się dziś szanować żadnej muzyki..
Ale wracając do przypadku rzeczonej przykładem Alicji Elfmana to może się okazać, że lepiej będzie włączyć starego dobrego Edwarda raz jeszcze i tyle.. Zresztą klipy na stronie już dają podstawę do takiego myślenia - jakbym nie znał edwarda na pamięć, to bym powiedział że muza jest z niego wzięta na podkład.. Czy to może zwiastować zatem dzieło albo pracę nad którą warto będzie się długo zatrzymać?
Linda, wybitny aktor, którego doceniają u nas za pierdoły, a nie za to co trzeba, powiedział wiele lat temu i do dziś to podtrzymuje że jest `takim małym obywatelem w małym przaśnym kraju nazywanym Polską`.. Ale ja, zgadzający się z tymi słowami, mam dziś ten komfort, którego Bogusław nie miał za komuny, że pomimo iż ten kraj jest wciąż małym przaśnym poletkiem, to mogę wyrażać głośno swoje opinie i co najwazniejsze - mam prawo oczekiwać od gości pokroju Hansa, Elfmana, Williamsa, czy bóg wie kogo jeszcze z tego USA, biorących po średnio minimum 2 bańki pieprzonych zielonych za film, że pokażą mi to "coś", a nie by pokazywali mi znów to co 10 lat temu słyszałem.To samo tyczy się wszystkich w każdym gatunku muzyki.. Czy to będzie Lorenc, czy Kaczmarek, czy Hansu, czy jakikolwiek inny kompozytor/piosenkarz/wykonawca... Bo ja jestem tylko ich, czy tej muzyki pieprzonym odbiorcą. Po prostu. I dziękuje siłom wyższym które jakieś na pewno są gdzieś tam, że mam okazję dokonywać sobie wyborów i wybierać. Dopóki będę miał możliwość to będę to robił. Mądrze lub nie. Czy oczekuje tak duzo? Moze za duzo? Może za dużo wymagam
