
Zgodzę się w pełni co do tego że wydania Intrady jakie by nie były obu re-recom nie dorosną do pięt

Więc nasi południowi sąsiedzi i tak są górą

Między Miliusem, a Poledourisem przy pierwszym filmie stanął problem "chrześcijańskości" muzyki, reżyser nie chciał, żeby była ona tak "ułożona", Basil ją tak napisał, Prażanie ją tak zagrali, Rzymianie NIETurek pisze:Zgodzę się w pełni co do tego że wydania Intrady jakie by nie były obu re-recom nie dorosną do pięt
Więc nasi południowi sąsiedzi i tak są górą
Świetna konkluzja. Całkowicie się zgadzamJedno i drugie wydawnictwo to będą odmienne wartości, jak ktoś materiał lubi, bez problemu może postawić oba wydania obok siebie na półce
Wojtuś wyluzuj - Basilek jakby tak rzeczywiście płakał, to za marne parę % gaży z dowolnego póśniejszego filmu mógł se skrzyknąć orkiestrę i im zapłacić i zagrać to na nowo, jakby rzeczywiscie biedaczek nie mógł z tego powody spać. Wiec nie róbmy afer gdzie ich nie byłoWojtek pisze:Mega Szacun dla Basila, że nie powyzabijał tych łachmytów, co mu orkiestry nie dali i szargali jego dobre imię przed fanami, nie pozwalając mu zrealizować swojej kompletnej myśli muzycznej.
Ja tam nie wiem jak u niego z piniondzem było, ale skoro np. taki Morricone, który robił 10 filmów rocznie, osiągnął stabilizację ekonominczą dopiero w latach 80tych, to nie wiem, czy tak różowo było. A nawet jeśli, to wciąż w oryginalnym filmie musiała grać marna, 40osobowa orkiestra, więc ci, którzy kierowali się muzyką z filmu i nie wchodzili w szczegóy dotyczące powstawania ścieżki, musieli poczuć się mocno zawiedzeni (tak jak ja, po pierwszym przesłuchu). Oczywiście wciąż to żadnym arcydziełem nie jest, ale słucha się tego przyjemnie, a kilka tracków jest naprawdę świetnychAdam pisze:Wojtuś wyluzuj - Basilek jakby tak rzeczywiście płakał, to za marne parę % gaży z dowolnego póśniejszego filmu mógł se skrzyknąć orkiestrę i im zapłacić i zagrać to na nowo, jakby rzeczywiscie biedaczek nie mógł z tego powody spać. Wiec nie róbmy afer gdzie ich nie było
A tu się wtrącę, chwilę potem Morricone nagrywa Red Sonja z tymi samymi ludźmi i jakoś to gra, nie w umiejętnościach leżał problem jak mi się wydajękiedyśgrześ pisze:A nawet jeśli, to wciąż w oryginalnym filmie musiała grać marna, 40osobowa orkiestra,