The Girl With The Dragon Tattoo - Trent Reznor, Atticus Ross

[Wawrzyniec]

Ciekawa recenzja dobrze się ją czytało. Intrygujące są jednak zarzuty, że ten score nie spisuje się dobrze w obrazie. Hm, toż to jak na razie było podawane jako największa zaleta tej muzyki. Będę musiał to osobiście wybadać i ocenić.

[Ghostek]

Dzisiaj zabieram się za czytanie pierwszego tomu Millenium. Mam nadzieję też w niedługim czasie i film obejrzeć. Do muzyki jednak nie wrócę, bo to padlina. I z tego, co tu piszą okazuje się również, że w filmie to niezbyt dobrze wypada. Szkoda

[Wawrzyniec]

Jestem jedyną osobą w rodzinie, która nie przeczytała tych książek, choć cała trylogia leży na półce. Po prostu za bardzo jaram się filmem Finchera i nie chcę znać jego zakończenia. Dlatego też jak czas pozwoli to wstrzymam się z lekturą zanim obejrzę film.

[Ghostek]

Jestem jedyną osobą w rodzinie, która nie przeczytała tych książek, choć cała trylogia leży na półce. Po prostu za bardzo jaram się filmem Finchera i nie chcę znać jego zakończenia. Dlatego też jak czas pozwoli to wstrzymam się z lekturą zanim obejrzę film.

IMO całkiem bez sensu jest czytanie książek po seansie filmowym. W ogóle wyobraźnia nie jest wtedy uruchomiana, bo masz przed oczami ino kadry z filmu. Strata czasu.

[hp_gof]

Eeeeeee tam. Ja bardzo często czytam książki po seansie - wówczas film jest dla mnie zaskoczeniem, a książka przedłużeniem, rozszerzeniem tej wizji. Zazwyczaj w pierwowzorze jest tyle wątków i scen pominiętych w filmie i są często przedstawione w zupełnie inny sposób, że nie do końca jest tak, że myślisz kadrami filmowymi. Tak czy siak, myślę, że lepsze (dla mnie) to niż konfrontacja swojej wizji książki z wizją kinową (zazwyczaj mocno okrojoną, często zmienioną). Poza tym jest wiele książek, o których istnieniu bym nie wiedział, gdyby nie film. Zawsze co roku w okolicy sezonu oscarowego kupuję sobie po angielsku jakąś książkę, na podstawie której powstał jeden z filmów i czytam, bo natrafiam zawsze na coś naprawdę fajnego

[Wawrzyniec]

Gdyby nie film to pewnie nigdy nie sięgnąłbym po "Forresta Gumpa". Chociaż muszę przyznać, że jest to ciekawy przypadek, kiedy film przewyższa książkowy pierwowzór. Totalnym przeciwieństwem jest znowu "Black Dahlia". Bardzo mnie ten tragiczny przypadek intryguje, jak wielu, ale niestety Brian DePalma pokpił sprawę. Koniec offtopa.
Mimo wszystko "TGWTDT" to kryminał, więc tym bardziej co to za radocha będzie z oglądania filmu, kiedy będę znał całą intrygę.

[DanielosVK]

Lol, a co to za radocha będzie z czytania książki, jak będziesz znać całą intrygę?

[hp_gof]

A mnie się po prostu na razie nie chce takich opasłych tomisk czytać (przerażają mnie) - mam tyle zaległych książek, że po prostu na coś takiego nie znajdę czasu (na razie)!

[Ghostek]

Kiedy to się chłonie jak spaghetti z sosem bolońskim. Jeden wieczór z nocką i tom rozwalony.

[Wawrzyniec]

Wiem, że się chłonie, to samo rodzina mi mówi. Ale mam dalej sporo Dicków do czytania, Gibson też czeka. A po za tym mam sporo książek naukowych do czytania więc odpada. Zresztą jak wspomniałem to film Davida Motherfuckera Finchera, dlatego też chcę się delektować każdą jego minutą i nie znać jego zakończenia.

[hp_gof]

Bezsensowna dyskusja I tak każdy zrobi jak uważa, nie ma się co tłumaczyć

[Adam]

http://soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=1020

[Templar]

http://soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=1020

Ktoś tu chyba jeszcze nie wytrzeźwiał po imprezie sylwestrowej...

[Marek Łach]

Widzę, że nasze forum już robi w komentarzach najazd.

[hp_gof]

No ale kurde taka prawda!