Taa... mignęły w dwóch czy trzech scenach.Wojtek pisze:Turek pisze:BędzieA wiecie że film nawet ok ? Nie ma startu do Millusa, to wiadomo, ale sam Conan w wykonaniu Momoy bardzo mi się spodobał, no i ogólnie było ok pomimo wad
6/10 bym dał bez problemu, liczę też że dłuższa wersja na dvd poprawi nieco wad. Nie było oczywiście rewelacji, ale nie zgodzę się jak ktoś powie że żenada albo coś. Taki sobie filmik na lato. Dialogi były dość zwięzłe, to dobrze, film ma szybką akcję i nie nudzi się to fakt... Momentami parę rzeczy kiksowało, ale bym jeszcze raz musiał obejrzeć żeby ocenić. Lang był ok, na szczęście nie był tak ohydny jakby się zdawało z trailerów. Chętnie bym zobaczył kontynuację, ale wątpię że powstanie, bo film przepadł w box office... A szkoda. 3D było żenujące to niestety prawda... Do tego ściemniony na maxa ekran, tak samo było na Piratach 4 i ostatnim Harry'm...
Do rzeczy, Turek! Cycki były?
A co do opinii Turka... Film jest nudny, co z tego, że co chwila się napieprzają... po drugiej sekwencji walki ma się już dość. Fabuła jest żadna, dialogi przeciętne, efekty słabiutkie (cyfrowe tło mocno razi sztucznością w paru scenach). Wszystko wygląda jak gra komputerowa. Bohater pokonuje kolejne lokacje, w każdej tocząc jakąś walkę, a to samodzielnie, a to z "przyjaciółmi" u boku (którzy pojawiają się i znikają z byle powodu) a między tymi lokacjami to chyba się teleportuje. Co do postaci Conana to najlepiej wypadł jako młody chłopak. Mameja, Momoja, czy jak mu tam irytował tym sztucznie zniżonym głosem (chyba mu go poprawiali w postprodukcji) gorzej jak Bale swoim charczeniem w czwartym Terminatorze.
Generalnie to tak popierdółka dla dzieci na poziomie jakiegoś tam "Prince of Persia" tylko, że z gorszą fabułą jeszcze, mniej ciekawymi bohaterami, a za to z dorzuconymi hektolitrami krwi i ucinanych części ciała (od nosa, po całe głowy) żeby udawać "dorosły" film. Obejrzeć można, ale najlepiej szybko zapomnieć i wrócić myślami do starego dobrego Arnolda.

Aha, muzyka... Oczywiście w filmie nie żenuje tak jak na płycie, choć marna jest strasznie. Bezpłciowa papka, która do tego filmu prawie pasuje, tak, że za film w porywach 2,5 można by Batesowi dać. Choć brzmi to wszystko jak marne demo wypłodzone bez pomysłu na spójną... na jakąkolwiek całość. Jedyne co tu ma znamiona muzyki (nie: dobrej muzyki, muzyki po prostu) to motywik na etniczny flet, który przynajmniej nie razi sztucznością. Reszta to syf, ale to już wszyscy wiedzą.
