Chyba żeście się obaj wczoraj urodzili.bladerunner22 pisze: ja jestem tak samo oczarowany Tin Tin-em jak Krystian; dla mnie to jedna z lepszych prac Johna Williamsa.

Chyba żeście się obaj wczoraj urodzili.bladerunner22 pisze: ja jestem tak samo oczarowany Tin Tin-em jak Krystian; dla mnie to jedna z lepszych prac Johna Williamsa.
TRU. Podpisuję się pod tym.Koper pisze:Zaprzeczalnie. Wolę War Horse.
Przecież na poprzedniej stronie Adam już to wrzuciłmuaddib_dw pisze:No i mamy japońca z inną okładką![]()
![]()
![]()
http://www.amazon.co.jp/gp/product/images/B005OCSTIY/
Nie uwłaczając i proszę mi wybaczyć użycie mocniejszego zwrotu, ale na razie to Wy gówno wiecie.Tomasz Goska pisze:TRU. Podpisuję się pod tym.Koper pisze:Zaprzeczalnie. Wolę War Horse.
kolejny fail fanboja.Templar pisze:Przecież na poprzedniej stronie Adam już to wrzuciłmuaddib_dw pisze:No i mamy japońca z inną okładką![]()
![]()
![]()
http://www.amazon.co.jp/gp/product/images/B005OCSTIY/
Jak to Koper wcześniej (słusznie z resztą) zauważył twoje wpisy to w większości same głupoty więc z urzędu je pomijamAdam pisze:kolejny fail fanboja.Templar pisze:Przecież na poprzedniej stronie Adam już to wrzuciłmuaddib_dw pisze:No i mamy japońca z inną okładką![]()
![]()
![]()
http://www.amazon.co.jp/gp/product/images/B005OCSTIY/
Jasne. Masz oczywiście rację. Póki co oceniamy walory estetyczne i kunszt kompozycji samego materiału muzycznego. Dlatego między innymi nie wypowiadam się z ostateczną oceną obu ścieżek do momentu obejrzenia filmu. Co zresztą w "first listen" wyraźnie podkreśliłem. Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, aby zastosować jakąś skalę porównawczą pomiędzy estetyką tych dwóch ścieżek. Nie musisz być wybitnym znawcą tematu, aby powiedzieć, czy coś ci się podoba bardziej, czy mniej.Wawrzyniec pisze: Nie uwłaczając i proszę mi wybaczyć użycie mocniejszego zwrotu, ale na razie to Wy gówno wiecie.Gdyż "War Horse" jeszcze nie wszedł do kin, a "Tintina" pewnie też nie widzieliście. Tym samym nie jesteście w stanie, w pełni ocenić walory obu tych praca Johna Williamsa. Gdyż nie zapominajmy, że rozmawiamy o muzyce filmowej. I nie chodzi tutaj czy przy danej muzyce można potupać sobie nóżką, czy dobrze się obiera do niej ziemniaki. Najważniejsze jest jak ta muzyka sprawuje się w obrazie i tutaj Williams samym "Tintinem" zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę.