Score z bardzo fajnym tematem no ale szkoda, że swoją zajebistością przytłacza on właściwie całą partyturę. Element grozy trochę odstaje od tej liryki, więc mamy genialny początek, średni środek i znów genialny koniec. Element grozy nie zaskakuje właściwie niczym. Aranżacje trochę się wybijają ponad standard Debneya.
Najbardziej boli fakt, że najlepszy kawałek na albumie, czyli "Dream House End Credits" nie nalazł się w napisach końcowych. Zamiast niego leci jakaś pioseneczka poprzedzona kilkudziesięcioma sekundami plumkania. Szkoda.
Muza w filmie: 4/5 (jednak dobrze leży pod obrazem poza tym nieszczęsnym end credits)
Muzyka na płycie: 3/5 (naciągane trochę, bo środek nieco nudzi)
Całość: 3,5/5
Mogło być coś lepszego, ale wyszło solidne rzemiosło z pięknym tematem.
Więcej w recenzji, która niedługo
