Dawno nie słuchałem Vangelisa to odświeżyłem sobie trzy albumy.
Oceanic
Piękny album, jeden z moich ulubionych Vangelisa. Podwodna podróż muzyczna, utwory sobie po vangelisowsku płyną, przenosząc słuchacza do innego świata. Płyta bardzo spójna (utwory płynnie przechodzą od jednego do drugiego), a przy tym różnorodna. Grek używa tu z pianina, harfy, fletu, różnych elektronicznych ozdobników, syntezatorów, miejscami słychać też chór syren (być może samplowany, ale brzmi niebiańsko). Mój ulubiony utwór to zdecydowanie "Aquatic Dance" - melancholijny, refleksyjny, delikatnie muskający zmysły słuchacza, a przy tym zdolny go dogłębnie poruszyć. Za to "Fields of Coral" chyba bardzo upodobał sobie Zimmer, który nie omieszkał go skopiować w Incepcji.
5/5 oczywiście. Tylko okładka jakaś dziwna.
Voices
Kolejny geniusz, każdy utwór to perełka. Na początku dostajemy podniosły, dynamiczny i niezwykle pozytywny chór w "Voices", następnie leniwe i senne wariacje tegoż utworu w "Echoes" (jak sama nazwa wskazuje). Są też cudowne piosenki - "Come to Me", "Losing Sleep (Still, My Heart)", czy też popularne "Ask the Mountains" to kompozycje niezwykle urocze, klimatyczne i świetnie kojące nerwy. Do tego liryczne, smutne "Prelude" na pianinie i kilka innych równie świetnych kawałków i mamy znowu doskonały album. Zaczyna się bardzo głośno i dynamiczne, ale to tylko pierwsze wrażenie - już w drugim utworze muzyka staje się bardzo spokojna. Idealne na wieczór.
5/5
El Greco
Gdyby ktoś mnie spytał o ulubiony album Vangelis, decyzja byłaby bardzo trudna, bo jest ich za wiele, ale myślę, że ta kompozycja byłaby zdecydowanym faworytem.
Muzyka mistyczna, trudna do wyrażenia w słowach. Album niby nazywa się "El Greco", czyli w domyśle dotyczy jego dzieł, albo jego życia, ale charakter muzyki jest bardzo uniwersalny. W końcu każdy może to inaczej odbierać. Vangelis bez zbędnej pompatyczności czy hałasu kieruje tu słuchacza na wyżyny emocjonalności. Muzyka jest bardzo subtelna, co nie znaczy, że nie ma tu muzycznych uniesień. Generalnie mam do tego albumu tak mocno emocjonalny stosunek, że nie potrafię go obiektywnie (ani nawet zachowawczo) opisać.
6/5