Rzeczywiście mogę się przyznać, do pewnych problemów z rozumieniem tekstu pisanego, gdyż było wyraźnie napisane "do hejterów", a ja nie mogłem się powstrzymać, napisałem i mamy co mamy.
OK, to biorę na swoja odpowiedzialność, ale dalej wielu kwestii nie rozumiem.
Jeżeli moją przywarą ma być kreowanie się na ofiarę forum, to jak nazwać użalanie się nad sytuacją, której nie da się zmienić?
Forum jest złe, gdyż nie jest zrównoważone i fajnie byłoby, gdyby każdemu kompozytorowi poświęcało się tyle samo uwagi. Przecież z góry wiadomo, że to jest niemożliwe. Przecież wiadomo, że jedni kompozytorzy będą się cieszyć większym zainteresowaniem, szczególnie Ci, którzy pracują współcześnie i mają nowe projekty, gdyż tak dochodzi bonus wyczekiwania, od innych. Jest to normalna sytuacja. Przecież na popularnych forach filmowych, też większość podnieca się teraz bardziej "Man of Steel", niż kolejnym filmem Ozona. Banał, tak to funkcjonuje. Można winić społeczeństwo z przeżartymi popcornem mózgiem, ale czy można to zmienić? Oczywiście, że nie i dlatego to prawda narzekam. Ale narzekam, na narzekanie na sytuację, której nie da się zmienić. Jest za dużo tematów z Hansem? Fakt ma sporo projektów w tym roku, tematów, sporo, ale też nie ma musu tam zaglądać. Za mało tematów o starszych wielkich kompozytorach? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie stworzyć. Będzie małe zainteresowanie? Sprawdźcie, aby zainteresować!
Rety popadam w straszny banał, ale naprawdę nie rozumiem tego zarzutu, czy też problemu? Szczególnie jeżeli jest to sytuacja, której nie da się rozwiązać.

Jest źle, ale to forum się nie zmieni i będzie dalej źle. Lepsze samobiczowanie od marudzenia.
"Hans Zimmer to Justin Bieber muzyki filmowej" - ciekawe, ciekawe. Powiedziałeś mu to kiedyś? Jestem bardzo ciekaw jakby to odebrał? A nawet jak tak, to gdzie problem? Pomijając fakt, że porównanie nietrafione, gdyż i tak nikt nie chodzi na koncerty Biebera dla jego muzyki, tylko dla niego samego. Tak samo jak jednak muzykę Zimmer można skojarzyć, a Justina... Rety to porównanie jest zbyt abstrakcyjne i dziwaczne i uwłaczające, aby mógł coś sensownego napisać.

Najmocniej przepraszam, w tej kwestii przyznaję się do porażki i mój umysł jest zbyt ograniczony, aby móc to dalej rozważać.
I znowu nie rozumiem problemu.

Nawet jeżeli ma swoich groupies, sporo groupies to jakoś nie słyszę, aby to wpływało na jego muzykę. Chyba, że martwimy się altruistycznie o tych groupies, ale tutaj też nie widzę problemu.

I jak wspomniałem są i groupies Goldsmitha, którzy dostają orgazmów z nowego wydania jakiegoś starego score'u, który w 2/3 składa się z wersji alternatywnych nigdy nie użytych w filmie. Po każdej stronie są odchylenia i...
Wybaczcie, ale albo mi się mózg zlasował, albo po prostu nie mam argumentów, gdyż może nie rozumiem zarzutów. Ale z mojej strony może być, że macie rację, gdyż chyba nie ma sensu tego ciągnąć.
Najbardziej tolerancyjni są Ci, co zaczęli z muzyką filmową z lat 80tych?

Naprawdę?

OK, mogę się mylić, zapytajcie Kopra, ale ja sam za aż tak tolerancyjnego się nie uważam i jakoś za tamtą elektroniką nie przepadam.
Zresztą OK, zacząłem od lat 80tych od Williamsa, ale czy mam przez to aż tak szerokie horyzonty? Nie wiem czy chętnie wracam do score'ów przed 1975?

Słucham, ale bardziej z obowiązku, ciekawości niż przyjemności.
I ja się nie dziwię, że jak ktoś może zaczął od lat 90tych, czy teraz XXI wieku, to mniej chętnie wraca do przeszłości
I znowu widzę paradoksy, albo nic nie rozumiem. Chcemy, aby muzyka filmowa był niszowa, czy nie? Gdyż nawet jeżeli Zimmer ją spopularyzował i przekonał więcej osób do niej to chyba dobrze?

I chyba Waszym obowiązkiem jako recenzentów jest przekonać nowych słuchaczy, którzy za sprawą Zimmera tutaj, czy tam zaglądnęli, aby posłuchali też czegoś innego, a nie od razu wyśmiewać, załamywać ręce, czy szydzić, że ktoś uważa Batmany czy co tam jeszcze za geniusze.
Rety najmocniej przepraszam, ale strasznie leję wodę i niesamowity bełkot mi wychodzi. Ale jakoś nie jestem w stanie dostrzec problemu. Może fanbojskie zaślepienie, ja nie wiem?

Oceńcie to jak chcecie, a ja taką ocenę uszanuję, ale na koniec jeszcze jedna rzecz na finał:
Wojtek pisze:Wawrzyniec pisze:A co do tematu Bane'a to zauważ, że po tym jak Selina załatwia Bane'a (na marginesie Selina załatwiająca badguya very cool, Pepper załatwiająca badguya not cool) i kiedy Thalia ucieka, podczas pościgu, na samym początku słychać "Deshi Basara Deshi", a więc w sumie temat przeszedł.

Nie wspominając jakże świetny jest ten pościg, a smyczki podczas niego doprowadzają mnie do ekstazy...
Tak, szkoda tylko, że cały film ilustrował wszystkie sceny z Banem. Co więcej jest to o tyle pozbawione sensu, że słowa Chantu wprost odnoszą się do tytułu filmu i samego Batmana. Pomieszane z poplątanym.
Pozwolę sobie polecieć z grubej rury i to takiej, która mnie do końca życia powinna zdyskwalifikować z nazywania się recenzentem muzyki filmowej. I nie zdziwię się, jak dostanę dożywotni zakaz wykonywania zawodu. I w sumie niby teraz chcemy tworzyć nowe merytoryczne forum, więc najmocniej przepraszam za tą amatorszczyznę, ale ja na ten argument odpowiadam:
WHATEVER.
Analiza i argumentacja może i słuszna, ale w endefekcie to szczegół, drobnostka, na którą może zwróciło uwagę może 5% osób, które widziało film. I to i tak pewnie nie za pierwszym razem. Muzyka dobrze wypada? Dobrze! Są emocje? Są! Podoba się? Podoba! Sprawa zamknięta, pozamiatane, jedziemy dalej. Ja wiem, że zaraz wyjdziecie z argumentami, że tak nie jest i tak jak to Wojtek może i słusznie podał, że to wszystko poplątane itd. Bardzo ładnie, ale dla większości widzów, to akurat nie miało chyba większego znaczenia. Dopóki dobrze działa w filmie, dla mnie nie ma problemu. Wszystko inne to są miłe szczególiki, zapewne fajne podczas rozdrabniania na czynniki pierwsze, ale naprawdę jak już szukać to nie jest żaden wielki problem, tego score'u czy filmu, czy nawet mały problemik.
"Ave Satani" też jest dalekie od poprawnej łaciny, co nie przeszkadza świetnie się sprawdzać w filmie i na płycie i stać się hitem podczas czarnych mszy.
OK, gdyż i tak potem tego mojego monologu nikomu nie będzie chciało się czytać. Z góry najmocniej przepraszam, że nie zrozumiałem zarzutów z czego powstał taki amatorsko-ignorancji bełkot. Jakby co Marek może spokojnie użyć swoich nożyc
Dziękuję za uwagę, jak ktoś dał radę i życzę miłego forumowania.
