a) Myślenie nie jest przedmiotem płyty ale funkcjonalności muzyki w filmie
b) Z wyjątkiem Piratów 4 i częściowo Sherlocka 2 największe jego faile wynikają nie z tego, że nie myślał, ale z tego, że myślał za dużo i gdzieś w tym zaginęła wielka prawda, że film (i działanie muzyki w nim; albumy tutaj pomijamy, bo to zupełnie inna kwestia) to coś więcej niż jedna Wielka Idea, która przychodzi do głowy. W dwóch, może trzech przypadkach problemy funkcjonalne jestem w stanie częściowo zrzucić na reżysera filmu, ale tylko dlatego, że muzyki w filmie jest za dużo i jest zbyt intensywna dla opowiadanej historii, a reżyserzy ci są znani z ciężkiej ręki narracyjnej.
Tyler może na orkiestrę umie pisać, ale intelektualnie jest miałki jak mąka ziemniaczana.
Templar pisze:Tak czytam posty Pawła i Adama i nie wiem czy się śmiać czy płakać, obydwaj walicie faila za failem, jesteście zwykłymi hejterami - Adam Hansa, Paweł Briana i nic wam się nie podoba. Adam ocenia Zimmera w sumie na podstawie jednego, ostatniego roku, a Paweł przywołuje jakieś starocie Briana, wrzućcie na luz, bo wam żyłka pęknie.
Przytoczyłem Godsend po to, by przytoczyć naprawdę słaby score Tylera, a problemy interpretacyjne filmu (czyli to, że nie wykracza poza akcję na ekranie) są chociażby nawet w Rambo, by przytoczyć ostatni film z muzyką Tylera, jaki oglądałem.