Lincoln dostał już zielone światło, Day-Lewis będzie grał główną rolę, zdjęcia zaplanowane są na jesień. Myślę, że powinno się udać.
Williams zawsze pisał na co najmniej dobrym poziomie, więc o żadnych "gniotach" nie ma mowy (te są zarezerwowane dla innych kompozytorów

) - przecież wszyscy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę, że dzięki dwóm spielbergowskim projektom przewidzianym na grudzień, Williams jest już w tym momencie murowanym kandydatem w wyścigu "kompozytor roku".

Przypuszczam, że wszyscy Giacchino, Desplaci, Powellowie, Elfmani będą się musieli podwójnie w tym roku natrudzić, żeby liczyć się w wyścigu o ten tytuł.
