Adam pisze:Wawrzyniec pisze:Oj, czyli to źle zrozumiałem, gdyż myślałem, że podczas jakiegoś eventu, po prostu Brian Tyler, spotkał Jamesa Camerona. A jeżeli to było zaplanowane spotkanie, to zaczynam się bać.
Przecież wyraźnie widać że to fota paparazzo robiona po ciemku (flesze) więc jak oficjalny event
Wawrzyniec pisze:Tak sobie to tłumaczę, gdyż jak Cameron poszukuje kompozytora to chce mieć kogoś kto będzie lojalny i będzie mógł się w 100% skoncentrować na powierzonym mu zadaniu. A czyż właśnie nie za to, czy też złamanie tych zasad Brian Tyler nie został wyrzucony z Marvela, tak że już nawet jego fanfary nie chcą i wzięli tę od Giacchino. Hm...
Wawrzyńcu co Ty znów za bzdury piszesz?

Brajan zrobił fanfarę na całą Faze 2, ostatnie 3 lata. Dr Strange będzie peirwszym filmem Fazy 3, więc nowa faza to zmienili logo (na gorsze co przyznają po kolei nawet hejterzy Brajana na FSM). Brajan nie złamał żadnego kontraktu bo był do F7 zabukowany wcześniej, przypominam że F7 był filmem opóźnionym o rok z powodu śmierci tego aktora. Czytasz ploty a potem powtarzasz... Elfman w wywiadzie powiedział wyraźnie, że film był zmieniany i robiono dokrętki na ostatnią chwilę i aktualny kompozytor nie miał jak napisać nowej muzy więc wzięli jego do ratowania sytuacji. Jakoś nikogo nie zrejectowali, nie wyrzucli, wszyscy grzecznie film promowali i każdy się z szacunkiem wypowiadał nt pracy, płyta wydana, materiały dodatkowe były kręcone, wywiady.. Więc kto tu kogo wyrzuca i nie lubi? Wiesz ile było takich przypadków? Weźmy np. Judge Dredd, gdzie akurat Silvestri miał farta i czas i film po zmianach i dokrętkach na ostatnią chwilę musiał mieć zmieniony score, więc Alan napisał score od nowa (oba te scory masz wydane na 2cd w Intradzie niedawno).
A Cameron nie znajdzie kogoś kto na 4 lata wyłączy się z biznesu na jego widzimisie, bo to samobójstwo w tym biznesie gdzie każdy walczy o jakikolwiek job... Wszyscy najwięksi kompozytorzy mają już po 2 lub 3 filmy zabukowane na następny rok, a taki Gjaczino to już ma tytuły nawet na 2019 potwierdzone (Incredibles 2).
Adam, jedno nie przeczy drugiemu: F7, jak mówisz, opóźniono o rok. Przecież znana jest sprawa Ostatniego samuraja, gdzie też "zgarnęli" Hansa na wyłączność i nagle się zdarzyli Piraci, których robił pokątnie, a sprawa wyszła publicznie dopiero przy okazji dwójki (czy Hans wstawił nazwisko Badelta, by się ukryć w związku z Piratami, czy poprawiał i ratował score Badelta, jak ponoć na to dowody miał akurat znajdować Hybrid, zaraz przed tym, jak mnie zablokował). Kiedy Brian podpisywał kontrakty nie zakładał przecież, że Walker zginie w wypadku w trakcie przerwy w zdjęciach. Marvel z różnych względów (potencjalnie kontraktowych, temu się nie da zaprzeczyć) mógł liczyć na to, że Tyler będzie przy poprawkach do score. A okazało się, że "nie przyszedł do pracy" i musieli szukać, zgodził się Elfman, tyle.
Dla mnie ta historia jest realistyczna. Większość kompozytorów by rzuciła F7 w cholerę i zrobiła Avengersów do końca, ale nie mam zarzutu do Tylera, że zrobił to dla zmarłego przyjaciela. Insza inszość, że dałoby się to pewnie lepiej załatwić. Całej historii wierzę, dlatego, że gość, który to rzucił na Filmtracks ma dostęp do insiderskiej wiedzy, w dużej mierze dlatego, że mieszka w Los Angeles i że to całe środowisko poznaje w dużej mierze dzięki kontaktom Broxtona, który go na różne spotkania/kolacje zabiera. Uwierz mi, to są rzeczy, które w środowisku kompozytorskim się rozchodzą. To, że Lysy mógł to po prostu palnąć na publicznym forum (tak jak jeden kolo, który terminował chwilę w RCP i później, po jakiejś kolacji ze znajomym stamtąd, palnął na Filmtracks całą historię Kapitana Phillipsa, po czym zwróciłem uwagę, że sam próbowałem za wszelką cenę UKRYĆ tytuł filmu, choć podałem, że ostatnio Hans robił jakiś ghostwriting), nie myśląc zbyt wiele, to jest inna sprawa. Ale ja mu wierzę, biorąc pod uwagę, że on zna środowisko i te historię chodzą pomiędzy nimi. Ostatnio się dowiedziałem, że jakąś tam partię instrumentalną w jednym z ostatnich kawałków ET napisał jeden z orkiestratorów (bodaj Angela Morley albo Fred Steiner, i to dosłownie jeden instrument), o czym osobie, od której się dowiedziałem (Erik Woods, ten radiowiec z Kanady) powiedział to w trakcie sesji jednego z Medal of Honor orkiestrator i dyrygent Giacchino (Tim Simonec). Oni po prostu opowiadają sobie takie anegdotki i przy tym się jest albo nie. Sam bywałeś na sesjach i wiesz.