Film jest całkiem fajny, ogląda się go bezboleśnie - nie przebija, moim zdaniem "Króla Lwa" czy poprzedniego filmu Marshalla, czyli "Mary Poppins Powraca" ale jest lepszy od "Aladyna" czy "Księgi Dżungli".
Przede wszystkim, ciekawym zabiegiem jest przeniesienie akcji gdzieś na Karaiby, cały segment dziejący się na lądzie ma taki mocno karaibski charakter. W ogóle, ten lądowy akt został tu najbardziej rozbudowany, dodano back stroy księcia Eryka i próbowano dorobić podobieństwa dla dwójki zakochanych ( podobnie jak w "Pięknej i Bestii" ): Ariel ma nadopiekuńczego ojca, Eryk ma nadopiekuńczą przybraną matkę, oboje mają podobne marzenia i ograniczenia. Aktorka grająca Ariel spisała się bardzo dobrze ale dla mnie, film kradnie też mewa Blaga, Awkwafina ma świetny głos i powinna więcej udzielać się w dubbingu a tutaj oglądałbym film o samej mewie

, Sebastian też wypadł dobrze i teraz jak patrzę na oryginalną postać to wydaje mi się być ona ... przerysowana?
Niestety, podobnie jak w przypadku innych tego typu filmów, starano się ten film jak najbardziej urealnić, odbierając historii, szczególnie jej warstwie wizualnej część magii, bo nie ma tu pałacu Trytona i wiele lokacji czy scen jest urealnionych na potrzeby wersji aktorskiej. Nie ma też ikonicznego początku filmu i w ogóle, różnic pomiędzy filmem a animacją jest tu na prawdę sporo, próbowano też nadać drugie dno tytułowi filmu, jest nawet cytat z Andersena na samym początku, podobnie jak w przypadku "Księgi Dżungli" starano się pożenić oryginalną baśń z wizją Disneya.
W kwestii muzyki to odnoszę wrażenie, że oryginalni kompozytorzy nie powinni wracać do wersji live action, gdyż mamy tu dwie drogi: albo kompozytor stara się nie używać oryginalnych tematów ( jak tu ) i nie daje nic w zamian, albo idzie na pełen remaster Swojej pracy ( jak Zimmer w "Królu Lwie" ), te filmy powinni roić nowi kompozytorzy a Menken powinien zajmować się tylko piosenkami.